Soroczyński: Być może o to chodzi w UE, że gdy pada przemysł – wtedy jest dobrze

- Zastanawiam się, czy Unia będzie chciała oddziaływać na wzrost gospodarczy wzmożeniem działalności przemysłowej. Bowiem przecież w UE wciąż w przekazie medialnym dominują hasła związane z Zielonym Ładem. I być może to właśnie o to chodzi, że gdy pada przemysł – wtedy jest dobrze - mówi w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.

Maciej Pawlak: Inflacja CPI w marcu 2025 r. wyniosła 4,9% w porównaniu z marcem ub. roku (przy wzroście cen usług o 6,4% i towarów o 4,4%). W stosunku do lutego ceny towarów i usług wzrosły o 0,2%. W porównaniu z marcem ub. roku najbardziej zdrożały: żywność i napoje bezalkoholowe (o 6,7%), napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe (o 5,8%), użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii (o 10,9%), edukacja (o 8,2%) oraz restauracje i hotele (o 6,1%). O ile podwyżki cen zwłaszcza towarów nabywanych w sklepach czy nośników energii nie dziwią, jaka może być przyczyna wzrostu cen (o ponad 8%) w edukacji?

Piotr Soroczyński: Edukacja w ujęciu wzrostu cen porównywanych miesiąc do miesiąca nie odnotowała ich specjalnego wzrostu, a wzrost 8,2% nastąpił porównując marzec br. do marca ub.r. Jest to pozostałość ostatniej waloryzacji cen w prywatnych placówkach oświatowych, która nastąpiła we wrześniu-październiku ub. roku, kiedy zaczynają działalność po przerwie wakacyjnej wszystkie prywatne przedszkola, szkoły językowe i czy uczelnie. I to zapewne właśnie wtedy nastąpiły podwyżki czesnego – właśnie o ok. 8%. A w kolejnych miesiącach zapewne mogły następować jakieś niewielkie korekty jego wartości. Owe 8% wyniosło stosunkowo dużo, bowiem przy w miarę sporej inflacji i oczekiwaniu, że ona jeszcze wzrośnie. Ponadto ta wielkość wzrostu cen w oświacie uwzględnia także w dużej mierze czynnik ludzki. W Polsce stosunkowo szybko rosną przecież płace. A w edukacji stanowią one istotny czynnik kosztowy, bo za odpowiednio opłacanych nauczycieli nikt ich podopiecznych dobrze nie nauczy.

Wyliczony przez GUS na 6,1% poziom wzrostu cen w hotelach i restauracjach także nie stanowi zaskoczenia?

Oprócz rosnących cen konsumowanej tam żywności i napojów na wzrost kosztów w tej branży odpowiadają płace zatrudnionych w niej osób. Stosunek płac personelu do wszystkich kosztów zatrudniającej go firmy jest wysoki. W tej branży obsługa klientów jest osobista. I przy stosunkowo szybkim wzroście płac ceny usług rosną także stosunkowo szybko. To było zresztą widać w danych GUS. Bo przy wskaźniku 4,9% całej inflacji CPI, wzrost cen usług wyniósł ponad 6%. Dodajmy do tego prawie 11-proc. wzrost cen użytkowania mieszkań i nośników energii, żywności – niemal 7% itd. – to wszystko także wciąż napędza wzrost inflacji.

W marcu 2025 roku inflacja HICP w Unii Europejskiej obniżyła się do 2,5% względem 2,7% odnotowanych w lutym, przy celu inflacyjnym wyznaczonym przez EBC na 2%. W krajach eurostrefy inflacja HICP także spadła w marcu – do 2,2% z 2,4% w marcu. Przy czym najwyższa była w Rumunii (5,1%), na Węgrzech (4,8%) i w Polsce (4,4%), zaś najniższa we Francji (0,9%), Danii (1,4%) i w Luksemburgu (1,5%). Co jest główną przyczyną tak dużych różnic wielkości inflacji w obu grupach krajów? 

W krajach wyżej rozwiniętych – tzw. starych krajach unijnych tendencje są takie, że zaszły już dopasowania pomiędzy wzrostem płac, a wzrostem cen na rynku. Także wyraźnie spadł tam wzrost cen usług, które wzrostu ogólnego poziomu inflacji już tam nie podbijają. Ponadto nawet porównując w obrębie strefy euro „nowe” i „stare” kraje, zawsze była dyskusja o tym, że stopy procentowe EBC były zawsze dobre, bądź zbyt wysokie pod sytuację w „starych” krajach unijnych, zaś wobec krajów, które stosunkowo niedawno wstąpiły do UE stopy EBC były z kolei zbyt niskie. Wobec tego one nie były w stanie zbijać swojej, wyższej inflacji. A u nas wiele kosztów działalności przedsiębiorstw poszło w ostatnich latach mocno w górę, a stopy EBC tego nie uwzględniały. Wobec tego wciąż te różnice między oboma grupami krajów się utrzymują.

Czy w kolejnych miesiącach tego roku inflacja HICP w UE powinna dalej spadać?

Jest to prawdopodobne. Bowiem istnieje obawa o dalszą koniunkturę na świecie, ale też producentów europejskich. W związku z tym w UE raczej nie należy oczekiwać nadmiernego przegrzania gospodarczego, pracujący klienci nie będą dysponować zbyt dużymi pieniędzy. W związku z czym w UE nie będzie impulsów, które mogłyby powodować wzrost inflacji. Jej wcześniejsze efekty z szybko drożejącą żywnością czy surowcami energetycznymi już minęły. Znajdują się w trendzie spadkowym.

Przy spadającej inflacji Europejski Bank Centralny zdecydował się na siódmą z rzędu obniżkę stóp procentowych, sprowadzając stopę depozytową niemal do poziomu inflacji HICP, tj. do 2,25% z 2,5%. Jak ocenia to bankier.pl oznacza to spadek realnej stopy procentowej w strefie euro w pobliże zera. Czy stopa depozytowa w państwach eurostrefy zatrzyma się na tym poziomie, czy też dalej będzie spadać? Pod jakimi warunkami?

Może się okazać, że jeszcze nastąpią jej korekty w dół, bowiem często EBC próbował kształtowaniem wysokości stóp przeprowadzać stymulację rozwoju gospodarczego. Dość długo panował okres, w którym strefa euro pozostawała ze stopami de facto ujemnymi. I to nawet nie tylko w czasie pandemii koronawirusa, ale także przed tym okresem. Zatem EBC być może będzie wciąż tak kształtował wysokość stóp tak, że pozostaną one wciąż stosunkowo niskie, zatem może je jeszcze chcieć obniżać. Zwłaszcza, że inflacja pozostaje wciąż podwyższona, a w każdym razie wyższa niż ta dopuszczalna przez EBC (tj. 2%). Ale z drugiej strony pozostaje w trendzie spadkowym.

Jak poinformował PAP Biznes najnowsze prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego przewidują, że wzrost PKB w UE w 2025 r. wyniesie zaledwie 1 proc., a to znaczące obniżenie w stosunku do ubiegłorocznych szacunków, które wskazywały na 1,5 proc. Korekta ta wynika z wolniejszego niż oczekiwano tempa wzrostu w regionie pod koniec ubiegłego roku. Ponadto prognozy te nie uwzględniają jeszcze potencjalnego wpływu nieprzewidzianych sporów handlowych z ostatnich kilku miesięcy. Jak władze UE mogą wpłynąć na przyspieszenie wzrostu PKB w UE?

Myślę, że w UE istnieją pomysły na stymulowanie wzrostu gospodarczego, np. w zakresie obronności i odporności. Nie są to może jakieś bardzo duże środki, ale to mogłyby np. zmniejszyć problemy, z którymi zmaga się przemysł unijny, zwłaszcza niemiecki. Sporo się mówi o tym, że pracownicy z sektora automotive, który w UE pada, zostają przenoszeni do przemysłu zbrojeniowego, oczywiście chodzi o fachowców, którzy dysponują odpowiednimi kwalifikacjami zawodowymi. Ale jednocześnie zastanawiam się, czy Unia będzie chciała oddziaływać na wzrost gospodarczy wzmożeniem działalności przemysłowej. Bowiem przecież w UE wciąż w przekazie medialnym dominują hasła związane z Zielonym Ładem. I być może to właśnie o to chodzi, że gdy pada przemysł – wtedy jest dobrze. 
 

Źródło