Ceny mieszkań rosną wolniej niż się wcześniej wydawało

Tylko w trzecim kwartale ceny mieszkań wzrosły o 5,4% - wynika z najnowszych danych NBP. I choć faktycznie jest drożej, to nie aż tak drogo jak sugerują portale ogłoszeniowe. Różnica pomiędzy stawkami jakich oczekują sprzedający i tymi, które kupujący akceptują, jest bowiem rekordowa. Chociaż historia ostatnich lat uczy, że taka sytuacja skutkowała wzrostami cen, to nie brakuje argumentów za tym, aby w 2024 roku podwyżki były mniej dynamiczne – napisał w komentarzu Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment Trust.

Zmiany cen

Jak przypomina ekspert w trzecim kwartale br. za mieszkania w największych miastach płaciliśmy o 8,3% więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem - wynika z najnowszych danych NBP na temat zmian cen mieszkań na rynku wtórnym (indeks hedoniczny dla 7 miast). Informacje z banku centralnego potwierdzają, że to właśnie w trzecim kwartale wzrost cen mieszkań wyraźnie przyspieszył. W ciągu zaledwie trzech miesięcy stawki poszły w górę aż o 5,4%. Jest to efekt gwałtownego wzrostu popytu, za którym przez co najmniej kilka miesięcy, nie nadążała oferta. 

- Co prawda, danych o dynamicznych wzrostach cen powinniśmy oczekiwać w najbliższych publikacjach banku centralnego, ale na horyzoncie majaczy się już nadzieja na powrót do względnej normalności. Już na wiosnę sytuacja powinna zacząć się uspokajać. Z jednej strony widzimy bowiem symptomy wzrostu podaży, a z drugiej normalizacji popytu

pisze dalej ekspert

Jego zdaniem pojawiają się bowiem dane, które sugerują, że podaż podjęła rękawicę rzuconą przez popyt. Chodzi o to, że deweloperzy widząc coraz liczniejszą grupę kupujących zaczynają coraz więcej nowych projektów. I tak o rosnącej liczbie rozpoczynanych przez deweloperów budów GUS mówi konsekwentnie od lipca. W informacjach za październik znajdujemy też pokrzepiające doniesienia w publikacji przygotowanej przez Otodom Analytics. Czytamy tam, że październik był pierwszym od początku roku miesiącem, w którym mieszkań wprowadzonych do oferty rynku pierwotnego było niemal tyle, co mieszkań sprzedanych. Jeśli uda się taki stan utrzymać, to presja na wzrost cen mieszkań spadnie.

Według eksperta to jednak nie wszystko. Z początkiem przyszłego roku należy się też spodziewać kresu popytu na preferencyjne kredyty – o ile oczywiście środki na ten cel nie zostaną uzupełnione. Przy obecnej popularności Bezpiecznego Kredytu 2% (Wg szacunków HREIT wykorzystano już ponad 80% środków zaplanowanych na 2024 rok), pieniędzy przewidzianych na dopłaty po prostu zabraknie i to najpewniej na początku stycznia 2024 roku. 

- Oczywiście wiele może się tu jeszcze zdarzyć. Budżet może zostać zmieniony, a sam program preferencyjnych kredytów zarówno utrzymany, zlikwidowany jak i zastąpiony Kredytem na 0%. Gdyby jednak żadna z działających obecnie ustaw nie została zmieniona, to niemal pewne jest, że na początku stycznia nabór wniosków o tani kredyt zostanie wstrzymany

uważa ekspert

W jego przekonaniu wpływ tej zmiany na rynek nie będzie zero-jedynkowy. Osoby, które zdążą złożyć wnioski kredytowe będą podpisywały jeszcze umowy w pierwszym kwartale 2024 roku. To będzie skutkowało zawieraniem sporej liczby umów. Nie jest też tak, że wszystkich beneficjentów Bezpiecznego Kredytu 2% nie stać na zwykły kredyt. Przecież ten w ostatnich miesiącach staniał i jeśli wierzyć prognozom, to w latach 2024-25 dalej tanieć będzie, co powinno pozytywnie wpłynąć na dostępność standardowych „hipotek” dla wszystkich, a nie tylko tych preferencyjnych dla wybranych.

Źródło

Skomentuj artykuł: