Pracodawcy muszą się liczyć z nieobecnością swoich pracowników - głównie tych, którzy mają dzieci w wieku do ośmiu lat - powiedziała Wioletta Żukowska-Czaplicka z Pracodawców RP. Rozsądnym wyjściem jest zastosowanie pracy zdalnej - oceniła.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował w środę, że rząd podjął decyzję o zamknięciu wszystkich placówek oświatowych i szkół wyższych od poniedziałku na dwa tygodnie. Jak mówił, w czwartek i piątek placówki oświatowe będą otwarte, rodzice muszą się przygotować do nowej sytuacji.
"Pracodawcy muszą się liczyć z nieobecnością pracowników - w szczególności tych, którzy mają dzieci w wieku do lat ośmiu" - wskazała ekspertka Pracodawców RP ds. prawa pracy. Wyjaśniła, że takim pracownikom w sytuacji zamknięcia żłobka, przedszkola czy szkoły przysługuje zasiłek opiekuńczy (w wysokości 80 proc. wynagrodzenia) przez 60 dni plus 14 dodatkowych dni na gruncie specustawy.
"Pytanie, co z pracownikami mającymi dzieci w wieku powyżej 8 lat" - dodała. Zaznaczyła, że im już zasiłek opiekuńczy nie przysługuje. "Pracownikom pozostaje urlop wypoczynkowy, na żądanie, dwa dni na opiekę. To również dla pracodawcy oznacza nieobecność pracownika" - podkreśliła Żukowska-Czaplicka.
Jej zdaniem z punktu widzenia pracodawcy jedynym rozsądnym wyjściem jest zastosowanie pracy zdalnej przewidzianej w specustawie. Nie jest jednak - jak mówiła - jasne, czy praca zdalna jest tożsama z telepracą uregulowaną w Kodeksie pracy i "czy wymaga realizacji obowiązków tam przewidzianych, chociażby z zakresu BHP".