Farmaceutyczna zależność Zachodu od Chin jest faktem

Chińska dominacja nad globalnym rynkiem farmaceutycznym nie jest już tylko przedmiotem branżowych analiz – to rzeczywistość, której konsekwencje mogą zagrozić bezpieczeństwu zdrowotnemu milionów ludzi na całym świecie. Szczególnie wyraźnie widać to w Stanach Zjednoczonych, gdzie 90% recept to leki generyczne, a znaczna część składników niezbędnych do ich produkcji pochodzi właśnie z Chin.

Amoksycylina, jeden z najczęściej przepisywanych antybiotyków w USA, używany w leczeniu infekcji bakteryjnych takich jak angina czy zapalenie płuc, ma tylko jednego producenta w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem aż 80% substancji czynnych potrzebnych do jej produkcji dostarczają Chiny. To właśnie ta sytuacja staje się symbolem znacznie szerszego problemu – głębokiej zależności Zachodu od chińskich dostawców leków i surowców farmaceutycznych.

Eksperci ostrzegają, że w przypadku eskalacji wojny handlowej Pekin może wykorzystać swoją dominującą pozycję jako instrument nacisku politycznego. „Nawet jeśli Chiny nigdy nie zdecydują się odciąć dostaw, sama świadomość tej dźwigni wpływa na decyzje polityczne USA” – mówi Leland Miller z amerykańsko-chińskiej Komisji ds. Przeglądu Gospodarki i Bezpieczeństwa.

To ryzyko nie jest teoretyczne. Już teraz Stany Zjednoczone importują niemal cały hydrokortyzon (96%), 90% ibuprofenu oraz 73% paracetamolu właśnie z Chin – wynika z analizy CNN opartej na danych Biura Spisu Ludności. Jednocześnie kraj ten zmaga się z coraz częstszymi niedoborami podstawowych leków.

Chińska potęga farmaceutyczna nie zrodziła się przypadkiem. W 2015 roku prezydent Xi Jinping ogłosił strategię „Made in China 2025”, w której biofarmacja i nowoczesne technologie medyczne zostały wskazane jako strategiczne obszary rozwoju. Od tamtego czasu państwowe wsparcie, luźniejsze regulacje środowiskowe oraz przewaga kosztowa uczyniły z Chin globalne centrum produkcji leków.

Znaczną część eksportu farmaceutycznego stanowią kluczowe materiały wyjściowe (KSM) oraz aktywne składniki farmaceutyczne (API) – chemiczne podstawy niemal każdego leku, które są dziś w ogromnym stopniu produkowane właśnie w Chinach.

Administracja Donalda Trumpa, dostrzegając zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, rozpoczęła działania mające na celu uniezależnienie się od Chin w tym krytycznym sektorze. W ramach śledztwa handlowego rozważano objęcie farmaceutyków cłami – firmy miałyby zostać zmuszone do przeniesienia produkcji „na amerykański ląd”.

„Firmy farmaceutyczne będą musiały produkować leki w USA albo spotkają się z murem celnym” – zapowiedział Trump w kwietniu. Celem jest nie tylko stworzenie alternatywnego łańcucha dostaw, ale też odzyskanie kontroli nad produkcją leków, od których zależy zdrowie obywateli.

Jednym z problemów, które utrudniają pełną ocenę ryzyka, jest brak kompleksowych danych. Duże firmy farmaceutyczne rzadko ujawniają źródła składników swoich leków, a rządy mają ograniczony wgląd w globalne łańcuchy dostaw. To właśnie ta nieprzejrzystość – obok fizycznego uzależnienia od jednego dostawcy – czyni cały system wyjątkowo kruchym.
Pandemia Covid-19 unaoczniła zagrożenia związane z koncentracją produkcji leków w jednym kraju. Przerwy w dostawach, wstrzymane transporty i gwałtowne wzrosty cen pokazały, jak szybko może dojść do globalnego kryzysu zdrowotnego – nie z powodu braku wiedzy czy technologii, lecz z powodu przerwanego łańcucha dostaw.

Jeśli Zachód nie odrobi lekcji z pandemii i obecnych napięć handlowych, kolejny kryzys może przyjść szybciej, niż się spodziewamy – i tym razem stawką mogą być nie tylko pieniądze, lecz ludzkie życie.