Środki z Tarczy Finansowej PFR miały służyć zapewnieniu płynności przedsiębiorstw, aby nie dokonywały one zwolnień pracowników. Jestem przekonany, że Tarcza Finansowa była przygotowana dobrze - powiedział dzisiaj prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.
Borys w rozmowie z Programem 3 Polskiego Radia powiedział, że pandemia koronawirusa, poza zagrożeniem dla zdrowia, stworzyła bardzo niebezpieczną sytuację z punktu widzenia gospodarki, przedsiębiorstw, ryzyka utraty miejsc pracy.
- Bardzo mocno od samego początku zaangażowaliśmy się w działania antykryzysowe. To, co było kluczowe w ramach całej tej akcji, to szybkość - ocenił szef PFR. Jego zdaniem najtrudniejsza sytuacja była w marcu ubiegłego roku, kiedy pandemia była dla nas wszystkich dużym zaskoczeniem.
- Już teraz widać, że podczas drugiej, trzeciej fali dużo przedsiębiorstw się do tego przystosowało, wtedy było bardzo ważne, aby ta pomoc przyszła szybko, i wydaje mi się, że to się udało - ocenił w Trójce Borys.
Według niego "środki z Tarczy Finansowej PFR miały przede wszystkim służyć temu, aby zabezpieczyć płynność przedsiębiorstw, aby nie dokonywały one zwolnień pracowników". Borys przypomniał, że subwencje wypłacane mikrofirmom i małym oraz średnim przedsiębiorstwom były tak skonstruowane, że jeśli średnio mikrofirmy dostały np. 70 tys. zł, to o ile w ciągu 12 miesięcy utrzymały zatrudnienie, przysługuje im prawo do umorzenia 50 proc. subwencji. Kolejne 25 proc. kwoty do umorzenia - według Pawła Borysa - wynika z tego, że kontynuują działalność mimo pandemii. Maksymalne umorzenie natomiast może wynieść do 75 proc. - poinformował prezes PFR.
Jak tłumaczył w Polskim Radiu, w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw 25 proc. kwoty umorzenia subwencji zależne jest od utrzymania zatrudnienia, a 25 proc. od wykazania straty.
- Rok po rozpoczęciu pandemii widać, że większość przedsiębiorców utrzymała miejsca pracy, spodziewamy się więc że wysokość umorzeń będzie na wysokim poziomie
Dane z gospodarki za ostatnie miesiące są - jak ocenił - "dosyć dobre i wydaje się, że niewiele małych i średnich firm miało straty, stąd pewnie w ramach tych 25 proc. umorzenia kwota będzie niższa".
- Zakładamy, że jeśli kwota subwencji podlega umorzeniu, będzie to średnio ok. 60-65 proc. - wyjaśnił. Szef PFR wskazał jednak, że są branże, w stosunku do których rząd podjął decyzje, że subwencje będą umorzone do 100 proc. - chodzi o te, które szczególnie mocno dotknęły skutki pandemii koronawirusa.
- Jestem przekonany, że Tarcza Finansowa była przygotowana dobrze, system był oparty o bardzo nowoczesne narzędzia, byliśmy połączeni z bankami, mogły wnioskować tylko te firmy, które prowadziły działalność na koniec 2019 r., sprawdzaliśmy ZUS, opłacanie składek, odprowadzanie podatków - wyliczał Borys, mówiąc o zabezpieczeniach systemu podziału subwencji z Tarczy Finansowej. Jak dodał, aby uniknąć nadużyć, PFR podjął szeroką współpracę z organami ścigania.
Pierwsze formularze pozwalające firmom na ubieganie się o umorzenie subwencji z Tarczy Finansowej PFR zostały udostępnione we wtorek. Szef PFR informował wówczas, że w sytuacjach stwierdzenia nadużyć lub też naruszenia przez beneficjentów rygorów sanitarnych, Polski Fundusz Rozwoju wystąpi o zwroty subwencji.
- Potwierdzająco we współpracy z KAS prowadzimy kontrole w tych firmach - powiedział Paweł Borys. Jak dodał, PFR "niezależnie od współpracy z organami, w oparciu o nowoczesne narzędzia analityczne prowadził analizę związaną z ryzykiem nadużyć".