Na rynku surowców można oczekiwać powrotu wzrostowego trendu cen ropy, dalszych obniżek gazu ziemnego i silnej pozycji złota. Unijnej gospodarce, która ciągle tkwi pod presją wojny w Ukrainie, nie zabraknie wyzwań związanych m.in. z inflacją i spowolnieniem gospodarczym. Jeszcze większa niepewność otacza USA, gdzie widmo recesji zagraża kursowi dolara.
Miniony rok upłynął pod znakiem tłamszenia rekordowej inflacji poprzez zmiany stóp procentowych. Wojna w Ukrainie czy też konflikt na Bliskim Wschodzie gasiły optymistyczne nastroje, dolar spadł z piedestału, obniżyły się też ceny wielu surowców. Czego można się spodziewać w najbliższych 12 miesiącach?
– Największe zagrożenia są zwykle najtrudniejsze lub wręcz niemożliwe do przewidzenia. Z reguły to właśnie one powodują też największą zmienność na rynkach finansowych. Niemniej jednak istnieje szereg czynników oraz historycznych uwarunkowań i zależności, które pozwalają nam formułować oczekiwania dotyczące np. tempa wzrostu czy spadku inflacji, rozwoju PKB, ruchów banków centralnych, notowań surowców i giełdowych trendów – zastrzega Grzegorz Dróżdż, analityk Conotoxia Ltd. (Invest.Cinkciarz.pl).
Gospodarka nr 1 i jej największe zmartwienia
Stany Zjednoczone znajdują się w sytuacji rozchwiania, która z jednej strony powoduje wysokie wydatki konsumenckie, niskie bezrobocie i dynamiczny sektor technologiczny, a z drugiej przyspieszającą inflację, wysokie stopy procentowe i widmo recesji.
Eksperci oczekują, że w 2024 roku inflacja w USA utrzyma się na wysokim poziomie, co może zmniejszyć siłę nabywczą gospodarstw domowych i doprowadzić do spadku wydatków konsumpcyjnych. Istnieje też ryzyko, że najpotężniejsza światowa gospodarka wpadnie w recesję.
– Jednym z kluczowych wątków wydają się zaplanowane na 2024 r. wybory prezydenckie w USA. Historycznie wiążą się one z tendencją do generowania zmienności i niepewności. Firmy i konsumenci mogą opóźnić decyzje inwestycyjne do czasu wyłonienia zwycięzcy. Może to zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu w perspektywie krótkoterminowej – zapowiada analityk Invest.Cinkciarz.pl.
Unia pod presją wojny w Ukrainie
Podwyższona inflacja i spowolnienie wzrostu PKB stanowią problemy także po drugiej stronie Oceanu. Analitycy oczekują, że trajektoria wzrostu gospodarczego Unii Europejskiej w 2024 r. będzie niska. Wojna w Ukrainie nadal kładzie się bowiem wielkim cieniem na niemal całym kontynencie, powodując niepewność i utrudniając podejmowanie decyzji inwestycyjnych.
Według prognoz dynamika cen w strefie euro w 2024 r. pozostanie wysoka i może wynieść średnio ok. 6,2 proc., co ponad dwukrotnie przekracza cel Europejskiego Banku Centralnego, ale stanowi niewielkie spowolnienie w porównaniu ze szczytowym poziomem inflacji 8,6 proc. osiągniętym w 2023 r.
Chiny i inne gospodarki wschodzące
Trwający kryzys w chińskim sektorze nieruchomości stanowi poważne wyzwanie dla całej krajowej gospodarki. Sektor ten jest bowiem główną siłą napędową inwestycji i zatrudnienia, a jego spowolnienie wywołało efekt domina. Władze nie czekają jednak z założonymi rękami. Już podjęte działania sprowadzają się m.in. do zwiększania dostępności do kredytów oraz wsparciu deweloperów. Ponadto chiński rząd zachęca do dywersyfikacji gospodarki, stara się również przesunąć jej ciężar w kierunku modelu mocniej opartego na konsumpcji, co może zwiększyć popyt krajowy i zmniejszyć zależność od eksportu.
– W oparciu o obecne trendy możemy wyodrębnić trzy scenariusze dla Chin na 2024 r. Pierwszy, ze wzrostem realnego PKB na poziomie 3,5-4 proc.; drugi, ze wzrostem rzędu 4,5-5 proc. oraz trzeci, z najsilniejszym wzrostem ok. 5,5-6 proc. Ostateczny wynik będzie zależny od ewolucji wielu różnych czynników. Chiński rząd jest świadomy wyzwań stojących przed gospodarką i wdrożył szereg środków mających na celu ich złagodzenie. Jeśli uda się zapanować nad pandemią koronawirusa, rozwiązać kryzys na rynku nieruchomości i uniknąć np. wojen handlowych, wersja najbardziej optymistyczna może się spełnić
Inne rynki wschodzące mogą obecnie znajdować się w kluczowym punkcie swojej trajektorii rozwoju. Choć dysponują one ogromnym potencjałem wzrostu i innowacji, to stoją w obliczu wielu wyzwań, które mogą zahamować ich postęp. Choć najbliższe perspektywy mogą być niepewne, sytuacja w dłuższym horyzoncie czasowym kreśli się w pozytywnych barwach. Rosnąca populacja tych krajów, powiększająca się klasa średnia i rozwój technologii sprawiają, że odgrywają one coraz bardziej kluczową rolę w kształtowaniu przyszłej globalnej gospodarki. W miarę jak kraje te radzą sobie z nadchodzącymi wyzwaniami i wykorzystują możliwości, które są w ich zasięgu, bez wątpienia przyczynią się do bardziej zamożnego i wzajemnie połączonego świata.
Ropa w górę, gaz w dół. Co ze złotem?
U schyłku 2023 r. zanotowaliśmy znaczny spadek cen ropy naftowej. Według danych EIA doszło wtedy do historycznie dużego wzrostu wydobycia w Stanach Zjednoczonych, które wykorzystały aż 94 proc. swojej mocy produkcyjnej. Odblokowanie łańcuchów dostaw sprawiło, że pomimo ograniczeń produkcji nie doświadczyliśmy znaczących lokalnych niedoborów, takich jak te, które miały miejsce podczas pandemii.
Obecnie producenci skupieni w kartelu OPEC+ doszli już do górnych ograniczeń mocy wydobycia. W kolejnych miesiącach narastające oczekiwania dotyczące niedoborów mogą przyczynić się do powrotu ceny ropy naftowej do jej silnego trendu wzrostowego.
Na rynku gazu ziemnego, według danych S&P Global Commodity Insights, pod koniec 2023 r. osiągnęliśmy równowagę pomiędzy popytem a podażą. Taka sytuacja znacząco utrudnia potencjalne podwyżki cen. Jednym z głównych czynników wpływających na zużycie tego surowca są jednak warunki pogodowe, a według prognozy Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) zima 2023-2024 ma być zdominowana efektami potencjalnie silnego zjawiska El Niño, obserwowanego od czerwca 2023 r.. Polega ono na tymczasowym ociepleniu powierzchni wód oceanicznych, co wpływa na ocieplenie atmosferyczne. Suma tych czynników skłania do przekonania, że najprawdopodobniej możemy spodziewać się kontynuacji spadku cen gazu ziemnego.
– Spadkowe prognozy dla USD zdają się wskazywać, że złoto może w najbliższych miesiącach przewyższyć inne główne aktywa. Prawdopodobnie utrzyma się też popyt na kruszec ze strony banków centralnych, co otwarcie zapowiadają szefowie tych instytucji, w tym m.in. prezes NBP. Przypomina to czasy merkantylizmu, gdy państwa rywalizowały o posiadanie największej ilości złota w swoich skarbcach
S&P 500 w ataku na kolejne rekordy wszech czasów
Od 2008 r. średnioroczny wzrost głównego amerykańskiego indeksu giełdowego S&P 500 wynosił 8,7 proc., co uważa się za stopę dyskonta. Zgodnie z konsensusem analityków dla poszczególnych spółek przewiduje się, że średnioroczny wzrost zysków przez najbliższe 5 lat może wynieść 10,1 proc., a w roku 2024 aż 21,45 proc.
– Na tej podstawie wartość wewnętrzna indeksu S&P 500 na początku 2024 r. wyniosłaby 4762,52, a indeks wzrósłby o ok. 5 proc., przebijając swoje historyczne szczyty i osiągając poziom 5001,45. Z kolei indeks Nasdaq 100 wykazuje oznaki przewartościowania, a jego potencjał wzrostu może być znacznie ograniczony w najbliższych latach – szacuje ekspert Conotoxia Ltd.
Korzystne prognozy dla obligacji długoterminowych
Z narzędzia CME FedWatch wynika, że rynek szacuje prawdopodobieństwo najbliższego obniżenia stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych na 62,3 proc. w marcu i 88,2 proc. w maju 2024 r. Dlatego też długoterminowe obligacje USA stanowią rodzaj aktywów, które mogą znacząco zyskać w nadchodzących kwartałach.
– Jednym z funduszy posiadających jedno z najwyższych duration (17,6) jest iShares 20 Plus Year Treasury Bond ETF. Obecnie rynkowa wycena zakłada z prawdopodobieństwem aż 89,8 proc., że na koniec br. stopy procentowe w USA spadną o 125 pkt bazowych. Na podstawie tych danych przewidywane obniżki stóp procentowych mogłyby wpłynąć na wzrost wartości funduszu TLT aż o 22 proc. – argumentuje Grzegorz Dróżdż.