Bardzo zły rok Boeinga zakończył się tragicznie w niedzielę, gdy Boeing 737 pilotowany przez koreańskiego przewoźnika dyskontowego Jeju Air rozbił się przy próbie lądowania. Jednak nawet jeśli okaże się, że incydent ten nie był winą amerykańskiego koncernu, miniony rok obfitował w niezbyt wesołe wydarzenia dla tego producenta samolotów.
Akcje Boeinga spadły w tym roku o około jedną trzecią. Jego dyrektor generalny i kilku innych prominentnych menedżerów zostało odsuniętych od władzy. A pozornie niekończące się pasmo złych nagłówków prasowych wzbudziło poważne wątpliwości co do zdolności firmy do opanowania problemów związanych z bezpieczeństwem i jakością.
Rok rozpoczął się od wybuchu wtyczki w drzwiach samolotu 737 Max pilotowanego przez Alaska Airlines kilka minut po starcie z Portland w stanie Oregon. Ubrania pasażerów i telefony komórkowe zostały wyrwane i wyrzucone przez ziejącą dziurę w kadłubie samolotu, gdy powietrze z kabiny zaczęło wydostawać się na zewnątrz. Na szczęście nikt nie został poważnie ranny a samolot wylądował kilka minut później bez groźniejszych incydentów.
Wstępne dochodzenie Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu wykazało jednak, że samolot opuścił fabrykę Boeinga dwa miesiące wcześniej, nie mając czterech zaślepek potrzebnych do utrzymania drzwi na miejscu.
W lipcu Boeing zgodził się przyznać do zarzutów federalnych, że oszukał FAA podczas początkowego procesu certyfikacji 737 Max. Zgodnie z umową zgodził się zapłacić do 487 milionów dolarów grzywny, czyli dwa razy więcej niż pierwotnie zapłacił w ramach umowy o odroczonym ściganiu z 2021 roku.
W czerwcu Boeing w końcu wystartował z misją załogową swoim statkiem kosmicznym Starliner, zabierając astronautów NASA Butcha Wilmore'a i Suni Williams na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Misja była od dawna opóźniona po latach problemów z rozwojem projektu i lotami testowymi, które pozostawiły ją daleko w tyle za konkurencyjnym statkiem kosmicznym SpaceX Dragon w przewożeniu astronautów na ISS.
Wkrótce po przybyciu Starlinera NASA ujawniła, że wycieki helu i przerwy w pracy silnika oznaczały, że powrót dwóch astronautów, nie był bezpieczny.
We wrześniu 33 000 członków Międzynarodowego Stowarzyszenia Mechaników rozpoczęło strajk, który wstrzymał produkcję 737 Max i samolotów towarowych. Członkowie związku zagłosowali niemal jednogłośnie za odrzuceniem wstępnego porozumienia, które zostało osiągnięte między firmą a kierownictwem związku około tygodnia wcześniej.
W październiku Boeing ogłosił jeden z najgorszych kwartałów finansowych od lat, a jego podstawowa strata operacyjna wzrosła do 6 miliardów dolarów w trzecim kwartale.
Boeing ostrzegł, że straty prawdopodobnie będą kontynuowane przez cały 2025 rok, ponieważ stara się przywrócić produkcję do rentownego poziomu. Firma straciła 39,3 miliarda dolarów od początku 2019 roku, kiedy to druga śmiertelna katastrofa jej kluczowego odrzutowca pasażerskiego, 737 Max, doprowadziła do uziemienia maszyn na 20 miesięcy. Od tego czasu Boeing odnotowywał straty praktycznie w każdym kwartale.
Zeszły rok dla Boeinga zakończył się tragedią. Podwozie samolotu Jeju Air wydawało się nie być wysunięte podczas próby lądowania. Pojawiły się doniesienia o zderzeniu z ptakiem, w wyniku którego piloci samolotu wydali wezwanie pomocy, gdy samolot podchodził do lądowania na lotnisku w Muan w Korei Południowej.
Tak więc 2024 r. był dla koncernu prawdziwą drogą przez mękę. Czy Boeingowi uda się wrócić z tej trudnej podroży? Zdaniem ekspertów wszystko będzie zależało od determinacji i postępowań naprawczych. Jednak wyjście z obecnego dołka będzie kosztowało koncern cenny czas, którego jego konkurenci zdają się mieć więcej.