Budownictwo piętą Achillesową polskiej gospodarki

Budownictwo nadal pozostaje jednym z najsłabszych obszarów polskiej gospodarki i jest głównym powodem spadku inwestycji - ocenili ekonomiści banku ING w komentarzu do danych GUS. Dodali, że deweloperzy zmagają się obecnie z nadpodażą drogich mieszkań z powodu niskiego popytu.

Jak poinformował w czwartek Główny Urząd Statystyczny, produkcja budowlano-montażowa w lipcu br. spadła rdr o 1,4 proc., a mdm wzrosła o 0,9 proc.

"Budownictwo nadal pozostaje jednym z najsłabszych obszarów polskiej gospodarki i jest głównym powodem spadku inwestycji (budownictwo odpowiada za ok. 50 proc. inwestycji ogółem)"

 - ocenili ekonomiści banku ING w komentarzu do danych GUS. Dodali, że wynik w lipcu był zdecydowanie lepszy niż w czerwcu, kiedy odnotowano spadek o 8,9 proc. rdr, ale wynikło to przede wszystkim z bardziej korzystnego układu kalendarza. W lipcu br. były dwa dni robocze więcej niż rok temu.

Przedstawiciele ING zwrócili uwagę, że wzrost o 0,8 proc. rdr odnotowała w lipcu br. powiązana z publicznymi inwestycjami infrastrukturalnymi budowa obiektów inżynierii lądowej i wodnej. 

"Uruchamianie projektów zarówno współfinansowanych z KPO jak i nowego budżetu unijnego przebiega bardzo wolno, co ma przełożenie na inwestycje publiczne. Spodziewamy się poprawy w tej kategorii w przyszłym i kolejnym roku" - poinformowano.

W komentarzu oceniono, że "bardzo słabo wygląda" również budowa budynków, która w lipcu spadła o 8,3 proc. rdr. Wyjaśniono, że liczba rozpoczętych inwestycji wzrosła w ostatnim czasie, jednak "niekoniecznie oznacza to faktyczne rozpoczęcie prac budowlanych". Według ekonomistów ING deweloperzy mieszkaniowi zmagają się w ostatnim czasie z nadpodażą drogich mieszkań. Już rozpoczęte projekty są finalizowane przy słabym popycie na nieruchomości, w efekcie czego rośnie liczba gotowych mieszkań w ofercie deweloperów.

Zdaniem przedstawicieli ING niski popyt wynika z faktu, iż potencjalni kupujący prawdopodobnie czekają na szczegóły zapowiadanego rządowego wsparcia rynku, a także z wysokich cen mieszkań i wysokich stóp procentowych. Na "większe odbicie w budownictwie mieszkaniowym prawdopodobnie poczekamy do 2025 roku" - wskazano w komentarzu.

Dodano, że z uwagi na nasycenie rynku i ograniczenie zapasów, słabiej wyglądają m.in. perspektywy budownictwa komercyjnego, czyli np. przestrzeni magazynowej.

Źródło

Skomentuj artykuł: