Górnicy nie mają wstydu?

Dla górników minione tygodnie były bardzo dobre - w Polskiej Grupy Górniczej podpisano porozumienie o dodatku inflacyjnym, a w Jastrzębskiej Spółce Węglowej rozpoczęto w tym tygodniu wypłacać wysokie, jednorazowe nagrody. Jednak w mediach na górników znów wylała się fala hejtu, której głównym motywem jest zawiść o wysokie płace.

W tym tygodniu pracownicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej otrzymali jednorazowe nagrody - 19000 zł brutto dostają pracownicy zatrudnieni pod ziemią, 16000 zł brutto - pracownicy przeróbki, a 13000 zł brutto – pozostali. Choć wysokość nagród wzbudziła spore emocje i pojawiły się plotki o ich zawieszeniu, to spółka i związki dementują te pogłoski. W PGG wypłata dodatków inflacyjnych też nie jest zagrożona. 

Jednak górnicy nie do końca są zadowoleni, bo - jak pisze portal nettg.pl - kolejny raz frustracja Polaków odbija się właśnie na nich. Powód – uzgodnione w zarządach spółek przez strony społeczne rekompensaty inflacyjne. "Ten zawód nie miał nigdy poza województwem śląskim tzw. dobrej prasy. I teraz znowu dostaje się górnikom, choć grup zawodowych, którym pracodawcy rekompensują wzrost cen, jest wiele. Otrzymali je m.in. administracja, energetycy, leśnicy, handlowcy, ale „chłopcy do bicia” są tylko jedni." - podkreśla Aldona Minorczyk-Cichy, autorka artykułu w nettg.pl. Przypomina, że przeciętne wynagrodzenie w dużych firmach wyniosło w maju 6399,59 zł brutto i było nominalnie (tzn. bez uwzględnienia inflacji) o 13,5 proc. wyższe niż przed rokiem. Miesiąc wcześniej nominalny wzrost średniej krajowej wyniósł 14,1 proc. "Niestety rekordowa inflacja „zjada” już całość wzrostu średniej krajowej. W maju inflacja CPI osiągnęła 24-letnie maksimum na poziomie 13,9 proc. rocznie. Oznacza to, że realna roczna dynamika przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wyniosła -0,33 proc. W czerwcu inflacja była jeszcze wyższa i wyniosła 15,5 proc." - podkreśla nettg.pl. - "Wynegocjowane w ostatnim tygodniu w górnictwie (PGG), ale też w energetyce (Tauron), rekompensaty spowodowały w mediach społecznościowych lawinę niekorzystnych komentarzy pod adresem górników" - dodaje. Oto niektóre z nich, te najbardziej cenzuralne: „Górnicy dostali wyrównanie do wysokości inflacji, a Ty jeden z drugim zęby w ścianę”, „Górnicy wstyd mi za Was, biedni nie macie co do gara włożyć? A Polacy to co? Inne mają żołądki? Wszystkich dopadła inflacja”, „Jesteście żałośni. Za co górnicy dostali 6 tys.? Przecież mają pracę, dostają wysokie pensje, talony na węgiel i mają przywileje. Emeryci dostali tylko 2 tys. zł, a nie mają pracy, otrzymują niską emeryturę i nie mają na węgiel. To jest sprawiedliwość?”. Internauci podkreślają, że „górnicy nie mają wstydu”: „Polacy cierpią z powodu inflacji, a oni załatwiają sobie podwyżki indeksowane wskaźnikiem inflacji, czyli o 15,6 proc. Co na to rolnicy, którzy padają?” - czytamy na portalach społecznościowych. I dalej: „Górnicy mają się dobrze. Przechodzą w wieku 48 lat na emerytury, biorą odprawy i mogą spokojnie pracować dalej. W moim rejonie tak jest. Nie wiem, dlaczego jako jedyni są aż tak uprzywilejowani”, „Górnicy dostali, a czy ty Polaku (emerycie, nauczycielu, lekarzu, przedsiębiorco, kierowco, niepełnosprawny) już zacisnąłeś zęby i pozbierałeś chrust oraz mniej jesz?”, „Górnicy zawsze byli pupilkiem rządu”, „Skoro nie ma węgla, to za co górnicy dostają wynagrodzenie?”, „Górnicy zamknęli gęby za 6 tys. na głowę. PGG ogarnęła protest kosztem ok. 200 mln, czyli taniej niż Barca wydała na Lewego. Lewy poszedł drogo, czy górnicy sprzedali się tanio?”. "Kiedy inne branże podwyższają płace zazwyczaj w zaciszu gabinetów, bez błysku fleszy, w spółkach górniczych zawsze towarzyszy temu duże zainteresowanie mediów. To musi wywoływać frustrację w sytuacji, kiedy większość Polaków już obecnie bardzo mocno odczuwa podwyżki cen i boi się kolejnego ogromnego wzrostu kosztów ogrzewania, paliwa oraz energii" - zauważa portal nettg.pl.

Jednak związkowcy z PGG podkreślają, że w czasie ostatnich protestów nie chodziło tylko o podniesienie realnych płac. Nie składają broni i chcą, by rozmowy ze stroną rządową dotyczące inwestycji oraz zmian w umowie społecznej były kontynuowane. - Jeśli nie zostaną przedstawione konkretne informacje i wiążące decyzje w tych kwestiach, to znów wrócimy do okupacji siedziby PGG. Zaczniemy też realizować zapisy umowy społecznej w wersji, którą podpisaliśmy – to oznacza, że po prostu zaczniemy zmniejszać wydobycie i przestaniemy fedrować w soboty i niedziele – zapowiedział Bogusław Hutek, przewodniczący Solidarności w PGG oraz szef całej górniczej Solidarności.

Tymczasem rządowi bardzo zależy na większym wydobyciu, o co apelował sam premier Mateusz Morawiecki. Związkowcy obawiają się jednak, że przychylność urzędników z Brukseli dla węgla jest krótkotrwała i po kryzysie wrócą oni do polityki dekarbonizacji. Potwierdzeniem tych obaw jest stanowisko Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal, które wysłało do europosłów apel, aby nie pogarszać sytuacji górnictwa węglowego w momencie, gdy przemysł ten jest często jedyną krajową alternatywą energetyczną dla energii importowanej. - Nowa dyrektywa UE dotycząca regulacji metanu ma na celu zmniejszenie emisji tego gazu. Potwierdziły się nasze obawy o to, że pojawi się kolejne uderzenie w górnictwo węglowe i właśnie je mamy – mówi Vladimír Budinský, prezydent Euracoalu w rozmowie z nettg.pl. Bogusław Hutek uważa, że nie należy wierzyć KE w sprawie węgla. - Dlatego będziemy walczyć o umowę społeczną i jasne stanowisko naszego rządu w sprawie inwestycji górniczych - twierdzi. - Bez tego nie będzie fedrowania w świątek i piątek kosztem rodzin i zdrowia - dodaje. 

Źródło

Skomentuj artykuł: