Polacy nie Niemcy, chcą mieć własny dom

Kondycja rodzin z dziećmi w Polsce okazuje się być dobra. Blisko 75% przedstawicieli tej grupy deklaruje umiarkowany lub wysoki poziom odczuwanego szczęścia. Ich sytuacja mieszkaniowa jest korzystna -trzy czwarte rodzin posiada dom lub mieszkanie na własność. 

Co jest dziś dla nich największym wyzwaniem w budowaniu dobrostanu? Dla tych nieposiadających nieruchomości - nieprzystający do ich potrzeb rynek najmu. A dla wszystkich rodzin z dziećmi są nimi potrzeba partnerstwa, dobrych relacji sąsiedzkich i work life balance - wynika z raportu „Rodziny - współbudowanie szczęścia”, przygotowanego przez Otodom, Politykę Insight i SWPS w ramach projektu “Szczęśliwy dom”.

Rodziny z dziećmi, czyli małżeństwa i pary z dziećmi pozostające w nieformalnym związku, a także osoby samodzielnie wychowujące dzieci, są stosunkowo szczęśliwą grupą. Ponad jedna czwarta z nich deklaruje wysoki poziom dobrostanu („przodownicy szczęścia”), a 48% charakteryzuje się umiarkowanym poczuciem szczęścia („normalsi”). Tylko 25% osób w tej grupie czuje się nieszczęśliwych. Jakie mają potrzeby i co jest dla nich najważniejsze w kreowaniu satysfakcjonującego życia?

Własne i niezbyt ciasne M

Według raportu „Szczęśliwy dom. Rodziny - współbudowanie szczęścia” aż trzy czwarte rodzin z dziećmi mieszka w domu lub w mieszkaniu, które jest ich własnością. Jedynie 13% przedstawicieli tej grupy wynajmuje lokum. To ważne, bo posiadanie nieruchomości odgrywa ważną rolą w budowaniu poczucia dobrostanu w przypadku rodzin.

- Jesteśmy przywiązani do idei własności. Czterech na pięciu mieszkańców Polski posiada nieruchomość na własność. Wynika to między innymi z potrzeby zapewnienia poczucia bezpieczeństwa ekonomicznego sobie i swoim bliskim. A to często utożsamiamy z domem lub mieszkaniem. Dodatkowo tego typu preferencje wspiera także polityka mieszkaniowa państwa, w tym wprowadzony ostatnio program Bezpieczny Kredyt 2%. Mimo to rosnące ceny nieruchomości, profesjonalizacja rynku najmu oraz zmiana aspiracji młodszych pokoleń mogą sprawić, że w przyszłości także rodziny z dziećmi częściej będą korzystały z najmu jako docelowego rozwiązania. – komentuje Adam Czerniak, współautor raportu, główny ekonomista Polityki Insight.

Bezpieczeństwo czy też chęć przekazania w przyszłości domu lub mieszkania dzieciom to nie jedyna motywacja do posiadania nieruchomości. Okazuje się bowiem, że obecnie rynek najmu nie  odpowiada potrzebom rodzin z dziećmi. Przykładowa rodzina 2+1 aby zapewnić sobie komfort codziennego funkcjonowania, zgodnie z europejskimi wytycznymi, powinna zajmować 3-pokojowy lokal o metrażu ok. 50-70 mkw. Według danych Otodom w sierpniu br. 3- pokojowe mieszkania stanowiły 25% ofert najmu, a tylko 55% z nich spełniało wymóg wskazanej powierzchni. Lepiej pod tym względem prezentowała się oferta sprzedaży. Blisko 37% ogłoszeń sprzedaży mieszkania w sierpniu dotyczyło 3-pokojowych lokali, a 70% z nich mieściło się w przedziale 50-70 mkw.

- Oferta większych mieszkań na wynajem jest obecnie dosyć ograniczona. Z tego powodu rodziny z dziećmi, poszukujące komfortowych lokali o odpowiadającej im liczbie pokoi, decydują się na zakup własnych nieruchomości. A to z kolei utrwala przywiązanie do posiadania mieszkań i domów. - zaznacza Karolina Klimaszewska, starsza analityczka Otodom.

Czy zatem szczęście rodzin z dziećmi rośnie wraz z metrażem? Niekoniecznie. Badania prowadzone w ramach projektu społecznego „Szczęśliwy dom”, realizowanego przez należącą do Grupy OLX markę Otodom już od trzech lat pokazują, że na poczucie dobrostanu w miejscu zamieszkania składa się bardzo wiele elementów - również tych niepoliczalnych.  Te z rodzin, które deklarują najniższy subiektywny poziom szczęścia, faktycznie mieszkają w średnio najmniejszych lokalach. Jednak największym metrażem dysponują normalsi, a nie jak można byłoby się spodziewać - przodownicy szczęścia.

W poszukiwaniu zieleni i wspólnoty sąsiedzkiej

Istotną rolę w budowaniu dobrostanu odgrywa otoczenie, w którym mieszkamy. Blisko 50% rodzin z dziećmi postrzega swoją najbliższą okolicę pozytywnie. Jeszcze więcej osób zadowolonych z tego aspektu jest w gronie przodowników szczęścia. Trzech na czterech z nich jest zadowolonych z tego, co znajduje się w sąsiedztwie ich domów i mieszkań.

A co ma największe znaczenie dla budowania szczęścia w tym kontekście? Badanie Otodom wskazuje, że są to  przede wszystkim dostęp do  terenów zielonych, poziom hałasu, czyste powietrze, a także bezpieczeństwo. Dobrze też, gdy  najbliższa okolica zapewnia dostęp do różnorodnych sklepów i infrastrukturę dla dzieci. Wysoką pozycję na liście priorytetów rodzin zajmują także relacje sąsiedzkie. Okazują się być one nawet ważniejsze niż komunikacja miejska i dojazd do centrum.

- Więzi i relacje społeczne są kluczowym czynnikiem wpływającym zarówno na nasze samopoczucie psychiczne, jak i fizyczne. Dzięki nim możemy rozwijać się, lepiej radzimy sobie ze stresem i z kryzysami. Dlatego dużą wartość ma infrastruktura, wspierająca budowanie relacji sąsiedzkich, taka jak np. tereny zielone z miejscem do siedzenia, kluby sąsiedzkie, wspólne ogrody osiedlowe oraz miejsca, w których można zorganizować lokalne wydarzenia – podkreśla Ewa Jarczewska-Gerc, psycholożka, SWPS i współautorka raportu.

Bez partnerstwa trudno o dobrostan

Eksperci zwracają uwagę, że obok aktywności i zaangażowania w codzienne czynności, kluczowym elementem w budowaniu dobrostanu rodzinnego jest także równomierny podział obowiązków domowych. Coraz więcej rodziców odczuwa bowiem skutki wypalenia rodzicielskiego.

- Liczba obowiązków domowych związanych z dbaniem o dom i dzieci jest duża. Rodzicom często pozostaje niewiele czasu na odpoczynek, hobby i regenerację sił. A bez dbania o własne zasoby wypalenie staje się nieuchronne. Na taki stan bardziej narażone są kobiety, na których często spoczywa większy ciężar obowiązków domowych lub też domowych i zawodowych. W kreowaniu domowego szczęścia niezwykle istotne są więc komunikacja i dobra współpraca pomiędzy partnerami. Nie zbudujemy poczucia dobrostanu samym posiadaniem mieszkania w atrakcyjnej okolicy. Niezbędne do tego są wspierające relacje – podsumowuje Ewa Jarczewska-Gerc, psycholożka, SWPS.

Źródło

Skomentuj artykuł: