- Wieś, rolnicy to nasze dobro narodowe, polska racja stanu. Jest obawa o przyszłość - uważa Tomasz Obszański, szef NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" RI, pytany przez portal wPolityce.pl o powyborcze losy "rolniczej dwunastki" - listy najważniejszych dla rolnictwa spraw.
Tomasz Obszański powiedział portalowi, że dotychczasowa opozycja nie do końca zgadza się z tymi 12 punktami, które wspólnie z RI przygotowali działacze Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych.
Wśród dwunastu punktów znalazły się m.in. długoterminowe kredyty dla rolników, ułatwienia w dzierżawie ziemi, sprzeciw dla ograniczania hodowli zwierząt oraz produkcji mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. Są tam też postulaty ograniczenia sprowadzania do Polski produktów rolno-spożywczych z krajów trzecich i zwiększenia nakładów na badania naukowe dotyczące hodowli zwierząt.
Według szefa NSZZ RI "S" opozycja "nie do końca zgadza się" z tymi dwunastoma punktami.
"Lewicy zależy na tym, żeby nie było u nas hodowli zwierząt, żeby nie było, albo mocno ograniczona została, produkcja wędlin, mięsa. Jako rolnicy nie możemy się na to zgodzić i musimy robić wszystko, żeby nasze rolnictwo, nasze rodzinne gospodarstwa dalej mogły produkować, mogły wytwarzać zdrową żywność"
Zaznaczył podczas rozmowy, że Polska jest krajem, który "produkuje żywność najwyższej jakości" i zaczęła odzyskiwać krajowe przetwórstwo.
"Na polskie przetwórstwo, na małe firmy szły duże nakłady. W tym momencie jest obawa, że może tego nie być, bo wszystko będzie się opierało na firmach z kapitałem zagranicznym. Problemem jest też to, że nie mamy swojego handlu. Trzeba to jasno powiedzieć: handel musi być w polskich rękach, żeby mogli sprzedawać po godziwych cenach"
Według niego wszyscy, którzy brali udział przy tworzeniu dwunastu punktów "starają się pokazać, że to jest istota wszystkiego, żeby na wsi dobrze się działo".
By rolnik mógł normalnie pracować, żeby nikt temu rolnikowi nie przeszkadzał. By można było normalnie produkować i pracować po godzinie 22"
Dodał w rozmowie z portalem, że "wieś musi się rządzić swoimi prawami i jak ktoś na tej wsi mieszka, musi się podporządkować".
Szef rolniczej "Solidarności" tłumaczył, że "musimy zachować polską rację stanu, naszą własną tożsamość, żebyśmy byli producentami, żebyśmy wytwarzali dla siebie i z tego żyli".
"To jest nasze dobro narodowe, a w tym momencie jest obawa, że może to być zaprzepaszczone" – wskazał.
"Tu chodzi również o agro-port w Świnoujściu, o fundusz gwarancyjny, o obrót ziemią. To istota wszystkiego, żebyśmy mieli to swoje. To jest nasze, polskie i musimy o to dbać. Nie możemy się opierać na produktach z zagranicy - wiem, że oni mogą nas wyżywić, a my możemy zalesić nasze ziemie, wybudować wigwamy i staniemy się atrakcją"
Ocenił - odnosząc się do postawy ewentualnych koalicjantów - że "jest obawa, że wiele inwestycji, które ruszyły, zostaną zaniechane, ponieważ mogą zostać uznane za nieopłacalne".
Jak na razie jakoś to wszystko idzie do przodu, wszystko się rozwija. To wszystko, czym chwali się resort rolnictwa: dopłaty do paliwa, do zboża, fundusz gwarancyjny – to udało nam się wynegocjować, wywalczyć. Komisja Europejska ugięła się pod naciskiem Polski, postawiliśmy twarde warunki, żeby nie wjeżdżało do nas zboże z Ukrainy. Tu bardzo duże uznanie dla ministra rolnictwa Roberta Telusa, który powiedział stanowcze "nie" i sprzeciwił się zniesieniu embarga