Porozumienie metanowe po naszej myśli

Rada UE i Parlamentu Europejskiego osiągnęli wstępne porozumienie polityczne w sprawie rozporządzenia dotyczącego śledzenia i ograniczania emisji metanu w sektorze energetycznym. Uwzględnia ono wszystkie postulaty, na jakich zależało stronie polskiej.

To jeden z nielicznych przykładów trudnych, ale ważnych spraw, które udało się Polsce załatwić, m.in. dzięki działaniu ponad podziałami. W sprawę byli zaangażowani bowiem polscy politycy niemal wszystkich możliwych opcji.

Negocjacje zakończone sukcesem

Negocjacje w sprawie rozporządzenia metanowego zakończyły się sukcesem 

poinformowała w połowie tego tygodnia minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.

„Utrzymaliśmy progi emisyjności uzgodnione z polskim sektorem górniczym – 10-krotnie wyższe niż w pierwotnej propozycji KE"

napisała na platformie X (dawniej Twitter) Moskwa.

"Dzięki wynegocjowanym przez Polskę przepisom, będzie możliwe zmniejszenie emisji metanu w kopalniach poprzez mechanizm zamiany kar na opłaty oraz stworzenie programu wsparcia dla polskich kopalń. Dotrzymujemy słowa!" 

dodała.

Rozporządzenie metanowe w wersji przegłosowanej przez europarlament zakłada m.in. wprowadzenie od 2027 roku limitu dotyczącego emisji metanu w kopalniach na poziomie 5 ton na każde 1000 ton wydobytego węgla. W pierwotnej wersji projektu przygotowanego przez Komisję Europejską było to 0,5 tony metanu na 1000 ton węgla.

Polskie postulaty uwzględnione

Kluczowe dla śląskiego górnictwa zapisy zostały utrzymane

ocenił europoseł Lewicy Łukasz Kohut.

Emisja metanu będzie rozliczana na operatora (spółkę węglową), a nie na poszczególne kopalnie. To ważne dla polskich spółek, które dysponują kopalniami o różnym poziomie metanowości. Np. obecna średnia emisja metanu w Polskiej Grupie Górniczej wynosi 5,9 tony, co oznacza, że spółka będzie płaciła wyłącznie za 0,9 tony emisji przekraczającej ustaloną normę.

Kolejna zmiana w rozporządzeniu dotyczy zastąpienia kar za emisję metanu opłatami. Zakłada się, że opłaty za emisję będą wracać do spółek węglowych, jako środki na inwestycje w obniżenie emisyjności.

Do unijnych decyzji odniósł się także na platformie X eurodeputowany PO prof. Jerzy Buzek. 

"Dobry poranek dla klimatu, ale i sprawiedliwej transformacji np. Śląska: mamy kompromis między PE i Radą ws. regulacji metanowej. Udało się obronić korzystne zapisy z PE - m.in. możliwość przeznaczania przez Polskę opłat za emisję metanu na inwestycje w jej ograniczanie. Róbmy to!"

napisał b. premier.

Nie o klimat chodziło, ale o biznes

Izabela Kloc, poseł do Parlamentu Europejskiego zauważyła, że osiągnięcie kompromisu korzystnego dla Polski nie było łatwe, ponieważ  restrykcyjnych zapisów broniły wpływowe,  lewicowe  (poza socjaldemokratami) ugrupowania w Parlamencie Europejskim.

Jej zdaniem nie możemy się łudzić, że zwolennicy drastycznej redukcji emisji metanu kierowali się tylko troską o klimat, a nie biznesowym „dealem”.

Ktoś po prostu chciał zarobić  gigantyczne pieniądze na wyeliminowaniu polskiego węgla z gospodarczego obiegu.  Ten plan nie wypalił. W toku trudnych negocjacji, formalnych spotkań i nieoficjalnych rozmów, do kompromisu metanowego udało się pozyskać wielu wpływowych europosłów, jak choćby Jensa Geiera, niemieckiego kontrsprawozdawcę z ramienia Grupy Socjalistów i Demokratów

informowała Kloc.

Podkreśliła, że rozporządzenie metanowe  nadal jest obciążeniem dla górnictwa, ale nie ma już w nim zapisów oznaczających – de facto – szybką likwidację tej branży.

Limit 5 ton jest wyśrubowany jak na możliwości technologiczne polskich kopalń, ale przepisy zawierają cały szereg korzystnych dla nas, szczegółowych rozwiązań

oceniła.

Jej zdaniem rozwiązania te pozwalają z optymizmem spojrzeć na umowę między rządem a stroną społeczną, regulującą funkcjonowanie kopalń do 2049 roku.

Źródło

Skomentuj artykuł: