W 2022 r. 78 produktów musiało zniknąć z półek sklepowych z powodu skażenia, w 2023 r. było ich 62, a do końca listopada tego roku wycofano 57 – wynika z ostrzeżeń Generalnego Inspektoratu Sanitarnego. Koszt wycofania skażonego produktu z rynku, w przypadku poważnego incydentu, liczony jest w milionach złotych. Gdy dochodzi również do konieczności wypłaty odszkodowań za szkody w zdrowiu, kwota ta może dynamicznie wzrosnąć. Większość kosztów wynikających z zanieczyszczenia produktu może pokryć ubezpieczenie skażenia produktu (CPI – Contaminated Product Insurance).
Bakterie (m.in. Salmonella, Escherichia czy Listeria), pestycydy czy obecność innych niedozwolonych substancji w żywności to jedne z najczęstszych ostrzeżeń, które ogłasza Główny Inspektorat Sanitarny (GIS). Czasem są to też informacje o nieprawidłowym oznaczeniu alergenów czy wykryciu glutenu w produktach, który nie powinien go zawierać. Rzadziej przekazywane są informacje o nieprawidłowościach w produkcji wyrobów do kontaktu z żywnością lub kosmetyków. Niemniej takie ostrzeżenie jest publikowane przez GIS średnio częściej niż raz w tygodniu. W 2022 r. wydał ich aż 78 (62 dotyczyły żywności), w zeszłym roku 62 (50 na temat żywności), a do końca listopada tego roku opublikowano już 57 alertów (45 dotyczyło jedzenia).
– Wszystkie te zdarzenia mają jeden wspólny mianownik. Każdy z tych produktów należy wycofać z obrotu oraz zorganizować zbiórkę i refundację kosztów za już sprzedane wyrobu. Co więcej, przedsiębiorcy muszą w takiej sytuacji liczyć się ze spadkiem zaufania do marki. Te wszystkie problemy organizacyjne i wizerunkowe mają wymierny wpływ na finanse producenta. Nie możemy też zapominać, że w niektórych przypadkach może dojść do konieczności wypłaty odszkodowań dla konsumentów. Choć jak widać, liczba ostrzeżeń w ostatnich latach maleje, ponieważ producenci stosują coraz lepsze procedury bezpieczeństwa, to ryzyka nie można zupełnie wyeliminować
– zauważa Mateusz Kita, broker ubezpieczeniowy, Dyrektor ds. Rozwoju EIB SA.
Należy również pamiętać, że wielu polskich przedsiębiorców eksportuje swoje towary, więc ewentualne skażenia raportowane są przez zagranicznych odpowiedników GIS. Dane gromadzone przez unijny system ostrzegania o zagrożeniach w żywności, paszach i produktach mających kontakt z żywnością, pokazują, że w 2023 r. ostrzeżenia dotyczące polskich produktów wydano aż 304 razy (2023 Annual Report, Alert and Cooperation Network).
Skażenie produktu „kosztuje” miliony
Eksperci szacują, że przeciętny koszt poważnego incydentu to kilka-kilkanaście milionów złotych. Tak wysoka kwota wynika z faktu, że pojedyncze zdarzenie wywołuje lawinę różnych kosztów. W ich skład wchodzi: wartość wycofanych produktów dotkniętych skażeniem – 42%, wartość produktów nieskażonych, a również objętych wycofaniem – 21%, koszty zatrzymania produkcji – 21%, utrata kontraktów – 4% oraz pozostałe koszty, w tym przede wszystkim koszty powiadomienia, transportu, utylizacji, sortowania – 12%.
– Choć lista ta już jest długa, to należy zwrócić uwagę, że nie obejmuje ona ewentualnych szkód osobowych, uszczerbku na zdrowiu konsumentów, za które należy im się odszkodowanie. W momencie, gdy do nich dochodzi, koszty rosną lawinowo i potrafią wielokrotnie przekroczyć wymienione koszty operacyjne. Dlatego każdy producent powinien zainteresować się ubezpieczeniem na taki wypadek – mówi Mateusz Kita z EIB SA.
Czy firma może się ubezpieczyć od skutków skażenia produktu?
Rynek ubezpieczeń w Polsce oferuje przedsiębiorcom ubezpieczenia uwzględniające to ryzyko. Większość polis odpowiedzialności cywilnej dla producentów (OC) zakłada pokrycie kosztów roszczeń konsumentów, którzy ucierpią na skutek skażenia produktu. Wiele polis uwzględnia też roszczenia partnerów biznesowych i dystrybutorów, którzy kupili produkt dotknięty wadą. Niektóre polisy zapewnią refundację kosztów odszukania wadliwego produktu, poinformowania konsumentów, transportu, sortowania i utylizacji. Inne pokryją nawet koszty pomocy w organizacji tego procesu.
A co z wartością skażonych produktów? Tego polisa OC nie pokrywa. To domena ubezpieczenie skażenia produktu (CPI – Contaminated Product Insurance), przeznaczonego dla podmiotów z branży spożywczej, farmaceutycznej czy kosmetycznej. Jego zadaniem jest refundacja wartości skażonego produktu oraz kosztów obrony reputacji marki. Kompensuje też utracone kontrakty i zysk, który nie zostanie wypracowany w momencie czasowego zamknięcia zakładu lub jego części. Może także pokryć koszty, które ujawnią się dopiero w przyszłości, nie bezpośrednio po incydencie (np. roszczenia poszkodowanych, których uszczerbek na zdrowiu zostanie wykryty dopiero po kilku latach).
– Polscy producenci chętnie korzystają z dostępnych na rynku rozwiązań. Warto też zauważyć, że zarówno liczba polis, jak i ich jakość oraz wybierane przez firmy sumy gwarancyjne, sukcesywnie rosną z roku na rok. Programy ochrony ubezpieczeniowej są coraz bardziej rozbudowane i ich zakres zdecydowanie wykracza poza typowe szkody osobowe i uszkodzenie mienia. Ubezpieczenie CPI powinno być traktowane jako standard w branży spożywczej. W Polsce takie umowy funkcjonują już od ponad 10 lat i stopniowo popularyzują się też wśród mniejszych firm – mówi Mateusz Kita z EIB SA.