Handlowcy w desperacji. Piszą do ministra sprawiedliwości

Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie przygotuje pismo do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, by w trybie pilnym zająć się sprawą zmniejszenia kwoty finansowej, która kwalifikuje kradzież sklepową jako wykroczenie. Zmiana, jaka zaszła w 2023 roku (z 500 do 800 zł) rozzuchwaliła złodziei i sprawiła, że sektor handlu nie radzi sobie z rabusiami. – Statystyki pokazują, że miniony rok był rekordowym jeżeli chodzi o kradzieże sklepowe. To miliony złotych strat dla sektora handlu i trudne do ocenienia straty wynikające z ogromnego stresu pracowników handlu. Czas to zmienić – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

„Kradzieże w sklepach to plaga”. Zatrważające statystyki

Obecnie kradzież powyżej 800 złotych traktowana jest jako wykroczenie. To zmiana, jaka weszła w życie w 2023 roku, mimo sprzeciwu przedsiębiorców. Wcześniej kwalifikowana kwota wynosiła 500 złotych. Jak mówi prezes Hanna Mojsiuk zmiana w prawie była zmianą, która sprawiła, że złodzieje odważniej zaczęli wchodzić do małych sklepów i dyskontów i kraść bez obawy, że skończy się to dla nich poważnie. 

- Kradzieże w sklepach to plaga. Mamy w Północnej Izbie Gospodarczej przedstawicieli targowisk czy małych sklepów. Mówią oni wprost, że wysoka inflacja sprawiła, że ludzie po prostu więcej kradną. To jest przestępstwo, przedsiębiorcy muszą mieć możliwość obrony, a przepisy nie zmierzają w stronę niwelowania oszustw tylko przeciwnie. Apelujemy do Ministra Sprawiedliwości, by przywrócić karanie kradzieży od poziomu 500 złotych. Kradzież to kradzież, oszustwo to oszustwo. Takie relatywizowanie tego czynu jest z punktu widzenia przedsiębiorców błędem

mówi prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

W pierwszych III kwartałach roku 2023 stwierdzono 33 tysiące kradzieży sklepowych, czyli ponad 40% więcej niż w roku 2022. Kradzieży towarów poniżej 500 złotych było ponad… 200 tysięcy. To zatrważające statystyki.

„To jest zła zmiana i rozzuchwalenie złodziei, którzy czasem po prostu wchodzą do sklepu, zabierają coś i wychodzą”

W ostatnim czasie w województwie zachodniopomorskim głośno było między innymi o sytuacji z Pobierowa, gdy zarządzający jednym z dyskontów wywiesili na sklepowej witrynie zdjęcia z wizerunkiem złodziei. Sytuacja ta pokazuje desperację pracowników handlu, ale jednocześnie jest to działanie na granicy prawa.

- Jakkolwiek frustracja handlowców związana z powtarzającymi się kradzieżami jest zrozumiała, jednak tego rodzaju działania w mojej ocenie idą o kilka kroków za daleko. Po pierwsze, bez wątpienia upublicznianie wizerunku osób trzecich bez ich zgody, zwłaszcza w połączeniu z określeniami przypisującymi tym osobom popełnienie przestępstwa narusza przepisy dotyczące ochrony danych osobowych i dóbr osobistych – mówi mecenas Marek Jarosiewicz, wspólnik w kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski. 

- Złodzieje to plaga kurortów nadmorskich, ale nie tylko, bo nie ma dnia, by w dyskontach w dużych miastach nie odnotowywano kradzieży. Złodzieje kradną wszystko, co wpadnie im w ręce: od czekolad, kawy, przez maszynki do golenia, a nawet pasty do zębów. Gdy saldo w kasie się nie zgadza, to kierownictwo rozdziela stratę na pracowników. Wyobrażam sobie więc, że ta sytuacja może być frustrująca i zachęcać do samosądu na złodziejach

mówi Małgorzata Marczulewska, detektyw, windykator, prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.

Coraz bardziej sfrustrowani kradzieżami są przedstawiciele handlu. 

- Gdy usłyszeliśmy o zmianie przepisów to byliśmy pewni, że drobny handel odczuje te zmiany negatywnie. To jest zła zmiana i rozzuchwalenie złodziei, którzy czasem po prostu wchodzą do sklepu, zabierają coś i wychodzą. Najwięcej takich zdarzeń mieliśmy w grudniu – przyznaje Dariusz Jędrzejewski, prezes galerii handlowej Nowy Turzyn. - Oczekujemy powrotu do skali wykroczeń na poziomie 500 złotych. Nie możemy usprawiedliwiać ludzi, którzy kradną – dodaje Jędrzejewski. 

Pismo trafi do Ministerstwa Sprawiedliwości jeszcze w styczniu. 

Skomentuj artykuł: