Tesla zatrudni też Polaków

Niemieckie oraz zagraniczne firmy z Brandenburgii i innych landów leżących przy granicy z Polską coraz częściej poszukują pracowników w naszym kraju. W Internecie pojawiło się właśnie ogłoszenie, że słynna amerykańska firma Tesla, która buduje nowy zakład 50 kilometrów od granicy z Polską, szuka specjalistów ds. rekrutacji mówiących płynnie po niemiecku, angielsku i polsku. Zdaniem ekspertów, świadczy to o tym, że Tesla będzie szukać rąk do pracy także po drugiej stronie Odry.

"Polscy pracownicy są konkurencyjni, bo są dobrze wykształceni, elastyczni i zwykle chętni do zmiany miejsca pracy"

wyjaśnia Adrian Ostrowski, analityk finansowy.

"Dlatego firmy za Odrą od dawna ich zatrudniają, a obecnie poszukują też nowych pracowników do kilku dużych inwestycji zlokalizowanych blisko Berlina. Niemiecki rząd bardzo je wspiera, żeby rozruszać wschodnie landy. Tesla dostała np. super warunki zakupu ziemi i dlatego wybrała Niemcy"

dodaje.

Rządom lokalnych landów też zależy na nowych pracownikach, bo wielu z nich się tam osiedla, wynajmuje lub nawet kupuje opuszczone mieszkania.

"Ceny mieszkań we wschodnich Niemczech, mimo iż rosną od kilku lat, są jednymi z najniższych w tym kraju"

podkreśla Ostrowski.

"Dlatego w Brandenburgii i sąsiednich landach obserwujemy tendencję związaną z rosnącym zainteresowaniem zakupem mieszkań ze strony obcokrajowców, przede wszystkim zza wschodniej granicy. W niektórych miastach transakcje realizowane przez cudzoziemców stanowią nawet 20 proc. umów. Obcokrajowcy, podobnie jak Polacy, zwykle decydują się na mieszkania o powierzchni do 50-60 mkw."

dodaje.

Pracą w Niemczech zainteresowani są też Ukraińcy. Dlatego też nawet polskie przygraniczne firmy spotykają się z coraz większą konkurencją niemiecką w pozyskiwania pracowników.

"Polska traktowana jest przez pracowników spoza UE  jako „drzwi do Europy”. Spotykamy się nagminnie z przypadkami nagłego porzucenia pracy i wyjazdu do innych krajów UE, gdzie funkcjonuje diaspora z danego kraju"

podkreśla Mariusz Hoszowski, prezes firmy Smart Work.

"Większość tego typu problemów nie występuje wśród pracowników z państw postradzieckich. Przybywają oni do nas nie tylko by podjąć pracę, ale też, aby na stałe funkcjonować w rzeczywistości naszego kraju. Jest to wartość nadrzędna, która w powiązaniu z komunikacją predestynuje tego typu kadry pracownicze bardziej niż pracowników z Dalekiego Wschodu do uzupełniania wakatów opuszczanych przez Ukraińców"

ocenia.

Na Ukrainie wg. Eurostatu bezrobocie jest na poziomie aż 7,8 proc. a w Polsce zaledwie 3,2 proc. Z zapowiedzi Ministerstwa Finansów Ukrainy wynika, że w bieżącym roku pensja minimalna zostanie podniesiona tam do 4723 hrywien brutto.

Dziś to równowartość 672 zł, a zatem trzykrotnie mniej niż pensja minimalna w Polsce

mówi Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service S.A. 

Dlatego też uważa on, że Ukraińcy nie uciekną tak szybko z Polski do Niemiec, zwłaszcza że za wschodnią granicą wymaga jest zwykle płynna znajomość języka, a tej obcokrajowcy nie mają.

Źródło

Skomentuj artykuł: