Zarabiasz na kanale na YouTube? Co z podatkiem? Musisz to wiedzieć

Własny kanał na YouTubie daje zyski, ale trzeba się nimi dzielić z fiskusem - pisze jedna z gazet. Dodaje, że urzędnicy nawet po latach zażądają zapłaty podatku, i to z odsetkami. Nie pomogą tłumaczenia, że nie prowadzimy firmy.

Jak zwraca uwagę "Rzeczpospolita", coraz więcej osób, zachęconych informacjami, że na filmikach w sieci można zarobić krocie, próbuje swoich sił w internecie.

Niestety, wiele z nich nie ma świadomości, że jest podatnikami VAT. Dowiadują się o tym dopiero wtedy, gdy zainteresuje się nimi fiskus

dodaje gazeta.

Dziennik wskazuje, że konsekwencje mogą być przykre: konieczność wstecznego rozliczenia się jak przedsiębiorca i spore zaległości podatkowe.

Podstawowy problem to brak jasnych kryteriów, od kiedy działalność na YouTubie staje się profesjonalna na tyle, by była uznana za działalność gospodarczą, która skutkuje koniecznością zapłaty PIT i VAT

zwraca uwagę cytowany przez dziennik Michał Wojtas, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii EOL.

Dodaje, że od tego zależy, w jaki sposób trzeba rozliczyć się z fiskusem. Jarosław Ziobrowski, adwokat, partner w kancelarii Kupisz i Ziobrowski, którego cytuje gazeta przypomina z kolei:

To, że ktoś formalnie nie jest firmą, nie oznacza, że nie jest nią dla fiskusa. O tym decydują przepisy, i to niejasne

mówi.

Według gazety wątpliwości dotyczą też tego, na rzecz kogo youtuber świadczy usługę reklamową: odbiorcy krajowego czy zagranicznego.

Youtuber, który zarabia na reklamach, świadczy usługę na rzecz platformy, na której emitowane są jego filmy

mówi dziennikowi Dawid Milczarek, partner w kancelarii LTCA.

Zauważa, że niewiele osób sprawdza regulaminy i umowy pod tym kątem.

A od tego zależy, w jakim kraju jest opodatkowana usługa reklamowa

dodaje.
Źródło

Skomentuj artykuł: