Wskaźnik PMI, który w kwietniu wyniósł 53,7 pkt., ujawnia narastające problemy, z jakimi boryka się polski sektor przemysłowy, m.in. niedobory surowców tworzące zagrożenie dla możliwości zarobkowania oraz presję inflacyjną - wskazuje we wtorek Konfederacja Lewiatan.
Wskaźnik PMI dla przemysłu w Polsce w kwietniu spadł do 53,7 pkt. z 54,3 pkt. w marcu - podała we wtorek firma Markit, która opracowuje wskaźnik.
Według Sonii Buchholtz, głównej ekonomistki Konfederacji Lewiatan, wtorkowy komunikat ujawnia narastające problemy, z jakimi boryka się polski sektor przemysłowy. Jej zdaniem ryzyko niedostatecznego popytu wypierają niedobory surowców, tworzące zagrożenie dla możliwości zarobkowania oraz presja inflacyjna. Ta ostatnia ma - w opinii ekspertki Lewiatana - różnorodne podłoże: braki surowców podnoszą ceny (zwłaszcza przy słabym złotym), podobnie jak deficyty zasobów pracy (trwałe i wynikające z chorób i opieki). Dlatego - wskazuje - firmy pozbawione poduszki finansowej nie są skłonne ryzykować wygładzania ścieżki wzrostu cen.
"Nawet jeśli wynik kwietniowy wygląda na pierwszy rzut oka pozytywnie, to jednak ciemne chmury gromadzą się nad przetwórstwem, w tym np. motoryzacją"
Zwraca uwagę na niewielki pozytywny wpływ zamówień, słaby popyt krajowy, niskie tempo wzrostu produkcji oraz wspomniane już ograniczenia podażowe wzmocnione przez problemy w transporcie.
"Ich skutkiem są opóźnienia dostaw i wyprzedawanie zapasów. Opóźnienia dostaw tradycyjnie liczone są jako korzystne zjawisko (nadwyżka popytu nad podażą), chociaż w obecnych warunkach trudno je tak postrzegać"
W jej ocenie w takich okolicznościach zrozumiałą indywidualną strategią jest kupowanie na wszelki wypadek. Uzasadnia ono wzrost aktywności zakupowej firm, ale prowadzi do nieuchronnego wzrostu cen materiałów. W takich okolicznościach rekordowo szybko rosną ceny wyrobów gotowych - zauważa.
"Wychodzenie z kryzysu staje się coraz trudniejsze, co znajduje odzwierciedlenie w mniejszym optymizmie niż przed miesiącem"