Pierwsze 20 lat projektu jądrowego - budowy i eksploatacji sześciu reaktorów AP1000 - przekłada się na 118 mld zł wkładu do polskiego PKB, 50 mld zł na wynagrodzenia i 51 mld wpływów z podatków - szacuje firma doradcza PWC w raporcie na zlecenie Westinghouse.
Opublikowany we wtorek raport szacuje krajowe bezpośrednie i pośrednie efekty gospodarcze projektu, polegającego na budowie w Polsce sześciu reaktorów w technologii AP1000 Westinghouse. Zgodnie z obliczeniami PWC, przez pierwsze 20 lat budowy, produkcji elementów, ich instalacji itd. bezpośredni wkład projektu do polskiego PKB wyniósłby 118 mld zł w pieniądzu z 2023 r. Bezpośredni wkład w produkt krajowy wynosiłby 74 mld zł.
W tym 20-letnim okresie przy projekcie pracowałoby ok. 205 tys. osób, z czego 120 tys. - bezpośrednio. Wynagrodzenia pracowników wyniosłyby ponad 50 mld zł, a wpływy podatkowe 51 mld zł - wynika z raportu PWC.
Z kolei roczna eksploatacja wszystkich bloków przynosiłaby 38 mld zł wkładu do produktu krajowego. Zatrudnienie sięgałoby 16 tys. pracowników, z czego połowa bezpośrednio; roczne wynagrodzenia byłyby na poziomie 6 mld zł, a wpływy podatkowe ponad 16 mld zł.
Jak zaznaczyło PWC, użycie zbudowanego w Polsce łańcucha dostaw na potrzeby projektów Westinghouse w innych krajach przynosiłoby niemal 2 mld zł wkładu do polskiego PKB na każdy blok AP1000.
Projekt w obecnej fazie zakłada budowę pierwszej elektrowni jądrowej na Pomorzu z trzema tego typu blokami. Program Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) przewiduje budowę dwóch elektrowni. Rząd nie wskazał jeszcze dostawcy technologii ani lokalizacji dla drugiej elektrowni. Jak zaznaczył ostatnio pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Maciej Bando, druga lokalizacja powinna zostać wskazana tak, aby uwzględniała bezpieczeństwo pracy sieci i całego systemu.
Raport zawiera szacunki wpływu budowy sześciu bloków AP1000, ponieważ polsko-amerykańska umowa międzyrządowa z 2021 r. wspomina o budowie właśnie sześciu jednostek - przypomniał prezes Westinghouse Patrick Fragman. W umowie znajduje się sformułowanie, że uznaje się "dążenie Polski do rozwoju przemysłu jądrowego poprzez budowę w Polsce sześciu reaktorów jądrowych w maksymalnie trzech lokalizacjach".
Fragman podkreślał na spotkaniu z dziennikarzami, że wybór Westinghouse jako partnera dla drugiej elektrowni byłby logiczny i skutkowałby spadkiem kosztów kolejnych bloków ze względu na oszczędności przy seryjnych zamówieniach.
Również ambasador USA w Warszawie Mark Brzezinski podkreślał, że rozszerzenie planów rządu na sześć bloków jądrowych Westinghouse ma ekonomiczny sens, a rząd Stanów Zjednoczonych jest gotowy wspierać Polskę w budowie także sześciu reaktorów.
Brzezinski zaznaczył, że energetyka jądrowa ma nie tylko wymiar bezpieczeństwa narodowego, ale cały program będzie dużym impulsem rozwojowym dla polskiej gospodarki.
"Nie wszystkie porozumienia energetyczne, które zawierane są na świecie nie oddziałują tak pozytywnie na mieszkańców, jak ten projekt.(...) Polscy pracownicy bezpośrednio odczują korzyści" - mówił ambasador. "Tu nie tylko chodzi o produkcję energii elektrycznej po niskiej cenie, to jest także tworzenie całego sektora przemysłowego, tysięcy miejsc pracy na całe dekady" - podkreślał Brzezinski.
Obecna wersja Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) z 2020 r. zakłada budowę dwóch elektrowni jądrowych o łącznej mocy 6-9 GW. Budowa pierwszej - na Pomorzu - miałaby się zacząć w 2026 r., pierwszy blok miałby ruszyć w 2033 r., a kolejne dwa w ciągu następnych trzech lat. Poprzedni rząd wskazał jako partnera do tej budowy konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Zatwierdzenie wyboru lokalizacji pod drugą elektrownię miałoby nastąpić w 2028 r., a budowa miałaby się rozpocząć w 2032 r. Ministerstwo klimatu zapowiada zaktualizowanie PPEJ w 2024 r.