W polskim przemyśle zaczęła się normalizacja sytuacji po nadzwyczajnych dwóch kwartałach - ocenił Piotr Bartkiewicz z Banku Pekao, komentując dane GUS. Czynnikiem prawdopodobnie podtrzymującym produkcję jest wojna ukraińsko-rosyjska - dodał.
Główny Urząd Statystyczny podał dzisiaj, że produkcja przemysłowa w kwietniu 2022 r. wzrosła o 13,0 proc. rdr, a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o 11,3 proc.
- Po wyłączeniu czynników sezonowych i kalendarzowych produkcja obniżyła się o 0,4 proc. m/m, co jest pierwszym spadkiem aktywności w przemyśle od grudnia zeszłego roku. Produkcja przemysłowa zaczyna wracać do wieloletniego trendu – kilka miesięcy po tym, gdy po raz pierwszy zasugerowaliśmy taką możliwość - przekazał w komentarzu Bartkiewicz z zespołu analiz i prognoz rynkowych Banku Pekao.
Jak dodał, największym źródłem niespodzianki jest zachowanie produkcji energii, tylko – jak zaznaczył - w przeciwieństwie do poprzednich miesięcy teraz ta kategoria zaskakuje słabością, a nie nadzwyczaj wysokim wzrostem.
Wskazał, że w kwietniu produkcja energii wyhamowała z 77,4 do 29,5 proc. r/r, "co należy uznać za równie zagadkowe, jak jej wcześniejsze przyspieszanie".
- Odnosimy wrażenie, że rozwiązanie tej zagadki wiąże się z europejskim kryzysem energetycznym i niedoszacowaniem wzrostów cen (przy jednoczesnym przeszacowaniu wzrostów wolumenu produkcji w tej kategorii), ale póki co poruszamy się w domenie hipotez - tłumaczy ekspert banku.
Podkreślił, że z kolei przetwórstwo przemysłowe zachowało się nieco korzystniej od przewidywań, hamując z 12,4 do 11,7 proc. r/r.
- Niezależnie od powyższych wątpliwości, w polskim przemyśle zaczęła się normalizacja sytuacji po nadzwyczajnych dwóch kwartałach (takich wzrostów nie notowaliśmy nigdy w okresie, który ex ante wyglądał jak szczyt cyklu). Jej tempo będzie zależeć przede wszystkim od perspektyw popytu zagranicznego
Według niego w tym przypadku prognozy analityków banku pozostają "niezmiennie dość pesymistyczne" z uwagi na pogorszenie nastrojów konsumenckich w całej Europie i spodziewane ostre hamowanie popytu konsumpcyjnego.
- Czynnikiem prawdopodobnie podtrzymującym produkcję i łagodzącym to jest wojna ukraińsko-rosyjska, jednak wpływ produkcji wojskowej i okołowojskowej jest trudny do oszacowania - wyjaśnił.
Ekspert banku przypomniał, że w ostatnim czasie Pekao zdecydowało się na podwyższenie swojej prognozy wzrostu PKB na ten rok do 4,5 proc. - Dzisiejsze dane nie zmieniają naszej decyzji - wskazał.