Pierwszy miesiąc tego roku zakończył się liczbą ofert pracy dla bezrobotnych na poziomie 54 tys. Ostatnio było ich mniej 10 lat temu - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Dla porównania rok temu, na koniec stycznia 2024 r., ofert zatrudnienia dostępnych w urzędach pracy było 58,7 tys. W tym roku było ich o 8 proc. mniej. Widać też spadek pod tym względem w porównaniu z poprzednimi latami - zwraca uwagę gazeta.
Nie tylko ofert na koniec miesiąca było mniej, lecz także wszystkich propozycji, które napłynęły do pośredniaków. Przez cały styczeń br. pracodawcy zgłosili ich do urzędów pracy 89,4 tys., o 10,6 proc. mniej niż przed rokiem, gdy ich liczba wyniosła 99,1 tys. Spadek jest widoczny zarówno w zakresie ofert z sektora prywatnego (o 8,2 proc.), jak i publicznego (o 23,6 proc.).
"To konsekwencja wciąż dobrej sytuacji na rynku pracy" – zauważył Robert Lisicki, dyrektor departamentu rynku pracy w Konfederacji Lewiatan. Dodał, że choć w ostatnich miesiącach rejestrowana stopa bezrobocia nieco wzrosła, to nadal jest na niskim poziomie, wynoszącym 5,4 proc., czyli tyle, ile przed rokiem. To przekłada się na 837,6 tys. osób bez pracy.
Na początku tego roku na jedną ofertę pracy przypadało już 15,9 bezrobotnego. To więcej niż przed rokiem, kiedy było ich 14,3 – wynika z danych GUS - zaznacza "DGP".
Joanna Torbé-Jacko, ekspert BCC ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, uważa z kolei, że dobra sytuacja na polskim rynku pracy to niejedyny powód obecnej sytuacji.
"Pracodawcy stracili wiarę w to, że mogą pozyskać pracownika z urzędu pracy. Nie widzą potencjału w tym kanale. W urzędach w ich opinii są zarejestrowane już tylko osoby pozostające długotrwale bez pracy. Ci, którzy mogli znaleźć zatrudnienie, już to zrobili" – powiedziała gazecie Torbé-Jacko.