Popyt na rynku sztuki mocno przewyższa podaż. Rośnie liczba aukcji, brakuje towaru. Okazuje się, że jest to dla niektórych okazja do zarobku.
Według „Rzeczpospolitej” maleje podaż na aukcjach sztuki. Antykwariusze intensywnie szukają towaru we wszystkich przedziałach cenowych. Odkrywają dorobek niesłusznie zapomnianych artystów, żeby mieć czym handlować.
Jak się okazuje można ich w tym wyręczyć, zarabiać na dostawach i przy okazji stworzyć własną kolekcję. Rynek rośnie. Co roku przybywa sprzedawców, rośnie liczba aukcji. Natomiast nie przybywa towaru.
Analiza oferty aukcyjnej dowodzi, że polonika są importowane ze świata, tropione na lokalnych aukcjach lub u prywatnych właścicieli. „Rzeczpospolita” informuje, że w ostatnim roku dostarczane są na krajowy rynek rozproszone po świecie prace artysty emigranta Stanisława Szukalskiego (1893–1987).
W kraju ostro w ostatnim roku licytowane są obrazy Zdzisława Beksińskiego, które pochodzą z muzeum w Osace w Japonii. Po likwidacji muzeum obrazy artysty uległy rozproszeniu.
„Ktoś je skutecznie tropi po świecie”.
Z Argentyny przywieziono dzieła Witkacego, ze Skandynawii dzieła Władysława Hasiora. Ze świata masowo przywożone są wczesne również prace Edwarda Dwurnika.