Ile "na boku" zarabiają europosłowie? W pierwszej dziesiątce jeden Polak

Organizacja Transparency International opublikowała dane dotyczące dochodów deputowanych do Parlamentu Europejskiego ze źródeł zewnętrznych. Rekordzistą jest Litwin, Wiktor Uspaskich, który może pochwalić się rocznymi zarobkami na poziomie 3 mln euro. To 1/3 zewnętrznych dochodów łącznych wszystkich posłów do PE. Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem pod względem wysokości dochodów z zewnątrz jest były premier Marek Belka.

Transparency International rokrocznie publikuje raport dotyczący dochodów deputowanych do Parlamentu Europejskiego ze źródeł zewnętrznych oraz bada ich aktywność poza mandatem europarlamentarnym. Raport tworzony jest w oparciu o oświadczenia majątkowe deputowanych.

Na niwie polskiej o działalności TI zrobiło się głośno za sprawą byłego eurodeputowanego, a obecnie szefa MSZ, Radosława Sikorskiego i jego dochodów spoza PE. Kwestie majątkowe europosłów i ich dodatkowe przychody stały się szczególnie newralgiczne w kontekście niedawnej afery korupcyjnej Katargate, gdzie wysocy urzędnicy PE i ich współpracownicy mieli być sowicie wynagradzani przez lobby z Bliskiego Wschodu w zamian za pomyślne dla płacących prawodawstwo. Nie bez znaczenia jest również ujawniona w ostatnich tygodniach afera związana z finansowym obliczem budowania w PE wpływów przez Rosję.

Transparency International zwraca uwagę, że "posłowie do PE zawsze mogli mieć dowolną liczbę stanowisk >>na boku<<, przy niewielkiej kontroli ze strony europarlamentu". Organizacja zwraca uwagę, że niektórzy posłowie "otrzymują wynagrodzenia od firm, prowadząc działalność parlamentarną skupioną w tym samym sektorze". Wskazuje na przypadki deputowanych, którzy jednocześnie w firmach i PE zajmowali się ustawodawstwem dotyczącym rynków finansowych czy sztucznej inteligencji. Znalazł się też członek zarządu firmy zarejestrowanej w UE jako lobby czy prawnik kancelarii zorientowanej na prawo UE z biurem w Brukseli.

TI zauważa, że posłowie nie zdecydowali się na krok w kierunku zakazania pracy dodatkowej, a co więcej, przyjęto dyrektywę, która nakazywała deklarację jedynie dochodów zewnętrznych przekraczających 5000 euro rocznie. Organizacja dodaje, że wszyscy eurodeputowani zarabiają z tytułu pełnionego mandatu ok. 120 tys. euro rocznie (plus dodatki).

Wykonywanie pracy dodatkowej - płatnej lub nie - deklaruje 70 proc. eurodeputowanych, a jak ustaliła organizacja Transparency International, "w rzeczywistości jeden na czterech posłów ma płatną pracę poboczną". Posłowie łącznie zarobili na pracy na boku łącznie 8,7 mln euro. W większości płatne zajęcia ograniczają się do zasiadania w zarządach czy radach nadzorczych.

Według raportu TI, większe zarobki z prac zewnętrznych deklarują posłowie z centrum i prawicy niż lewicy.

Rekordzistą jest niezrzeszony poseł z Litwy, Wiktor Uspaskich, którego roczne zyski sięgały 3 mln euro, czyli ok. 1/3 wszystkich dochodów deputowanych z działalności zewnętrznej. Czym zajmuje się Litwin? Główne źródło dochodów to udziały w litewskiej spółce Edvervita działającej w branży nieruchomości.

Drugi na liście - z wpływami na poziomie 220 tys. euro - jest niezrzeszony poseł z Francji, Jerome Riviere, którego dochód to głównie udziały z firmie JRH SAS trudniącej się HR-em. Trzeci jest - również niezrzeszony - Laszlo Trocsanyi, węgierski eurodeputowany, który z działalności "na boku" rocznie zyskuje ponad 171 tys. euro, w głównej mierze z pracy na uczelniach wyższych.

Tuż za podium znalazł się lider Europejskiej Partii Ludowej, Manfred Weber, który większość dochodów posiada właśnie z racji pełnionego stanowiska w strukturach partii. Ponadto - nieodpłatnie - Weber zasiada w zarządach 11 różnego rodzaju organizacji.

Polacy na liście

Najwyżej z Polaków notowany jest - na miejscu 10. - europoseł Socjalistów i Demokratów, Marek Belka. Jego roczne wpływy spoza PE szacowane są na 105 tys. euro. Pochodzą one z zasiadania w radach nadzorczych VIG Polska i Pelion SA, a także "publicznych wykładów" z MConsulting.

Tuż za pierwszą dziesiątką znalazł się - na miejscu 12. - Tomasz Frankowski z Koalicji Obywatelskiej (EPL). Szacowane na 100 tys. euro roczne wpływy to przede wszystkim własna działalność gospodarcza - Tofra - oraz wspólnik w spółka Tofra-Invest.

Druga dziesiątkę zestawienia zamyka Magdalena Adamowicz z KO (EPL), rocznie zarabiająca poza PE blisko 90 tys. euro. Większość tej sumy pochodzi z dochodów z najmu, ale europosłanka zarabia również dzięki "działalności zawodowej na uczelniach" oraz zasiadania w radach nadzorczych - TUW Warszawa i Transrem.

W pierwszej pięćdziesiątce zestawienia znalazło się jeszcze dwóch Polaków. Na miejscu 38.- były premier Leszek Miller (S&D), z wpływami szacowanymi na 54 tys. euro rocznie. Pochodzą one, według deklaracji, z jednosobowej działalności gospodarczej "Monal". Firma działa w branży artystycznej i literackiej działalności twórczej.

Numerem 49. jest Tomasz Poręba z PiS (EKR) z rocznymi wpływami 40 tys. euro, których źrodłem są udziały w prywatnej spółce Odyssey Dream z branży turystycznej. Ponadto jest on prezesem Fundacji New Direction, think tanku EKR, oraz wiceprezesem PKOl oraz Polskiego Związku Badmintona.

Wśród polskich eurodeputowanych, dochody spoza PE deklaruje jedynie 14 posłów na 51 zasiadających w ławach europarlamentu.

 

Skomentuj artykuł: