Janusz Szewczak o wynikach Orlenu: „Absolutna katastrofa”

To po prostu jest jakaś kosmiczna porażka, świadcząca w moim przekonaniu nie tylko o skrajnej nieudolności, ale o czymś więcej – powiedział portalowi Filarybiznesu.pl były członek zarządu Orlenu ds. finansowych Janusz Szewczak, komentując wyniki finansowe koncernu za ubiegły rok. Odnosząc się do wniosków po kontroli NIK w związku z fuzją Orlenu z Lotosem, stwierdził, że „kontrolerzy NIK nie mają pojęcia o tak wielkich fuzjach”.

Raport Orlenu i NIK

We wtorek Orlen zaprezentował skonsolidowany raport za 2024 rok, z którego wynika, że zysk netto Grupy Orlen wyniósł zaledwie 1 mld 383 mln zł, wobec 20 mld 969 mln zł, które spółka osiągnęła rok wcześniej. Z raportu wynika też, że w 2024 roku koncern przeznaczył 32,4 mld zł na inwestycje rozwojowe.

Prezes Orlenu Ireneusz Fąfara usprawiedliwiał szokująco słabe wyniki obciążeniem w wysokości 13,5 mld zł z tytułu odpisów, „wynikających często z wcześniejszych błędnych decyzji”. - Mimo to wypracowaliśmy bardzo dobre wyniki operacyjne i realizowaliśmy strategiczne inwestycje rozwojowe – tłumaczył. 

Publikacja raportu zbiegła się w czasie z prezentacją przez Najwyższą Izbę Kontroli wyników audytu poświęconego fuzji Orlenu z Lotosem. Szef NIK Marian Banaś stwierdził m.in., że „połączenie tych dwóch gigantów przemysłu naftowego od początku nie miało solidnego uzasadnienia ekonomicznego".

Wyniki kontroli mają też wskazywać, że „wybrane aktywa Grupy Lotos i Orlenu zostały zbyte za połowę ich faktycznej wartości”, a na „na opinie, wyceny i analizy na potrzeby fuzji Orlenu i Lotosu wydano 250 mln zł.

Finansowa katastrofa

Były członek zarządu Orlenu ds. finansowych Janusz Szewczak w rozmowie z Filarybiznesu.pl ocenił, że wyniki koncernu za 2024 rok traktować można jako „absolutną katastrofę”.

- To jest nie tylko wizerunkowa katastrofa, ale i finansowa. Jeśli rok 2023 zarząd Orlenu kierowany przez Daniela Obajtka zostawił z wynikiem zysku netto w wysokości blisko. 21 mld zł, to po roku tych „apolitycznych fachowców” ten zysk netto spadł do półtora miliarda złotych. To po prostu jest jakaś kosmiczna porażka, świadcząca w moim przekonaniu nie tylko o skrajnej nieudolności, ale o czymś więcej

 – powiedział.

Przypomniał, że paliwa w 2024 roku, a także obecnie są drogie, „mimo, że ropa ostatnimi czasy osiągała wieloletnie minima”. - Jeśli chodzi o ceny, także dolar od dłuższego czasu jest bardzo słaby. Więc to wszystko jest bardzo zaskakujące i można powiedzieć, że to wszystko już było – zaznaczył.

Odnosząc się do słów Fąfary dotyczących „błędnych decyzji” poprzedniego zarządu, Szewczak powiedział, że „zwalanie wszystkiego na poprzedników jest mało poważne”. 

- Prezes Fąfara może sobie opowiadać bajki z mchu i paproci, mówiąc, że to wina poprzedników, tylko, że od roku zajmowali się głównie szukaniem haków i polowanie na czarownice – dodał.

Komentując w tym kontekście zadowolenie obecnych władz koncernu z „bardzo dobrych wyników operacyjnych”, stwierdził, że „to właśnie najlepiej świadczy o tym, jak profesjonalni są to fachowcy”.

- To jest katastrofa, a nie wynik finansowy. Oni deklarują wypłatę dywidendy na poziomie 6 zł, tylko warto sobie uświadomić, że pieniądze na tą dywidendę pochodzą z tego zysku, który żeśmy wypracowali za poprzedniego zarządu i zostawili w firmie. Paliwo jest po 6,15 – 6,20 zł, mimo taniego dolara i taniej ropy, a nas oskarżano, żeśmy łupili Polaków, bo sprzedawaliśmy paliwo po 5 zł z groszami. To dzisiaj ma miejsce prawdziwe łupienie Polaków na paliwie

 – ocenił.

Szewczak odniósł się też do informacji o przeznaczeniu w ub.r. 32,4 mld zł na inwestycje rozwojowe.

- Problem w tym, że te pieniądze wypracował poprzedni zarząd, bo oni wypracowali w ub.r. niecałe półtora miliarda. Skąd więc wzięli trzydzieści parę miliardów?  Poza tym to jest tylko kontynuacja, bo wszystkie te inwestycje rozpoczęte zostały jeszcze za poprzedniego zarządu, za prezesa Obajtka. Nie słyszałem o żadnej nowej dużej inwestycji Orlenu, a chętnie bym pochwalił działania nowego zarządu Orlenu, gdyby było za co – powiedział.

NIK się myli

Portal Filarybiznesu.pl spytał też Janusza Szewczaka o wnioski płynące z audytu Najwyższej Izby Kontroli poświęconego fuzji Orlenu z Lotosem. Według naszego rozmówcy, dokument ten „jest raportem całkowicie niewiarygodnej instytucji”.

- Fuzja ta prowadzona była pod nadzorem kilkudziesięciu instytucji publicznych, państwowych, zagranicznych, Komisji Europejskiej. Była to fuzja, na którą pracowały wybitne kancelarie prawne, kancelarie biznesowe. I twierdzi się teraz, że ta fuzja odbyła się ze stratą. Nie ze stratą, ale z zyskiem dla skarbu państwa, bo udziały polskiego państwa w połączeniu po fuzji znacząco wzrosły, prawie do 50 proc.

 – tłumaczył.

Podkreślił, że trwa obecnie tzw. efekt synergii, „czyli efekt połączenia, idący w miliardy złotych, który będzie przez kolejne lata dawał kolejne dziesiątki miliardów złotych”. - Dzieje się tak dlatego, bo powstał duży polski podmiot, który z racji skali może taniej nabywać ropę i gaz. Może też uzyskiwać lepsze warunki finansowe w bankach, firmach ubezpieczeniowych. Orlen stał się koncernem europejskim, globalnym. Mało tego, dzięki fuzji Orlenu z Lotosem nawiązaliśmy współpracę z największą firmą petrochemiczną świata z Arabii Saudyjskiej – wyjaśnił.

Przypomniał, że w krytycznym momencie podczas trwania embarga na gaz i ropę z Rosji „saudyjski partner zagwarantował dostawy ropy naftowej na polski rynek”. – Gdyby nie wspólna umowa i inwestycja Aramco w 30-procentowy udział w rafinerii gdańskiej połowa Polski nie miałaby po prostu paliwa – przekonywał Janusz Szewczak.

Zarzut NIK o „braku uzasadnienia ekonomicznego” do przeprowadzenia fuzji Orlenu z Lotosem oraz zbyciu wybranych aktywów Orlenu i Lotosu „za połowę faktycznej wartości”, Szewczak skwitował stwierdzeniem, że „kontrolerzy NIK nie mają pojęcia o tak wielkich fuzjach”.

- To nie są książkowe wyceny. To nie jest byle jaka transakcja. Tu było 50 mld zł na stole i uczestniczyli w tym wybitni światowi doradcy. Jaką fuzję przeprowadzał NIK w tej skali? No żadną. To była transakcja-ewenement na skalę Europy Środkowo-Wschodniej, nie tylko Polski. My wyjątkowo precyzyjnie i profesjonalnie do tego podchodziliśmy, korzystaliśmy z wielu ocen, z wielu wymiarów, żeby skonfrontować doradców. Wykazywaliśmy szczególną dbałość o interesy skarbu państwa, a poziom wydatków na opinie, wyceny i analizy na potrzeby fuzji w wysokości 0,5 proc. jest światową normą – wyjaśnił. 

Szewczak podkreślił, że działania związane z tak dużą fuzją trwają wiele lat (w tym wypadku blisko 4 lata) i „były prowadzone pod bardzo rygorystycznym nadzorem Komisji Europejskiej, która wcale nie była przychylna tej transakcji”. – A przypomnę, że w większości krajów Unii Europejskiej takie fuzje już dawno nastąpiły. Myśmy nie mogli czasami zmienić przecinka czy ułamka procenta bez zgody komisarza UE ds. konkurencji - tłumaczył.

- Te ataki są czynione w kontekście politycznym, w kontekście trwającej kampanii prezydenckiej. Ale też z zemsty, że Polakom się coś udało, że Polska zyskała taki europejski okręt flagowy, prawdziwy gospodarczy lotniskowiec 

– podsumował Janusz Szewczak.

Źródło