Nate Rempe, dyrektor generalny Omaha Steaks twierdzi, że odbudowa stad bydła zajmie około roku, aby złagodzić presję cenową. Tymczasem pogłowie bydła osiągnęło najniższy poziom od lat 50-tych.
W całych Stanach ceny mięsa utrzymują się na wyższym poziomie, a podstawowe produkty, takie jak stek, kurczak i mielona wołowina, nadal kosztują znacznie więcej niż rok temu. Jeden z liderów branży uważa jednak, że ulga dla kupujących może nadejść, choć nie od razu.
„Liczba sztuk bydła w Stanach Zjednoczonych jest na niskim poziomie, jakiego nie widziano od lat 50-tych”
– powiedział Nate Rempe, prezes i dyrektor generalny Omaha Steaks.
„Ta presja podażowa naprawdę wywiera dużą presję na wzrost cen, zwłaszcza że popyt w USA jest nadal tak silny”.
Według Bureau of Labor Statistics ceny mięsa wzrosły z roku na rok, przy czym steki wzrosły o 7%, mielona wołowina o 10%, kurczak o prawie 3%, a szynka o ponad 4%. Rempe uważa, że kwestia ta wykracza poza cła i politykę handlową.
„Zaopatrzenie to trudna kwestia. Nie można po prostu przestawić przełącznika, dostosować taryfę” – powiedział. „Musimy odbudować stado. A to się wydarzy w ciągu najbliższych około 12 miesięcy” - dodał.
Według Departamentu Rolnictwa USA amerykańskie stada bydła osiągnęły w tym roku historycznie niski poziom. Najnowszy raport USDA pokazuje wieloletni wzorzec spadku liczby krów i jałówek. Stany Zjednoczone importują duże ilości mięsa z Kanady i Meksyku, dwóch krajów dotkniętych ostatnimi zmianami w handlu.
Pomimo niepewności, Rempe przewiduje, że rynek może zacząć się stabilizować w przyszłym roku, ponieważ hodowcy koncentrują się obecnie na powiększaniu stad.