NBP: Mieszkania zdrożały w ciągu roku o 7,8%

Tempo wzrostu cen mieszkań wyraźnie stopniało – wynika ze wstępnych danych NBP za pierwszy kwartał 2025 roku. 

Zdaniem Bartosza Turka, głównego analityka firmy deweloperskiej HREIT dzięki temu na początku br. znowu to pensje w przedsiębiorstwach rosły szybciej niż ceny nieruchomości. W największych miastach za metr trzeba dziś płacić o 7,8% więcej niż przed rokiem. Znowu najciekawsze dane płyną ze stolicy, gdzie ceny równocześnie rosną i spadają. 

Za mieszkania trzeba płacić o 7,8% więcej niż przed rokiem – sugerują najnowsze dane NBP na temat zmian cen na rynku wtórnym (indeks hedoniczny dla 7 miast). Mamy więc już trzeci raz z rządu dane pokazujące topniejącą dynamikę wzrostu cen mieszkań. 

Do kompletu brakuje nam już więc tylko jednego kwartału, aby roczna dynamika zmian cen przestała być zaburzona wpływem najhojniejszego programu mieszkaniowego jaki kiedykolwiek w Polsce działał. Musimy mieć bowiem świadomość, że choć ostatnie wnioski o „Bezpieczny Kredyt 2%” składane były w grudniu 2023 roku, to jeszcze przez kilka następnych miesięcy realizowane były transakcje finansowane tym tanim kredytem. 

Najnowsze dane NBP cieszą jednak nie tylko dlatego, że potwierdzają koniec dwucyfrowych wzrostów cen, ale też dlatego, że znowu górą były wynagrodzenia. Chodzi o to, że z dostępnych danych wynika, że w pierwszym kwartale to wynagrodzenia w przedsiębiorstwach rosły szybciej niż ceny mieszkań w największych miastach. Póki co różnica jest niewielka. Ważone zatrudnieniem wynagrodzenia w pierwszym kwartale br. rosły bowiem o 8,3% w ujęciu r/r – wynika z szacunków HREIT opartych o dane GUS. W kolejnym kwartale mamy jednak poważne szanse na to, że dystans pomiędzy dynamiką płac i tempem wzrostu cen nieruchomości wzrośnie. Utrzymywanie się takiej sytuacji powinno pozytywnie wpływać na dostępność cenową mieszkań w Polsce.

Zdaniem eksperta jeśli spojrzymy na wstępne dane NBP na temat cen transakcyjnych mieszkań używanych, to roczne dynamiki wciąż pozostają dodatnie. Mieszkania są obecnie o od 3-4% droższe niż na początku 2024 r. w Szczecinie czy Bydgoszczy do około 13-14% droższe w Kielcach czy Rzeszowie. 

Co więcej, mamy już w Polsce 7 miast wojewódzkich, w których za metr lokalu „z drugiej ręki” trzeba płacić ponad 10 tys. zł. Są to Gdańsk, Gdynia, Kraków, Poznań, Rzeszów, Warszawa i Wrocław. Przy tym w stolicach – zarówno obecnej, jak i poprzedniej - jest najdrożej i metr kosztuje już ponad 15-16 tys. zł. 

Zdaniem Bartosza Turka, nie jest ponadto tajemnicą, że za mieszkania od deweloperów – ze względu na ich wyższy standard – przeważnie trzeba płacić więcej. W efekcie na rynku pierwotnym mamy 13 miast wojewódzkich z cenami przekraczającymi 10 tys. zł/mkw. Są to Białystok, Gdańsk, Gdynia, Katowice, Kielce, Kraków, Lublin, Opole, Poznań, Rzeszów, Szczecin, Warszawa i Wrocław – wynika z danych NBP.