Budują domy na dziko, a potem je legalizują. To zjawisko nasila się z każdym rokiem!

Prawo budowlane dopuszcza pod pewnymi warunkami legalizację samowoli budowlanych, ale w ocenie ekspertów z zespołu deregulacyjnego Rafała Brzoski przepisy w tej sprawie należy uprościć. Eksperci portalu GetHome.pl zwracają uwagę na ryzyko lawinowego wzrostu nielegalnych budów.

-  Wprawdzie samowoli budowlanych jest coraz mniej, ale tym, którzy decydują się na budowę domu bez pozwolenia lub zgłoszenia, coraz częściej uchodzi to na sucho – mówi Marek Wielgo, ekspert portalu GetHome.pl. I przytacza najnowsze dane Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego (GUNB), z których wynika, że w 2024 r. inspektorzy nadzoru budowlanego wydali 189 nakazów rozbiórki budynków mieszkalnych. 153 z nich wznoszono bez zgłoszenia lub pozwolenia, a 36 - niezgodnie z jego warunkami. Dodajmy, że nakazy rozbiórki samowoli budowlanych rzadko dotyczą gotowych domów. Nadzór budowlany dowiaduje się o samowolach najczęściej na etapie budowy z donosów sąsiadów, którym działania nieuczciwego inwestora wyjątkowo przeszkadzają.

Dobra wiadomość jest taka, że ujawnionych przypadków łamania Prawa budowlanego jest coraz mniej. Ponad dwie dekady temu wykrywano rocznie ponad tysiąc samowolek. Co ważne, nie ma to związku z dekoniunkturą w budownictwie. W ubiegłym roku wzrosła liczba pozwoleń na budowę domów, a w przeliczeniu na tysiąc z nich, nakazów rozbiórki było mniej niż rok wcześniej.

Z drugiej strony, niepokoić może gwałtowny wzrost liczby zalegalizowanych samowoli budowlanych. W 2024 r. procedurę legalizacyjną przeszły pomyślnie 704 budynki mieszkalne (w tym 693 domy jednorodzinne).

Było ich więc niemal czterokrotnie więcej niż ukaranych rozbiórką! GUNB nie podaje, czy decyzje legalizacyjne były wydane w trybie zwykłym czy uproszczonym. Dlaczego to takie ważne? W pierwszym przypadku legalizacja dotyczy budynków stawianych bez pozwolenia na budowę lub zgłoszenia w miejscu dozwolonym przez plan zagospodarowania przestrzennego. Przyłapany na samowoli inwestor dostarcza w określonym terminie wszystkie wymagane dokumenty i uiszcza opłatę legalizacyjną, która np. w przypadku domu jednorodzinnego wynosi 50 tys. zł. Jednak jeśli inwestorowi uda się ukryć samowolę przez co najmniej 20 lat, co nie jest szczególnie trudne, o ile nie popadnie się w konflikt z sąsiadami, wówczas uniknie on nie tylko opłaty legalizacyjnej. Nadzoru budowlanego nie interesuje już wówczas, czy budynek powstał na terenie wyłączonym z zabudowy. Kluczowe znaczenie ma ekspertyza techniczna, która ma wykazać, że nadaje się on do użytkowania oraz nie stwarza zagrożenia dla zdrowia i życia przebywających w nim ludzi.

Tymczasem zespół deregulacyjny, na czele którego stoi znany przedsiębiorca Rafał Brzoska, postuluje, żeby procedurą legalizacyjną objąć także budowy realizowane niezgodnie z warunkami pozwolenia na budowę lub zgłoszenia, np. gdyby inwestor zbudował siedmiopiętrowy dom, choć miałby pozwolenie na pięciopiętrowy (obecnie legalizacja takich samowoli nie jest możliwa). Ponadto inwestorzy łamiący Prawo budowlane mieliby korzystać z uproszczonej ścieżki legalizacyjnej już po 10 latach. Z pewnością byłoby to korzystne dla tych, którzy dopuścili się samowoli lub kupili nieruchomość z naruszeniami prawa i teraz czekają w milczeniu na objęcie ich abolicją.

- Nawet jeśli autorom tych pomysłów przyświecają dobre intencje, to trzeba pamiętać, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Jest tajemnicą poliszynela, że wykrywane samowole to wierzchołek góry lodowej. Na Podhalu poczucie bezkarności jest tak duże, że mówi się nawet, że tam Prawo budowlane się nie przyjęło 

– komentuje Marek Wielgo.  I przypomina, że rok 1994 był ostatnim, w którym legalizacja samowoli była formalnością. Nadzór budowlany wykrył wówczas ponad 27 tys. nielegalnych budów! Przez kolejnych osiem lat nie było możliwości ich legalizacji, ale przywrócono ją na skutek licznych protestów i apeli, m.in. rzecznika praw obywatelskich. Obecne przepisy, mające charakter zarówno represyjny, jak i prewencyjny, być może należałoby doprecyzować. Trzeba mieć jednak na uwadze, że są one wyrazem kompromisu między przeciwnikami i zwolennikami karania samowolek nakazem rozbiórki.

 

Źródło