Co dalej z kredytami frankowymi? „Orzeczenie SN przekłuje balon nierealistycznych oczekiwań”

Ukształtowanie się linii orzeczniczej krajowych sądów w sprawach kredytów walutowych zajmie co najmniej rok - poinformował PAP Biznes Paweł Litwiński z kancelarii Litwiński Łoś i Partnerzy. Jego zdaniem możliwość korzystania z cudzego kapitału przez długi czas, bez płacenia za to wynagrodzenia jest wymierną korzyścią, którą należy rozliczyć.

"Przewiduję, że ukształtowanie się linii orzeczniczej krajowych sądów w sprawach kredytów walutowych zajmie co najmniej rok. Wpływ na orzecznictwo sądów powszechnych miałoby rozsądne i ważące interesy wszystkich stron orzeczenie Sądu Najwyższego w rozszerzonym składzie. Oby zapadło jak najszybciej, gdyż uporządkuje obrót prawny i przekłuje balon nierealistycznych oczekiwań z każdej ze stron" - powiedział PAP Biznes radca prawny Paweł Litwiński.

Kancelaria Litwiński Łoś i Partnerzy świadczy usługi prawne związane z prawem gospodarczym, w tym także dla banków, które reprezentuje w sądach w sporach dotyczących kredytów frankowych.

Litwiński ocenił, że pierwsza fala zwiększonej liczby wyroków będzie miała miejsce, gdy sądy powrócą do spraw zawieszonych z uwagi na oczekiwanie na wyrok TSUE.

"W tym przypadku pierwszych wyroków sądowych można się spodziewać w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Druga fala będzie efektem majowej opinii Rzecznika Generalnego TSUE, które było bardzo korzystne dla konsumentów, ale w istotny sposób nie zostało potwierdzone wyrokiem z 3 października – pierwsze wyroki z tej fali zobaczymy pewnie w drugiej połowie 2020 roku. Wyroki sądów po pozwach złożonych po październikowym wyroku TSUE to raczej perspektywa 2021 roku" 

powiedział Litwiński.

Prawnik ocenił, że przy stwierdzeniu przez sąd nieważności umowy kredytowej banki będą miały podstawy prawne do dochodzenia roszczeń za korzystanie z kapitału.

"O ile kwestia rozliczenia realnych przepływów pieniądza – bo z jednej strony był uruchomiony kapitał, a z drugiej strony były realnie płacone raty - nie budzi wątpliwości, to kłopot zaczyna się, gdy niektórzy mają odwagę powiedzieć, że zwrot następuje na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu i nienależnym świadczeniu" - powiedział Litwiński.

"Jeżeli ktoś korzystał z kapitału osoby trzeciej i ma rozliczyć bezpodstawne wzbogacenie z tym związane, to musi sobie zadać hipotetyczne pytanie, ile uzyskał, jaka jest jego ekonomiczna korzyść związana z możliwością korzystania z pieniędzy nie swoich i niepłacenia wynagrodzenia za to (np. w postaci odsetek)" - dodał.

Jego zdaniem możliwość korzystania przez klientów banków z cudzego kapitału przez długi czas, bez płacenia za to wynagrodzenia jest "wymierną korzyścią".

"To co się da, rozliczamy w naturze, a czego w naturze rozliczyć nie sposób (np. wartości usługi polegającej na niedomaganiu się zwrotu kapitału przez instytucję finansową), powinno być rozliczone po wycenie takiej usługi. Podstawą jest jednak rzetelna kalkulacja oraz poinformowanie konsumenta o faktycznych kosztach stwierdzenia bezpodstawnego wzbogacenia, jako następstwa unieważnienia umowy" 

powiedział Litwiński.

Prawnik wyliczył, że dla kredytu złotowego zaciągniętego w 2008 roku, opartego na WIBOR 3M ze średnią rynkową marżą 1,4 proc. koszt pieniądza w czasie wynosi obecnie 45 proc. nominału.

"Sądy będą musiały zatem odpowiedzieć na pytanie, czy te 45 proc. to jest wartość pomijalna czy materialna kwota. Jeśli jest to materialne, to prawo jasno mówi, że w ramach reguł bezpodstawnego wzbogacenia te wartości trzeba wyrównać" - powiedział Litwiński.

Prawnik ocenił, że roszczenia banków dotyczące wynagrodzenia za korzystanie z kapitału muszą być przeanalizowane przez konsumenta nim podejmie on decyzję, że wybiera nieważność umowy.

"Jeżeli konsument nie będzie rzetelnie poinformowany o konsekwencjach nieważności, to jak ma odpowiedzialnie podejmować decyzję? Jeżeli ktoś wyklucza teorię o konieczności rozliczenia korzyści z tytułu dysponowania kapitałem osoby trzeciej (banku), to dla porządku powinien przedstawić taki pogląd konsumentowi i powiedzieć, że są także inne opinie w tej kwestii, a prawdopodobieństwo ich zaistnienia jest wysokie" - powiedział Litwiński.

W opinii prawnika, jeśli sądy krajowe będą oceniały sytuację prawną z chwili ogłoszenia wyroku, a nie z chwili zawierania umowy, to jest duże prawdopodobieństwo, że będzie się rozwijała linia orzecznicza bazującą na średnim kursie NBP.

"Pamiętajmy też, że mówimy o średnim kursie NBP, a nie kursie sprzedaży NBP, czyli o mniej korzystnym dla instytucji finansowych mechanizmie przeliczania PLN na CHF" - powiedział Litwiński.

Źródło

Skomentuj artykuł: