Co drugi bankrut widniał w KRD już 2 lata przed upadłością

W II kwartale br. upadłość konsumencką ogłosiło 5,2 tys. osób, wynika z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej. To niewiele mniej niż w rekordowym I kwartale. Większość z bankrutów miała problemy finansowe już dużo wcześniej: 61 proc. było notowanych w Krajowym Rejestrze Długów na trzy miesiące przed ogłoszeniem upadłości, a prawie połowa (48 proc.) nawet na dwa lata przed. Łącznie pozostawili po sobie prawie 147,4 mln długów.

Upadłość

– Upadłość konsumencka to ostateczne rozwiązanie. Wcześniej dłużnik powinien zrobić wszystko, aby tego uniknąć, bo życie bankruta nie jest łatwe. Przede wszystkim traci on cały majątek wraz z mieszkaniem, a poza tym jeszcze przez kilka lat będzie musiał spłacać tę część długu, która pozostanie po sprzedaży majątku. Wraz z ogłoszeniem upadłości będzie mógł zawierać tylko drobne umowy życia codziennego, czyli kupować żywność, środki czystości, opłacać abonament telefoniczny, które będzie pokrywał z pieniędzy niepodlegających zajęciu przez syndyka. Dlatego zanim dojdzie do złożenia w sądzie wniosku o upadłość, warto przyjąć pomoc negocjatorów, którzy działają w imieniu wierzycieli. Są oni w stanie ułożyć plan spłaty, tak aby dało się funkcjonować i jednocześnie regulować zaległości. Duża w tym rola samego dłużnika, bo tylko od jego zaangażowania i dyscypliny zależy powodzenie tego procesu

wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso

I kwartał br. upłynął pod znakiem rekordowej liczby upadłości Polaków i Polek. Według danych COIG tylko w ciągu pierwszych 3 miesięcy bankructwo ogłosiło 5,3 tys. osób, co odpowiadało 1/3 wyniku z całego 2022 r. W II kwartale upadłości konsumenckich było już nieco mniej, bo prawie 5,2 tys. Łącznie w I półroczu br. liczba bankructw przekroczyła 10 tys. COIG przewiduje, że na koniec roku może osiągnąć poziom niespotykany od lat i być wyższa niż 20 tys. 

– 2023 rok jest wyjątkowy pod względem wzrostu liczby upadłości konsumenckich. Ale zauważmy, że co drugie postępowanie upadłościowe ma swoją genezę jeszcze w pandemii. To efekt problemów finansowych powstałych 2-3 lata temu. Kolejnym motorem upadłościowym jest inflacja, utrzymująca się również przez długi okres czasu. I mimo systematycznego hamowania podwyżek cen w ostatnich miesiącach, nie można oczekiwać gwałtownej poprawy kondycji finansowej osób już zadłużonych. W najbliższych kwartałach można się raczej spodziewać dalszego wzrostu liczby upadłości konsumentów. Część z nich już dziś już widnieje w KRD wśród 2,2 miliona wpisanych tam dłużników 

mówi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej

W II kwartale br. kłopoty 48 proc. przyszłych bankrutów było widać w KRD na 2 lata przed ogłoszeniem upadłości. Trzy miesiące przed w rejestrze widniało 61 proc. osób, a w dniu ogłoszenia upadłości ten odsetek wzrósł do 64 proc. 

– Większość przyszłych bankrutów ma już historię z długami i można ją łatwo sprawdzić. Długo utrzymujące się zadłużenie jest właśnie takim symptomem upadłości. Jednak jak pokazują nasze dane, część firm albo w ogóle nie sprawdza, albo sprawdza i bagatelizuje tę informację, podpisując wciąż umowy i pożyczając dłużnikom pieniądze, których ci nie będą w stanie oddać. Taki błąd popełniło w drugim kwartale 400 wierzycieli i to niejednokrotnie. W efekcie stracili ponad 147 mln zł. Te pieniądze będzie im bardzo ciężko odzyskać, o ile w ogóle się uda. To błędne koło mogą przerwać tylko firmy, weryfikując wcześniej konsumentów i unikając umów z dłużnikami 

podkreśla prezes KRD

Zdecydowanie najwięcej konsumentów, którzy ogłosili bankructwo, zamieszkuje miasta. Pozostawili po sobie stos zobowiązań do spłacenia na kwotę 79,3 mln zł. Najwięcej do oddania przypadało mieszkańcom miast o liczebności 20-50 tys. oraz powyżej 300 tys.

Źródło

Skomentuj artykuł: