Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy chce, żeby specjaliści zatrudnieni na umowę o pracę zarabiali trzy średnie krajowe, czyli obecnie niespełna 15 tys. zł netto. Medycy czekają na rozmowy z minister zdrowia Izabelą Leszczyną.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy przedstawił w środę propozycje dotyczące wynagrodzenia lekarzy specjalistów. Związkowcy chcą, by medycy po specjalizacji za 160 godzin w miesiącu zarabiali na umowie o pracę minimalnie trzy średnie krajowe.
Przewodnicząca OZZL Grażyna Kubat-Cebula wyjaśniła, że rozwiązanie ma poprawić warunki pracy lekarzy i dzięki temu m.in. zapobiec zamykaniu oddziałów szpitalnych. Ich działalność jest wygaszana, jeśli brakuje personelu.
"I takich sytuacji jest coraz więcej" - podkreśliła szefowa związku.
Zwróciła również uwagę, że coraz więcej lekarzy odchodzi ze szpitali do pracy w podstawowej opiece zdrowotnej i ambulatoryjnej opiece zdrowotnej. Powołując się na dane Naczelnej Izby Lekarskiej Kubat-Cebula powiedziała, że ok. 70 proc. specjalistów pracujących w publicznych placówkach rozważa odejście z systemu.
OZZL zwrócił się o spotkanie w sprawie wynagrodzeń dla lekarzy do minister zdrowia Izabeli Leszczyny. "14 lutego pani minister powiedziała w wywiadzie, że jest gotowa podpisać trzy średnie krajowe +nawet dzisiaj+, jeśli lekarze będą pracować na umowie o pracę, a nie na kontraktach. Mamy więc o czym rozmawiać" - powiedziała Kubat-Cebula. Leszczyna złożyła taką deklarację podczas wywiadu w Salonie Politycznym Trójki. Związek liczy, że do rozmowy dojdzie w kwietniu.
Według danych przedstawionych przez OZZL obecnie minimalne wynagrodzenie specjalisty wynosi netto 6601 zł, co daje 41 zł za godzinę. Gdyby postulat trzech średnich krajowych wszedł w życie, wynagrodzenie specjalisty wyniosłoby 14 962 zł (21 tys. 465 zł brutto), a za godzinę pracy otrzymywałby 93,5 zł netto (134 zł brutto).
Zdaniem przewodniczącego OZZL Rezydentów Sebastiana Goncerza obecne warunki pracy w publicznym sektorze ochrony zdrowia nie zachęcają młodych lekarzy do wiązania z nim przyszłości zawodowej.
Zauważył on, że po stażu i specjalizacji, które lekarze odbywają w publicznych placówkach, niewielu decyduje się w nich pozostać; wybierają prywatnych pracodawców.
"Należy stworzyć warunki pracy, które będą zachęcać do pozostania w systemie" - powiedział szef rezydentów.
Wśród zjawisk zniechęcających młodych lekarzy do pracy dla publicznej ochrony zdrowia Goncerz wymienił wypalenie zawodowe i mobbing.
"To nieakceptowalne. Jeśli warunki pracy będą lepsze, to nie będziemy potrzebować lekarzy-maratończyków, którzy utrzymują system wyrabiając 300 godzin miesięcznie" - zauważył, odnosząc się do opisywanych przez związek zawodowy przypadków lekarzy na kontraktach, którzy w ciągu miesiąca przepracowują taką ilość godzin.