W wywiadzie dla "Financial Times", Armin Papperger, szef niemieckiego koncernu zbrojeniowego Rheinmetall zasugerował, by kraje Europy porzuciły preferencje dla narodowych czempionów zbrojeniowych i budowały "większe i bardziej wyspecjalizowane grupy zbrojeniowe", które mogłyby konkurować z amerykańskimi potentatami. Zdaniem Pappergera, kraj Europy muszą specjalizować się w "różnych typach technologii wojskowej".
"Wysiłki przywódców UE, mające na celu wzmocnienie współpracy w dziedzinie obronności, zostały udaremnione przez fragmentację branży i konkurencje europejskim firm między sobą" - czytamy w "FT".
Przedstawione przez Pappergera stanowisko wydaje się być w dużej mierze zbieżne z tym, co na początku marca zaproponowała Komisja Europejska jako "europejską strategię przemysłową w zakresie obronności" (EDIP).
Strategia zakłada przede wszystkim rozbudowę i modernizację europejskiego przemysłu obronnego oraz "zachęcanie krajów UE, by inwestowały więcej i lepiej, wspólnie i w Europie", a wspierać mają je w tym programy ułatwiające współpracę i zakupy na poziomie europejskim. Poza tym strategia przewiduje powstanie Europejskiego programu inwestycji w dziedzinie obronności wartego 1,5 mld euro.
Komisja Europejska chce, by do 2030 r. kraje członkowskie UE kupowały co najmniej 40 proc. sprzętu w ramach współpracy, a co najmniej połowę budżetu na kontrakty w zakresie obronności - wydawały na produkty europejskie.
- Z powodu zakupów dokonywanych głównie poza UE, nasze wydatki na obronę trafiają do zbyt wielu różnych systemów uzbrojenia. Teraz, gdy budżety obronne we wszystkich państwach członkowskich gwałtownie rosną, powinniśmy lepiej inwestować, co w dużej mierze oznacza inwestowanie wspólne i w Europie
- mówiła Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej.
W proponowanej zmianie traktatów UE, Bruksela sugeruje, by kwestie obronność i bezpieczeństwa znalazły się w sferze tzw. kompetencji dzielonych, a nie jak dotychczas - w gestii wyłącznie państw członowskich. Przeciwny takiemu rozwiązaniu był rząd Zjednoczonej Prawicy, który sprzeciwiał się "decydowaniu o kształcie armii" przez Brukselę. Politycy ówczesnego obozu rządzącego wskazywali, że koncepcja europejskiej armii, forsowana od kilku lat przez największe stolice UE, oznaczałaby podporządkowanie się dyktatom Zachodu.
Pozostaje kwestia finansowania zbrojeń. KE sugeruje, że mógłby odpowiadać za to Europejski Bank Inwestycyjny, jednak musiałby włączyć wydatki na zbrojenia do listy możliwych do finansowania działań. Europoseł Jacek Saryusz-Wolski zauważył, że kraje członkowskie UE sceptycznie podchodzą do perspektywy kolejnego zadłużania się na cele militarne.
- Jest jednak wyjście. Wystarczy uwolnić nową przestrzeń budżetową przez zdjęcie z gospodarek europejskich wielkiego ciężaru jakim jest unijna polityka klimatyczna
- stwierdził Saryusz-Wolski w mediach społecznościowych.
Allianz Trade, w przeprowadzonej analizie, wskazuje, że gdyby wszystkie kraje członkowskie UE doszlusowały w 2028 r. do NATOwskiego poziomu wydatków 2 proc. PKB na obronność, wymagałoby to od nich łącznie 470 mld euro dodatkowego nakładu, w tym blisko 150 mld euro w Niemczech.
Allianz przewiduje, że finansowanie zbrojeń może nastąpić poprzez cięcie wydatków na inne cele, sfinansowanie długiem czy po prostu - zwiększenia podatków.