Słabsze dane z budownictwa mieszkaniowego przez „krótszy” listopad

Tylko 19 dni roboczych w listopadzie to ważny powód, dla którego dane GUS na temat budownictwa mieszkaniowego nie zachwycają. Liczba budów rozpoczętych przez deweloperów była aż o ponad 28% niższa niż w październiku. Ważnym winowajcą był kalendarz. Październik miał bowiem aż 23 dni robocze. To jednak nie wszystko. Deweloperzy mają już wystarczająco szeroką ofertę i mogą po prostu czekać na ożywienie po stronie kupujących – pisze Bartosz Turek, główny analityk firmy HREIT.

W listopadzie deweloperzy zaczęli budować ponad 11,4 tys. mieszkań – wynika z najnowszych danych GUS. Jest to wynik trochę lepszy niż przed rokiem (wzrost o 4,8%). Jest to też czwarty najlepszy październikowy wynik w historii. Na tym jednak koniec dobrych informacji. 

Najnowsze dane na temat aktywności deweloperów są bowiem znacznie gorsze od tych z października br. W porównaniu z poprzednim miesiącem mamy bowiem do czynienia ze spadkiem liczby rozpoczętych budów o ponad 28%. Przy tym nie sposób nie zwrócić tu uwagi na układ kalendarza. W październiku mieliśmy 23 dni robocze, a w listopadzie tylko 19. Aby pozbyć się efektów kalendarzowych należałoby przeliczyć dokonania deweloperów na dni robocze. Efekt byłby taki, że w październiku firmy budujące mieszkania na sprzedaż lub wynajem przeciętnie zaczynały każdego dnia budowę ponad 690 mieszkań. W listopadzie było to już niewiele ponad 600 lokali. 

- Możemy więc zaryzykować stwierdzenie, że efekty kalendarzowe odpowiadają za około połowę wspomnianego wcześniej 28-proc. spadku aktywności deweloperów na niwie rozpoczynania nowych inwestycji – uważa Bartosz Turek.

- Jeśli chodzi o pozostałe czynniki wpływające na aktywność deweloperów, to bez wątpienia na skłonność do uruchamiania nowych projektów negatywnie wpływać może szeroka już oferta dostępna w biurach sprzedaży deweloperów. Jeszcze miesiąc lub dwa miesiące temu firmy budujące mieszkania mogły mieć nadzieję na to, że obserwowane po wakacjach ożywienie sprzedaży będzie przybierało na sile. Tak się póki co jednak nie stało –podkreśla ekspert.  

Jego zdaniem z drugiej strony za wciąż przyzwoitą skłonnością do rozpoczynania nowych inwestycji mogą stać jaskółki ożywienia popytu. Mają one podstawy w dobrej sytuacji na rynku pracy (niskie bezrobocie i szybko rosnące wynagrodzenia) oraz perspektywach cięć stóp procentowych, których jednak rynek spodziewa się już nie w marcu 2025 roku, ale najwcześniej na wiosnę 2025 r. 

Według Turka sporą niewiadomą pozostaje przy tym wpływ jaki na popyt może mieć rezygnacja rządu z „kredytu 0%”. Prace, a niedługo później również wewnątrzrządowy spór w tym temacie, trwały mniej więcej rok. W tym czasie najpewniej stopniowo topniało grono osób, które wierzyły we wprowadzenie programu tańszych kredytów dla dużych rodzin i osób kupujących pierwsze mieszkania. Nie można jednak wykluczyć, że teraz, gdy już wiadomo, że „kredytu 0%” nie będzie, to dla części nabywców zniknie bariera powstrzymująca ich przed poszukiwaniem mieszkania. 

Skomentuj artykuł: