Kaźmierczak: Rozwój „starej” Europy stanął w miejscu – to jest katastrofa [WYWIAD]

Polska gospodarka jest bardzo mocno spleciona z Niemcami, którym ewidentnie w gospodarce nie idzie. I w dodatku nie widać nadziei na jakiś jej większy czy mniejszy wzrost. W mojej ocenie można spodziewać się jeszcze gorszego jej funkcjonowania. Niemcy są nieobecni w najnowszych technologiach, występują tam ponadto istotne problemy z sukcesją przedsiębiorstw. Jednak głównie chodzi o to, że świat się szybko zmienia pod względem technologicznym, dotyczy to zresztą całej „starej” Europy, nie tylko Niemiec - mówi w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Maciej Pawlak: Inflacja roczna w maju 2025 r., wg danych GUS, wyniosła 4,0% (przy wzroście cen usług o 6,0% i towarów o 3,3%). W tym najbardziej podrożało użytkowanie mieszkania i nośniki energii (o 10,6%), edukacja (8,1%), alkohol i papierosy (6,3%), restauracje i hotele (5,9%) oraz żywność i napoje (5,5%). Choć inflacja okazała się niższa od oczekiwań części ekspertów, wciąż przekracza poziom celu inflacyjnego NBP (maksymalnie 3,5%). Nie sięga na szczęście poziomów dwucyfrowych, lecz jeszcze w tym roku podskoczy w górę za sprawą zapowiadanego przez rząd całkowitego uwolnienia cen nośników energii. Jak będzie zmieniać się jej poziom w kolejnych miesiącach br.? 

Cezary Kaźmierczak: To co się dzieje, nie jest niczym nowym. Mamy do czynienia z uporczywą, średnią inflacją – i jak na razie nikt nie ma nią u nas sposobu. Nie zanosi się przy tym na to, by inflacja miała ustąpić w ciągu roku czy dwóch. A jest to przecież faktycznie duży problem: zarówno gospodarczy, jak i polityczny dla rządu. Myślę więc, że będzie to dlań największe obciążenie – także w trakcie kampanii wyborczej w 2027 roku. Nie ma na razie na to sposobu. NBP obniżył ostatnio stopy procentowe, a tym samym potanił pieniądz – a to w moim przekonaniu raczej sprzyja utrzymywaniu się tej wciąż wysokiej inflacji. Mamy więc wciąż do czynienia z uporczywą, średnią inflacją.

Jak długo jeszcze Polska pozostanie jednym liderów – obok Rumunii, Estonii i Węgier - inflacji HICP (3,7% w kwietniu br.) w krajach Unii Europejskiej (2,2% w strefie euro; 2,4% w całej UE, a w krajach takich, jak Francja – ok. 1%)? 

Dane dotyczące Polski wyglądają na tym tle słabo. Trudno wciąż rzecz jasna odnosić się nam do krajów Europy zachodniej. To są jednak gospodarki na innym stopniu rozwoju. Można powiedzieć, że w naszym regionie Europy – środkowo-wschodniej procesy gospodarcze, w tym kształtowanie się poziomu inflacji, przebiegają inaczej niż na bogatszym Zachodzie. Wobec tego cały nasz region Europy wygląda podobnie pod względem poziomu inflacji. Przyczyn tego stanu rzeczy pewnie jest wiele, natomiast całkowite uwolnienie cen energii planowane przez rząd jeszcze w tym roku, spowoduje, że inflacja u nas z pewnością ponownie skoczy w górę. Zatem być może przestanie ona być średnio uporczywa, jak obecnie, bo jednak znów wzrośnie. Choć przy tym wszystkim gospodarka polska radzi sobie nieźle. Ale ta uporczywa inflacja pozostaje w dalszym ciągu istotnym problemem. Jednym z jej źródeł, są stale rosnące – powyżej aktualnego poziomu inflacji – płace.

Z punktu widzenia pracowników ta sytuacja jest korzystna, natomiast problemem stała się dla pracodawców.

To prawda. Choć z drugiej strony przedsiębiorcy trochę wykorzystują inflację. Bowiem stwarza ona możliwość podwyższania marż, zwiększając wysokość przychodów i zysków przedsiębiorców.

Eksport wyrażony w styczniu – kwietniu 2025 r. wyniósł 125,7 mld USD, a import 128,6 mld USD (spadek w skali roku w eksporcie o 2,4%, a w imporcie wzrost o 3,4%). Ujemne saldo ukształtowało się na poziomie 2,9 mld USD (w analogicznym okresie 2024 r. było dodatnie i wyniosło 4,3 mld USD). W dalszym ciągu obserwowany jest spadek wielkości eksportu i importu do/z Niemiec, choć są wciąż naszym partnerem nr 1 w handlu zagranicznym (odpowiednio 27,0% 19,2% całego eksportu i importu). A jednocześnie rośnie eksport i import do/z USA (odpowiednio 3,5 i 5,1%), a także import z Chin (14,9% - w ub.r. było to 13,4%) oraz z Korei Południowej (z 2,4% w ub.r. do 2,9% w br.).

Jak długo może potrwać osłabienie gospodarcze naszych wciąż głównych partnerów w handlu zagranicznym, tj. członków UE z Niemcami na czele, co jest głównym powodem zmniejszania się ich udziałów w naszym handlu zagranicznym? 
Obserwujemy to faktycznie zwłaszcza w Niemczech. Polska gospodarka jest bardzo mocno spleciona z Niemcami, którym ewidentnie w gospodarce nie idzie. I w dodatku nie widać nadziei na jakiś jej większy czy mniejszy wzrost. W mojej ocenie można spodziewać się jeszcze gorszego jej funkcjonowania. Niemcy są nieobecni w najnowszych technologiach, występują tam ponadto istotne problemy z sukcesją przedsiębiorstw. Jednak głównie chodzi o to, że świat się szybko zmienia pod względem technologicznym, dotyczy to zresztą całej „starej” Europy, nie tylko Niemiec. W Związku Przedsiębiorców i Pracodawców publikujemy specjalne raporty „Focus on Europe”, przy okazji organizowanych corocznie konferencji pod tym samym tytułem, gdzie pokazujemy rozmaite dane – historyczne i współczesne – z których wynika, że faktycznie rozwój „starej” Europy stanął w miejscu – to jest katastrofa. Po prostu „kaputt” – nie tylko dla Niemiec, ale i dla całej Europy. Europa przestaje się liczyć. Nie mamy nowoczesnych firm technologicznych, nie mamy wielkich, liczących się w świecie firm. Kiedyś połowa wielkich firm na świecie pochodziła z Europy. A obecnie pierwsza tego typu firma z Europy znajduje się na końcu pierwszej setki w zestawieniu największych firm z całego świata. Wygląda to niestety wręcz katastrofalnie.

I co w tej sytuacji?

Albo nastąpi jakieś przebudzenie, albo pozostaniemy swoistym skansenem, z ekskluzywnym domem starców. W tym kierunku to idzie.

Domyślam się, że wynika to z przywiązania się Brukseli do wdrażania rozwiązań z „Zielonego Ładu”?

Oczywiście. Cała ta strategia tłumaczona była w ten sposób, że władze Unii stworzą tak wyśrubowane warunki związane z tzw. zeroemisyjnością, że dla wdrożenia wszystkich z tym związanych obowiązkowych zmian, przedsiębiorcy europejscy będą zmuszeni do stworzenia przełomowych technologii, które zawojują świat. Ale okazało się, że kompletnie nic z tego nie wyszło.

Wracając do wyników naszego handlu zagranicznego, czy Pana zdaniem zwiększające się od szeregu miesięcy udziały w naszym imporcie Chin, Korei czy USA to tendencja trwała?

Trudno powiedzieć. Ale polscy przedsiębiorcy mają jedną z najlepiej rozwiniętych na świecie inteligencję operacyjną. A zatem jeśli eksport będzie wciąż słabszy, zwłaszcza do krajów „starej” Europy, lub będą problemy z importem z dotychczasowych kierunków, nasi przedsiębiorcy powinni bardzo szybko znaleźć jakieś alternatywne rozwiązania, a tym samym nowe kierunki importu. Obecnie naprawdę jest bardzo łatwo zdobywać takie informacje. Tymczasem produkty z krajów unijnych stały się – wskutek owych „zielonoładowych” rozwiązań narzucanych przez władze UE – kompletnie niekonkurencyjne na światowych rynkach. Obecnie żadna firma z krajów UE nie da na świecie rady z dwu- czy trzykrotnie droższą energią niż w Azji czy w USA. To jest niemożliwe. Szkoda, że ci kretyni z Brukseli tego nie rozumieją. Może kiedyś, oby jak najszybciej, dojdzie w tym zakresie do jakiegoś opamiętania? Na razie, przynajmniej w Polsce, jakoś sobie z tym radzimy. Mimo wszystko wierzę, że w końcu dojdzie do jakiegoś opamiętania, ale 100-procentowej pewności nie mam.

W 1 kwartale 2025 r. spadła, w skali roku, liczba mieszkań oddanych do użytkowania oraz mieszkań (o 5,1%), których budowę rozpoczęto (o 7,3%), a także tych, na których budowę wydano pozwolenia (o 9,8%). Jednocześnie wzrosty odnotowano w zakresie budownictwa niemieszkalnego (o 2,6%), z którego większość obiektów oddanych wówczas do użytku (53,8%) przypadała na budynki przemysłowe i magazynowe. Z czego mogą wynikać wzrosty w zakresie budownictwa niemieszkaniowego? Czy był to np. efekt niskiej, ubiegłorocznej bazy w tym zakresie?

Mimo wszystko odnotowujemy rozwój biznesu, co się m.in. przekłada na rozwój centrów logistycznych w kolejnych miejscach w całym naszym kraju. Ponadto system dobrej jakości dróg stale rośnie. Wobec tego firmy optymalizują logistykę, następuje więc duży proces jej profesjonalizacji. Warto choćby dać przykład rozwiązań logistycznych w odniesieniu branży farmaceutycznej – przecież do wielu aptek w całym naszym kraju lekarstwa i inne farmaceutyki dostarczane są dwa razy dziennie. Jeśli np. właściciel apteki zamawia rano lekarstwo, którego nie ma, to otrzymuje go jeszcze tego samego dnia po południu. Jest to zorganizowane naprawdę w znakomity sposób. Tak więc nie dziwi, że budownictwo rośnie w zakresie np. wznoszenia obiektów logistyczno-magazynowych.

Od kiedy budownictwo mieszkaniowe powinno zacząć odnotowywać wzrosty w porównaniu z poprzednim rokiem? 

Można to wiązać z pewnymi wahaniami koniunkturalnymi w tej dziedzinie. Jednak moim zdaniem obecne spadki w „mieszkaniówce” nie są na tyle duże, żeby można tu było mówić o jakimś długotrwałym załamaniu w tej branży. Obecne słabsze wyniki tej branży budowlanej to nie jest jednak zjawisko, które będzie trwało długie lata.
 

Źródło