KE testuje "nowy ETS". Proponuje rynek "kredytów przyrodniczych"

Komisja Europejska testuje możliwość utworzenia rynku kredytów przyrodniczych, które działałyby w sposób zbliżony do pozwoleń na emisję CO2. Chodzi o instrument finansowy pozwalający firmom na wynagradzanie np. rolników za ich działania na rzecz bioróżnorodności i ochrony środowiska.

"Unia Europejska zrobiła już bardzo wiele dla klimatu. Nadszedł czas, by zrobić więcej dla ochrony przyrody" - powiedziała PAP komisarz UE ds. środowiska Jessika Roswall. 

"Możemy brać przykład z systemu handlu pozwoleniami na emisję CO2. Widzimy, że ETS znacząco przyczynił się do jej zmniejszenia w UE" 

- podkreśliła.

W środę Roswall będzie gospodynią spotkania ws. kredytów przyrodniczych, w którym wezmą udział organizacje broniące przyrody, ale też podmioty finansowe, np. holenderski bank DNB, Deutsche Bank, a także stowarzyszenie reprezentujące rolników Copa Cogeca czy zrzeszenie właścicieli lasów w Europie CEPF.

"Podczas tego okrągłego stołu zbadamy, w jaki sposób kredyty naturalne mogą odegrać rolę w mobilizowaniu prywatnych inwestycji" - zaznaczyła szwedzka komisarka.

KE na razie sprawdza, czy do rozwoju rynku kredytów przyrodniczych potrzebne są unijne regulacje i w jakim zakresie, czy np. konieczne jest utworzenie wiarygodnego systemu certyfikowania lub rejestru transakcji. Roswall chce też sprawdzić, co będzie napędzać zainteresowanie sektora finansowego i firm kredytami przyrodniczymi oraz jaką rolę może w tym odegrać KE.

Kredyty przyrodnicze mogłyby działać w sposób zbliżony do funkcjonującego w UE od 2005 r. systemu ETS. O ile jednak kupowanie i umarzanie kredytów węglowych w ramach ETS jest obowiązkowe dla określonych, wysokoemisyjnych sektorów gospodarki w UE takich jak przemysł, o tyle nowy instrument na rzecz poprawy ochrony środowiska miałby być dla firm całkowicie dobrowolny.

Kredyty przyrodnicze mają promować działania na rzecz zahamowania zaniku bioróżnorodności i ekosystemów. Taki instrument z jednej strony służyłby wynagradzaniu rolników i właścicieli gruntów rolnych, którzy podejmują taki wysiłek, z drugiej - dałby przedsiębiorstwom narzędzie do neutralizowania ich wpływu na środowisko.

Za kredytami przyrodniczymi opowiedziała się we wrześniu 2024 r. szefowa KE Ursula von der Leyen. Jako przykład firm, które mogą je kupować, wskazała przedsiębiorstwa korzystające z czystych ujęć wody lub pracy owadów zapylających. "Mogłyby one wykorzystać kredyty naturalne, by wynagrodzić lokalnym społecznościom i rolnikom ich działania na rzecz ekosystemu. Możemy stworzyć rynek przywracania naszej planety do stanu używalności" - powiedziała wówczas von der Leyen.

Jak podkreśliła szefowa KE, Unia Europejska ma niesamowicie skuteczny rynek kredytów węglowych, który działa od prawie 20 lat na zasadzie: "Chcesz zanieczyszczać, to musisz zapłacić, nie chcesz płacić - wprowadź innowacje". Według von der Leyen za sprawą systemu ETS emisje gazów cieplarnianych spadły o prawie 50 proc., a 180 mld euro uzyskane z umarzania pozwoleń zostały zainwestowane w projekty klimatyczne i innowacje. "To samo mogłoby dotyczyć kredytów przyrodniczych" - podkreśliła.

KE prowadzi dwa projekty pilotażowe we Francji i Estonii, na razie na lokalną skalę.

Źródło