NASZ WYWIAD! Polityka społeczna rządu sprzyja gospodarce - mówi Stanisław Szwed, wiceministrem rodziny, pracy i polityki społecznej
Stopa bezrobocia w Polsce należy do najniższych w Unii Europejskiej, dynamika PKB od kilku lat jest na bardzo wysokim pozimie, a nasz eksport bije rekordy. Widać więc, że polityka gospodarcza naszego rządu przynosi efekty - mówi w rozmowie z Filarami Biznesu Stanisław Szwed, wiceministrem rodziny, pracy i polityki społecznej.
Jeszcze pięć lat temu (w 2014 r.), przed objęciem władzy przez PiS, stopa bezrobocia rejestrowanego była dwucyfrowa, w granicach 12 proc. Teraz jest zaledwie 5 proc., czyli bezrobocie jest najniższe od 29 lat, a więc od początku okresu transformacji. W najnowszym rankingu europejskim Polska znalazła się na 3. miejscu pod względem najniższego bezrobocia w krajach Unii Europejskiej, notując tym samym wynik zdecydowanie poniżej średniej europejskiej. Jakie są źródła tego sukcesu?
Według najnowszego badania Eurostatu, w październiku br. zharmonizowana stopa bezrobocia w Polsce wynosiła 3,2 proc. Średnia europejska wyniosła w tym okresie 6,3 proc., zaś w strefie euro było to 7,5 proc. We wspomnianym zestawieniu Eurostatu Polska znalazła się na 3. miejscu, tuż za Czechami ze stopą bezrobocia na poziomie 2,2 proc. oraz Niemcami - 3,1 proc. To rzeczywiście wielkie osiągniecie, zwłaszcza gdy porównamy się z takim krajami jak Grecja, gdzie stopa bezrobocia wyniosła 16,7 proc. (dane za sierpień br.), czy Hiszpania – 14,2 proc. i Włochy – 9,7 proc. Według Eurostatu, w październiku w Polsce było 542 tys. osób bezrobotnych. W analogicznym okresie 2018 r. liczba osób bezrobotnych wyniosła 656 tys. przy stopie bezrobocia na poziomie 3,9 proc.
Te dane nie pokazują zapewne całej prawdy – bo przecież wielu bezrobotnych pracuje na czarno.
Według BAEL w III kw. 2019 r. mieliśmy 15,94 mln pracujących, 524 tys. bezrobotnych i aż 4,71 mln biernych zawodowo w wieku produkcyjnym (tj. w wieku 18-59 w przypadku kobiet oraz 18-64 lat w przypadku mężczyzn). Spośród tych dwóch ostatnich grup zapewne wiele osób pracuje – nie tylko na czarno, ale również na umowy zlecenia i w oparciu o inne formy zatrudnienia. Tak więc bezrobocie w Polsce jest naprawdę niskie, co pokazują problemy pracodawców, którzy nie mogą znaleźć kandydatów na wolne miejsc. Wskaźnik zatrudnienia - czyli relacja liczby pracujących do populacji w wieku produkcyjnym – wynosi w Polsce już 75,3 proc.. Widać więc, że polityka gospodarcza naszego rządu przynosi efekty, bo w najbardziej rozwiniętych gospodarkach Europy takich jak Szwajcaria, Szwecja, Niemcy wskaźnik ten to nieco ponad 80 proc.. Przypomnę, że roczna dynamika produktu krajowego brutto w Polsce w III kw. br. sięgnęła 3,9 proc., czego nie notują nawet wspomniane najbogatsze kraje UE, a nasz eksport bije rekordy, którego roczna dynamika podniosła się do 5,2 proc. wobec 3,2 proc. w II kw. Największy wkład do rocznej (nieodsezonowanej) dynamiki PKB w III kwartale wniosła konsumpcja w gospodarstwach domowych, która dodała 2,2 pkt. proc. Jestem przekonany, że takie programy rządowe jak „Rodzina 500+” mają na to znaczący wpływ.
Z badań socjologicznych wynika, że wśród bezrobotnych wielu jest takich, którzy w ogóle nie są zainteresowani podjęciem pracy, ale rejestrują się jako „bezrobotni” tylko po to, aby uzyskać zasiłek lub dostęp do opieki medycznej. Czy są sposoby, aby ukrócić tego typu patologie?
Tak, i w naszym ministerstwie stale szukamy rozwiązań, żeby takie metody skutecznie wprowadzać w życie. Wymaga to jednak pracy nie tylko w rządzie, ale i odpowiedniej zmiany przepisów w Parlamencie, a z tym bywa rożnie, bo opozycja do tej pory stosowała totalną negację odrzucając prawie wszystko, co zaproponował rząd. Teraz podobno ma zmienić taktykę, która – jak widać po wynikach wyborów – się nie sprawdza. Jednak co innego deklaracje, a co innego życie – zobaczymy, jak to będzie wyglądać w Sejmie, a zwłaszcza Senacie, gdzie opozycja ma większość i zapewne będzie torpedować wiele rządowych ustaw.
Dane o bezrobociu czy zatrudnieniu wskazują, że obserwowane spowolnienie w gospodarce europejskiej nie przekłada się na rynek pracy w Polsce tak jak w latach poprzednich. Z czego to wynika?
Polskie firmy raczej starają się ograniczać rekrutację, niż likwidować dotychczasowe miejsca pracy, a nawet zwalniać pracowników, bo na ich miejsce trudno znaleźć nowych. Mało tego – pracodawcy dziś walczą o najlepszych i aby zapobiec odejściom pracowników, podwyższają pensje. Z ostatnich danych GUS wynika, że średnie miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw przekracza już 5 tys. zł brutto. W zestawieniu z poprzednim rokiem jest to kwota wyższa o 6,6 proc. Jestem przekonany, że wpływ na to ma również polityka naszego rządu, który dba nie tylko o rozwój programów socjalnych, ale i wzrost płac Przypomnę, że z dniem 1 stycznia 2020 roku wzrosną płaca minimalna dla pracowników i najniższa stawka godzinowa przy określonych umowachcywilnoprawnych. Płaca minimalna dla pracowników wzrośnie z 2.250 zł do 2.600, a najniższa stawka godzinowa z 14,70 do 17 zł.
Są jednak również niepokojące sygnały z rynku pracy - już po nowym roku Polskę mogą zacząć opuszczać Ukraińcy, dla których otwiera się rynek pracy w Niemczech i Czechach.
Deklarowałem to już wielokrotnie, że jesteśmy skłonni wydłużyć okres, na który rejestrowane jest oświadczenie o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi z 6 do 12 miesięcy, co powinno częściowo rozwiązać problem. Pracodawcy chcą co prawda18 miesięcy, ale tutaj sprawa jest do dyskusji. Pracodawcy argumentują, że na polskim rynku pracy brakuje już ok 800 tys. pracowników. Z tego powodu proponują szybkie zmiany w prawie, które nie tylko wydłużą możliwość wykonywania pracy, ale i uproszczą legalizację pracy dla cudzoziemców. Chodzi m.in. o wprowadzenie maksymalnego terminu 7 dni na umieszczenie w dokumencie podróży odcisku stempla oraz jednolitych wytycznych we wszystkich urzędach dotyczących listy dokumentów, które należy dołączyć do wniosków o zezwolenia na pracę oraz zezwolenia na pobyt i pracę. Jesteśmy skłonni do debatowania o wszystkich propozycjach, bo cudzoziemców w naszych firmach pracuje coraz więcej - dane NBP za ub. r. wskazują, że napływ Ukraińców na polski rynek pracy ustabilizował się na poziomie ok. 800 tys. osób, a w sumie na naszym rynku pojawiło się ich nawet ok. 1,2 mln, z czego ok. 330 tys. ma zezwolenia na pracę, pozostali pracują w większości na podstawie wizy i oświadczeń pracodawców. Liczba cudzoziemców posiadających ważne dokumenty pobytowe wzrosła do ok. 400 tys.
Przez ostatnie 4 lata Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wspierało polskie rodziny, seniorów, osoby z niepełnosprawnościami i działało na rzecz pracowników. Ile teraz na politykę rodziną przeznaczone zostanie w PKB?
Będzie to aż 4 proc., w porównaniu do roku 2015, kiedy obejmowaliśmy władzę to jest gigantyczny wzrost – wtedy był 1,7 procenta PKB. Z programu „Rodzina 500+” do polskich rodzin trafiło już 87 mld zł. Środki z programu przeznaczone na jedno dziecko w rodzinie to jest 108 tys. w ciągu 18 lat, a na przykład na trójkę dzieci to jest już 324 tys. zł. To jest duże wsparcie dla polskich rodzin, które wiele z nich wyprowadziło ze strefy niedostatku - do pobierania świadczenia uprawnionych jest już ok. 6 mln 800 tys. dzieci. Równie ważnym programem wspierającym rodziny jest m.in. program „Dobry Start”, dzięki któremu do uczniów co roku trafia jednorazowe wsparcie w wysokości 300 zł. Przeznaczamy na ten program 1 mld 450 mln zł, prawie miliard jest już wypłacony. Jeszcze niedawno słyszeliśmy z ust opozycji, że Program 500+ jest źle adresowany, że nie będzie na niego pieniędzy. Dzisiaj możemy spokojnie odpowiedzieć, że program się świetnie przyjął w naszym społeczeństwie. Przede wszystkim służy polskim rodzinom, tym bardziej, że od 1 lipca rozszerzyliśmy go na każde dziecko do 18 roku życia. Realizacja programu jest bardzo dobra. W tym roku przeznaczamy na świadczenie 31 miliardów złotych, w przyszłym 41 miliardów. Jak byśmy popatrzyli na jedno dziecko, jest to 6 tysięcy złotych w ciągu roku, które trafiają do rodziny.
Opozycja nadal chce jednak zmian w tym programie, bo uważa, że pieniądze powinny iść na inwestycje, a nie programy socjalne.
Jeśli chodzi o źródła finansowania 500+, to jednym z nich są pieniądze zatrzymane w budżecie, uciekające poprzednio w ramach afer paliwowych. Drugie źródło pochodzi oczywiście z uszczelnienia podatku VAT, a trzecie stanowi dobra sytuacja gospodarcza. To się rządowi PiS udało, a opozycja chce wszelkimi metodami zdyskredytować te sukcesy – stąd ciągłe propozycje zmian. Rozwój gospodarczy, dobre wyniki PKB, bardzo dobra sytuacja na rynku pracy – to spowodowało, że dziś możemy te programy społeczne spokojnie realizować.