Dwupokojowe „M” znów w zasięgu przeciętnej pary

Przeznaczając racjonalną część wynagrodzenia na ratę kredytu hipotecznego para w dużym mieście może kupić mieszkanie o powierzchni 47 mkw. To o 8 mkw. więcej niż w trakcie wakacji roku ubiegłego. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to od lipca metraż ten może wzrosnąć o kolejnych 10-15 metrów – o ile zgodnie z planem zadziała Bezpieczny Kredyt 2% - szacuje Bartosz Turek, główny analityk firmy HREIT.

Jego zdaniem spadek oprocentowania kredytów i dynamicznie rosnące wynagrodzenia to główne powody, dla których o kredyt znowu jest dziś trochę łatwiej. To też, dlatego coraz więcej rodaków odzyskuje możliwość zakupu mieszkania. Dzieje się tak pomimo wciąż rosnących cen nieruchomości. 

Załóżmy, że mamy do czynienia z bezdzietną parą – młodym małżeństwem - które chciałoby kupić swoje pierwsze mieszkanie – pisze dalej ekspert. - Aby zanadto nie ryzykować, para taka nie powinna zaciągać zbyt dużego kredytu. Bardzo często mówi się, że na te cel powinniśmy przeznaczać do 30% wynagrodzenia. 
Według Turka, gdyby nasza przykładowa para dysponowała solidnym dochodem w kwocie odpowiadającej dwóm średnim krajowym, to de facto na ich wspólne konto wpływałoby łącznie po ponad 10 tys. zł miesięcznie. Gdyby na obsługę kredytu wydawać trochę ponad 3 tys. zł miesięcznie, to przy długu oprocentowanym na 8,7% w skali roku pozwoliłoby to zadłużyć się na około 382 tys. zł. Zakładając, że para dysponowałaby przyzwoitym 20-proc. wkładem własnym (ponad 95 tys. zł), to ich budżet pozwoliłby na zakup mieszkania o powierzchni 47 mkw. w dużym mieście wojewódzkim. Za punkt odniesienia przyjęliśmy za NBP przeciętną cenę transakcyjną lokalu na 7 największych rynkach (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa, Wrocław), czyli trochę ponad 10 tys. zł za mkw.

Zdaniem eksperta jeśli nasza najbliższa przyszłość nie przyniesie nam kolejnych niemiłych niespodzianek, to wiele wskazuje na to, że możliwości nabywcze naszej przykładowej pary powinny rosnąć. Ceny mieszkań co prawda mają podstawy do wzrostów, ale taniejące kredyty i rosnące wynagrodzenia powinny być tu górą.

Możliwości nabywcze na rynku mieszkaniowym powinny też się poprawiać wraz z tym jak tanieć będą kredyty. To powinno być naturalną konsekwencją obniżek stóp procentowych. Ruchy takie spodziewane są przez większość ekonomistów jeszcze w bieżącym roku. 

- Zakładając, że najlepiej przewidywania te odczytują rynki, warto spojrzeć na kontakty terminowe na stopę procentową (FRA) – zaznacza ekspert. - Odczyty z połowy czerwca 2023 roku pokazują, że pierwsze obniżki stóp procentowych możliwe są w horyzoncie 3-4 miesięcy. A gdyby tego było mało, to te same kontakty sugerują, że do końca bieżącego roku będziemy świadkami jeszcze nawet 3 cięć stóp (każde po 25 punktów bazowych).

Według Turka skokowa poprawa możliwości nabywczych oczekiwana jest ponadto z początkiem lipca. Wtedy to osoby kupujące pierwsze mieszkania będą - według zapowiedzi - mogły skorzystać z dobrodziejstw rządowego programu dopłat do kredytów. „Bezpieczny Kredyt 2%”, bo o nim tu mowa, może pozwolić na spłacanie znacznie niższych rat. 

- Można szacować, że wydatki związane ze standardowym długiem mogą być o około 1/3 wyższe niż w przypadku długu z dopłatą. Jeśli więc nasza przykładowa para skorzystałaby z takiej preferencyjnej hipoteki, to zamiast dwupokojowego mieszkania o powierzchni 47 metrów, mogliby kupić na przykład trzy pokoje na 60 metrach

 – napisał na zakończenie ekspert HREIT.

Skomentuj artykuł: