Świątkowska dla filarybiznesu.pl: Poprawa salda w handlu zagranicznym nie jest czymś szczególnie pozytywnym
- Po pandemii nastąpiło silne ograniczenie poziomu zapasów. W rezultacie w 2023 roku przemysł zarówno globalnie, jak i u nas w kraju, osiągnął bardzo słabe wyniki. To zaś spowodowało bardzo słabe obroty w handlu międzynarodowym, co rzutowało na słabsze wyniki naszego eksportu. Zaś dodatni wkład handlu zagranicznego netto związany był z tym, że pomimo spadku eksportu doszło do jeszcze silniejszego dostosowania importu (w cenach stałych). Sama poprawa salda w handlu zagranicznym nie jest czymś szczególnie pozytywnym – wynika z tego, że import kurczył się szybciej niż eksport - mówi w wywiadzie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl, Aleksandra Świątkowska, ekonomistka Banku Ochrony Środowiska SA.
Maciej Pawlak: Według wstępnych danych GUS, w styczniu 2024 r. inflacja CPI (konsumencka) liczona rok do roku wyniosła 3,9%. To pierwszy raz od kilku lat, gdy CPI tak bardzo zbliżyła się do tzw. celu inflacyjnego RPP NBP (maks. 3,5%). Dlaczego tak się stało? Czy oznacza to, że etap wysokiej inflacji, jaka panowała przez ostatnie lata, już minął?
Aleksandra Świątkowska: Przyczyny, które powodowały obniżenie się inflacji w styczniu, podzieliłabym na dwa czynniki. W związku z jej spadkiem o 2 punkty proc. w stosunku do grudnia ub.r., 1,5 pkt. proc. przypada na spadek cen nośników energii. Wynika to z tzw. efektu bazy, bowiem w styczniu 2023 r. został na nie przywrócony wyższy VAT. To jest moim zdaniem najważniejszy powód tego skokowego spadku inflacji w styczniu. Natomiast w odniesieniu do pozostałych kategorii, które zadecydowały o zmniejszeniu się inflacji, należy wymienić żywność i inflację bazową. To wszystko składa się na efekt, trwający już od wielu miesięcy, stopniowego spadku inflacji, bowiem zmiany w tych kategoriach rosną z miesiąca na miesiąc szybciej, niż jeszcze przed pandemią, która zapoczątkowała ostatni, kilkuletni kryzys. Jednak inflacja spada obecnie i tak zdecydowanie wolniej, niż jeszcze rok temu. Tak czy inaczej, sytuacja na rynku żywności się ewidentnie stabilizuje, przy bardzo wysokich bazach odniesienia. Choć z drugiej strony, podobna skala spadku inflacji panowała już od lipca. Mamy już przy tym za sobą etap wysokich, dwucyfrowych wzrostów cen.
I co dalej?
To wszystko nie oznacza, że obecnie inflacja będzie spokojnie i trwale spadać. Co prawda wciąż w ramach inflacji bazowej istnieje opcja dalszych, solidnych spadków, ale jednocześnie możliwe są tu wyższe jej wzrosty niż przed pandemią. Ten efekt jest widoczny nie tylko u nas. A ponieważ popyt na usługi był w ostatnich kwartałach silniejszy niż na towary, pozostajemy wciąż w okresie inflacji, już nie bardzo wysokiej, dwucyfrowej, ale wyższej od poziomu celu inflacyjnego.
Tym bardziej, że nie wiadomo, czy obecny rząd zniesie od połowy br. obowiązujące Tarcze antyinflacyjne, obniżające m.in. ceny energii i czy (i jak długo) pozostawi 0% VAT na żywność.
To, o czym dotąd mówiłam, określiłabym wątkiem efektów cykliczno-ekonomicznych. Mogą je jednak zburzyć efekty regulacyjne. Te cykliczne potrwają dłużej i będą obniżać inflację stopniowo. Natomiast te regulacyjne w istocie spowodują wzrost inflacji w drugiej połowie br. W zależności od skali samej podwyżki cen energii czy szacunków wpływu podwyżki VAT, może ulec zmianie skala zmian wysokości inflacji w kolejnych miesiącach br. Zakładamy, że nastąpi częściowe odmrożenie cen energii. Wobec tego, w kolejnych miesiącach inflacja będzie raczej na poziomie 5% niż spadnie do 3%.
Obroty towarowe handlu zagranicznego w ub.r. wyniosły w cenach bieżących 1,6 bln zł w eksporcie oraz 1,55 bln zł w imporcie. Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 48,6 mld zł. Jednocześnie w porównaniu z 2022 r. eksport liczony w zł spadł o 0,9%, a import także spadł - o 9,1%. Zaś w przeliczeniu na euro eksport wzrósł o 1,4%, a import spadł o 7,0%, podobnie wyglądało to w przeliczeniu na dolary. Czy w br. jest szansa na znaczący wzrost naszego eksportu przeliczanego na wszystkie waluty?
Po pierwsze należałoby te dane GUS skorygować, bowiem publikowane są one w ujęciu nominalnym. Natomiast najważniejsza jest wielkość eksportowanych i importowanych towarów i usług, a nie ich wartość. A ich wolumen jest niestety dużo gorszy. Danymi na ten temat dysponujemy na okres do końca III kwartału 2023 r. A w samym III kwartale było bardzo źle w odniesieniu do naszego handlu zagranicznego. Już sama słaba sprzedaż za granicą pociągnęła za sobą słabe wyniki firm przemysłowych.
Dlaczego?
Głównie wynika to z globalnego pogorszenia sytuacji w sektorze firm przemysłowych, do tego dochodzi efekt globalnie niższego popytu konsumpcyjnego na towary, bo wszędzie na świecie inflacja „zjadała” dochody. Po pandemii konsumenci najbardziej ograniczali kupowanie towarów. Zaś najważniejszy czynnik, który doprowadził do tej sytuacji, to globalny efekt ograniczenia budowy zapasów. Po pandemii zaczęły one jednak szybko rosnąć, z czego globalnie przemysł korzystał. To także dotyczy naszego przemysłu. Zaś po pandemii ten efekt wygasa. Nastąpiło silne ograniczenie poziomu zapasów. W rezultacie w 2023 roku przemysł zarówno globalnie, jak i u nas w kraju, osiągnął bardzo słabe wyniki. To zaś spowodowało bardzo słabe obroty w handlu międzynarodowym, co rzutowało na słabsze wyniki naszego eksportu. Zaś dodatni wkład handlu zagranicznego netto związany był z tym, że pomimo spadku eksportu doszło do jeszcze silniejszego dostosowania importu (w cenach stałych). Sama poprawa salda w handlu zagranicznym nie jest czymś szczególnie pozytywnym – wynika z tego, że import kurczył się szybciej niż eksport.
A generalnie jak będzie wyglądać nasz eksport w obecnym roku?
Jeśli założyć, że wielkość tworzonych zapasów będzie wygasać i przestanie to ciążyć na rozwoju produkcji przemysłowej, a ponadto, że wzrost gospodarek strefy euro zacznie przyspieszać, ryzyka dla chińskiej gospodarki osłabną, to są szanse na to, że nasz eksport się poprawi – a widać to po globalnych wskaźnikach nastrojów w przemyśle z końca ubiegłego i początku bieżącego roku. W tej sytuacji oczekujemy raczej lekkich wzrostów wolumenów naszego eksportu. Przy czym raczej wciąż nie dojdzie do jakichś silnych jego wzrostów. Także popyt konsumpcyjny na towary będzie się zwiększał, ale stopniowo.
Według szybkiego szacunku GUS PKB niewyrównany sezonowo w 4 kwartale 2023 r. zwiększył się realnie o 1,0% rok do roku, wobec wzrostu o 2,5% w analogicznym okresie 2022 r. Zaś w całym ub.r. wyniósł 0,2%. Jaki może okazać się wzrost PKB w I i II kwartałach br.?, jak i w całym br.?
Mamy nadzieję, że wzrost PKB w kolejnych kwartałach br., jak i w całym 2024 r. będzie istotnie wyższy niż w ub. roku, bo ten wzrost 1,0% w IV kwartale w stosunku do 0,5% w III kwartale to zdecydowane rozczarowanie. Zwłaszcza wobec tego, jak konsumpcja prywatna w III kwartale zaczęła iść w górę i jak zapewne się zwiększyła w IV kwartale. Dotyczy to zwłaszcza poziomu konsumpcji prywatnej. Możemy to szacować w związku z rocznymi wynikami, które podawał GUS pod koniec stycznia. Wówczas okazało się, że konsumpcja i spożycie gospodarstw domowych w całym ub.r. oscylowała wokół 0%, ale w samym III kwartale skoczyła do 0,8%. W IV kwartale musiało więc nastąpić najprawdopodobniej spowolnienie dynamiki wzrostu konsumpcji – to jest jednak trudno wytłumaczyć. Bo przecież od pół roku dochody gospodarstw indywidualnych rosły, dzięki spadkowi inflacji, realnie bardzo szybko. Dobre były też wówczas nastroje konsumenckie. Oczekujemy więc, że nawet ten rozczarowujący IV kwartał nie zatrzyma jednoznacznego trendu, który powinien się pojawić przy realnym zwiększeniu się dochodów, a więc powinna istotnie zwiększyć się dynamika spożycia gospodarstw domowych. To będzie źródło koniunktury, które pociągnie wzrost PKB w tym roku. Wobec tego wskaźnik ten za I kwartał br. osiągnie poziom bliżej 2%. Przy czym ten trend może osłabiać konieczność odbudowy oszczędności indywidualnych, bo w latach 2022-2023 dochodziło do problemów ze wzrostem realnych dochodów, które jeszcze po części w rzeczywistości pandemicznej, były w dużej mierze konsumowane na bieżąco. Dlatego w tym okresie poziom oszczędności w gospodarstwach domowych się zmniejszał. Obecnie jednak wzrost realnych dochodów jest naprawdę solidny, średniorocznie poziom konsumpcji indywidualnej w br. może wzrosnąć do 4%. Natomiast wzrost PKB w całym br. może osiągnąć poziom niecałych 3%.