Wbrew zapewnieniom rządu Merkel, że Nord Stream 2 jest projektem prywatno-biznesowym, ujawnione dokumenty pokazują, że rząd i konsorcjum Nord Stream współpracowały, aby zneutralizować sprzeciw wobec tej inwestycji. Niemieckie władze i menedżerowie Nord Stream spotykali się regularnie.
"Rząd Angeli Merkel zapewniał, że rosyjski gazociąg to projekt „prywatno-biznesowy”. Odtajnione niedawno dokumenty pokazują jednak aktywne działania lobbystów na rzecz Nord Stream 2, co stanowi historyczny błąd” - napisał „Sueddeutsche Zeitung”.
Gazeta przeanalizowała tysiąc stron dokumentów, w tym opracowania ministerstwa gospodarki, informacje dla kanclerz Merkel i poufne depesze ambasad. Berlin początkowo odmawiał ich udostępnienia, ale po wyroku sądu umożliwił wgląd w akta.
Dziennikarze „SZ” wspominają o prezentacji projektu z 6 lipca 2016 roku, przygotowanej przez niemieckie ministerstwo gospodarki. Gazociąg reklamowany był jako projekt dostarczający gaz do 26 mln gospodarstw domowych w Europie, bez wzmianki o agresywnej polityce Rosji, która dwa lata wcześniej anektowała Krym.
„W Berlinie i na świecie imperialna agresywność Rosji jest dobrze znana. Mimo to niemiecki rząd forsuje budowę Nord Stream 2, jakby można było ufać Władimirowi Putinowi” – piszą autorzy, zarzucając Niemcom ślepotę na rosyjską agresję lub skupienie się na własnych interesach.
Ujawnione materiały pokazują, że Merkel i jej ministrowie, w tym przyszły kanclerz Olaf Scholz, forsowali projekt mimo sprzeciwu Europy Środkowo-Wschodniej, Brukseli i Waszyngtonu. Przed spotkaniem z premier Beatą Szydło, Merkel otrzymała od swoich współpracowników notatkę: „Nie odczuwamy rosyjskich cząsteczek metanu jako zagrożenia”.
„Sueddeutsche Zeitung” cytuje informację niemieckiego ministerstwa gospodarki z czerwca 2014 roku, krótko po aneksji Krymu, stwierdzającą, że Niemcy są „skazane” na import gazu z Rosji, a rezygnacja jest „nie do wyobrażenia”.
Jesienią 2015 roku niemiecki rząd ustala strategię obronną wobec zarzutów o naruszenie europejskiej solidarności. Gdy prezydent USA Donald Trump wprowadza sankcje na gazociąg, w Niemczech powstaje fundacja mająca na celu obejście tych sankcji. Projekt nie zostaje powstrzymany.
W czerwcu 2021 roku polski Sejm apeluje o wstrzymanie prac nad Nord Stream 2, ale apel pozostaje bez echa. 6 września 2021 roku zaspawano ostatnią rurę gazociągu, a 26 października, w ostatnim dniu rządu Merkel, ministerstwo gospodarki kończy kontrolę, stwierdzając brak problemów z zaopatrzeniem w gaz.
Jeszcze w listopadzie 2021 roku niemieccy urzędnicy w Waszyngtonie bronią gazociągu, sprzeciwiając się łączeniu ruchów rosyjskich wojsk z oceną Nord Stream 2.
Przez siedem lat dwa koalicyjne rządy przedstawiały gazociąg jako czysto „prywatno-biznesowy projekt”, walcząc o niego wszelkimi środkami i odpierając zastrzeżenia partnerów. „Nic nie mogło zniechęcić Niemców do perspektywy wspaniałego świata, jaki roztaczała przed nimi spółka Nord Stream 2 AG” – podsumowują dziennikarze „Sueddeutsche Zeitung”.