Kurs dolara przestał rosnąć, ale USD/PLN pozostaje w okolicy 4,10. Podobnie kurs funta wciąż jest blisko 5,25 zł, a franka w bariery 4,70 zł. Czy warto więc już kupować?
- Na Wall Street po trzech dniach spadków powróciły wzrosty, ale poprawa nastrojów na parkietach akcyjnych po najgorszej passie S&P 500 od ok. pół roku nie wystarczyła, by poprawić kondycję złotego - pisze w swym komentarzu Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl. - Kurs euro po świątecznym wystrzale w kierunku 4,50 zł cofnął się w ubiegłą środę do 4,45 zł. Od tego czasu pozostaje zamknięty pomiędzy tymi bardzo istotnymi poziomami. Ich przebicie w najbliższych dniach wydaje się mało prawdopodobne i zakładamy kontynuację impasu.
Analityk uważe, że trend spadku cen amerykańskich obligacji skarbowych odpycha od walut rynków wschodzących, a sprzyja amerykańskiemu dolarowi. - Rentowność dziesięcioletnich papierów skarbowych USA przekraczając 4,35 proc. osiągnęła najwyższy pułap od 16 lat. Mimo to kurs euro w relacji do dolara, nie nabrał nowego spadkowego impetu po naruszeniu bariery 1,09. W efekcie USD/PLN ustabilizował się minimalnie ponad 4,10. Dodatkowym balastem dla walut emerging markets są obawy o kondycję gospodarki Państwa Środka i stabilność tamtejszego systemu finansowego. Choć Chiny stopniowo rozszerzają wsparcie dla gasnącej koniunktury (tym razem Ludowy Bank Chin zdecydował o obniżce jednorocznej stopy pożyczkowej), to niepokój zasiany w minionych tygodniach serią fatalnych danych będzie trudny do wygaszenia - komentuje Sawicki.
Ten tydzień rozpoczął się także od kolejnych niepokojących sygnałów z polskiej gospodarki. - W lipcu niżej od prognoz wypadły zarówno płace, jak i dane z przemysłu. Dynamika wynagrodzeń wyhamowała z 11,9 do 10,4 proc. r/r. Produkcja przemysłowa zamiast nieznacznie podnieść się z -1,1 proc. r/r, spadła do -2,7 proc. r/r. Poniedziałkowe odczyty wpisują się w rynkowe przekonanie, że już we wrześniu (posiedzenie przesunięto na 12-13.09), dokładnie po roku od ostatniej podwyżki, RPP rozpocznie cięcie stóp procentowych. Rezonują zarazem z rozczarowaniem dynamiką PKB wypracowaną w drugim kwartale. Wygląda na to, że lipiec nie przynosi oczekiwanego odbicia, a tę tezę zweryfikują dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej - pisze Sawicki. - Gwoździem całego tygodnia jest sympozjum bankierów centralnych w amerykańskim Jackson Hole. Nieraz w minionych latach stawało się sceną, na której sygnalizowano ważne decyzje. Na piątek zaplanowane są wystąpienia szefa Fed i prezeski EBC. Tym razem wyłożenie najbliższych zamiarów wydaje się jednak mało realne. Najważniejsze władze pieniężne dążą do zachowania maksymalnej elastyczności przed wrześniowymi posiedzeniami, więc inwestorzy skupią się na zrozumieniu długoterminowej strategii. Zakładamy, że relatywny kształt polityki Fed i EBC będzie sprzyjał utrzymaniu się trendu spadkowego w notowaniach dolara. W oczekiwaniu na doniesienia z kurortu w Górach Skalistych inwestorzy skoncentrują się w środę na odczytach indeksów PMI, które ostatnio rysowały perspektywy europejskich gospodarek w ponurych barwach - podsumowuje.