W pierwszym dniu sierpnia agencja ratingowa Fitch obniżyła rating długu USA z AAA do AA+. Dolar zamiast osłabnąć umocnił się, mimo że dług USA przekroczy w tym roku 130 proc. PKB. Jednak to ważne ostrzeżenie, które pokazuje, że problemy jednak mogą się pojawić - pisze w komentarzu Piotr Kuczyński z Towarzystwa Ekonomistów Polskich (TEP).
Ostatni, lipcowy komentarz kończyłem pisząc, że teoretycznie po posiedzeniu FOMC i podczas raportów kwartalnych spółek w USA można oczekiwać letniej hossy na rynkach akcji, ale zbyt pozytywne nastroje inwestorów sygnalizują, że kontrarianin musi zakładać, iż wcześniej przejściowe ochłodzenie nastrojów jest bardzo prawdopodobne. Okazało się, że letnia hossa wytrwała w USA do końca lipca i dopiero potem rozpoczęła się bardzo umiarkowana korekta.
Zarówno Fed jak i EBC nie zawiodły oczekiwań – stopy zostały podwyższone o 25 pb. W obu przypadkach zarówno Jerome Powell, szef Fed jak i Christine Lagarde szefowa EBC zapowiedzieli, że we wrześniu (w sierpniu posiedzeń nie ma) decyzje o poziomie stóp procentowych będą podejmowane w oparciu o dane makro (podczas dwóch miesięcy będzie ich wiele). Dano wyraźnie do zrozumienia, że za dwa miesiące możliwa jest zarówno podwyżka stóp, jak i pauza, ale nie koniec cyklu zacieśniania polityki monetarnej.
Decyzja Rady Polityki Pieniężnej (RPP) też nikogo nie zaskoczyła – stopy pozostały na poziomie 6,75%. Rozpętała się jednak dyskusja na temat możliwej obniżki stóp. Wydaje się, że jest prawie pewna, ale ja twierdzę, że byłby to bardzo duży, wręcz niewybaczalny błąd. Nie będę powtarzał swoich argumentów, ale nadal twierdzę, że są one zarówno natury ekonomicznej, jak i politycznej.
W pierwszym dniu sierpnia pretekstu do korekty dostarczyła agencja ratingowa Fitch, obniżając rating długowi USA z AAA do AA+. To drugi taki ruch, bo 12 lat temu, też w sierpniu (5.08.2011) podobną decyzję podjęła agencja ratingowa Standard&Poor’s. Zabawne było to, że dolar się po tej decyzji bardzo umocnił. Czyli jak niepokój zagości na rynkach, to ucieka się do dolara, mimo że jego emitent ma problemy.
Widać było, że rynki szybko o tej decyzji Fitch zapomną, ale czy słusznie? USA są emitentem wehikułu finansowego całego świata, czyli dolar jest globalną walutą rezerwową. Udział dolara w rezerwach banków centralnych spadł w ciągu 20 lat z 70 proc. do około 50 proc., ale nadal jest potężny. Udział w handlu zagranicznym też spada, ale 40 proc. to nie jest mało. Amerykańska gospodarka jest największa na świecie – PKB ponad 25 bln dol. Tak więc bankructwo USA na razie nie grozi, bo będą w stanie spłacać odsetki od potężnego długu. Z naciskiem na „na razie”.
Generalnie jednak można powiedzieć, że Fitch słusznie postąpił, obniżając rating USA, bo ich zadłużenie w relacji do PKB przekroczy w tym roku 130 proc. Warto też odnotować, że agencja boi się czynnika politycznego – olbrzymiej polaryzacji politycznej, która może doprowadzić do fatalnych skutków. Na przykład po wyborach prezydenckich w 2024 r. lub przy podwyższaniu limitu zadłużenia w 2025 roku.
Obniżka ratingu była znikoma i należy uznać, że było to ostrzeżenie: uważajcie, bo mimo że jesteście najwięksi na świecie i możecie wydrukować globalną walutę, to w kwestii zadłużenia posuwacie się w niewłaściwym kierunku. Zakładam, że trendy będą dla USA i dolara niekorzystne, do czego dążyć będą Chiny. Tam politycy się nie śpieszą, więc problemy USA, które każą powiedzieć, że Fitch i Standard&Poor’s były kanarkami w kopalni, odłożone są w czasie nie o parę, a raczej o wiele lat.