Graczy przybywa, szara strefa maleje. Ogromne pieniądze, podobnie i emocje

Dla jednych niewinna rozrywka, dla innych prosta droga do uzależnienia od hazardu. Niewątpliwie jednak zawieranie zakładów bukmacherskich jest w Polsce coraz popularniejsze. To biznes warty miliardy - oferta legalnych firm rośnie, a tych z koncesją przybywa. Ministerstwo Finansów podało, że systematycznie maleje szara strefa, a ostatnio spadła poniżej unijnej średniej. 

W zakładach bukmacherskich obstawiać można niemalże wszystko. Oczywiście, najpopularniejsza jest oferta dotycząca meczów piłkarskich (np. wynik, awans, ilość goli, żółtych kartek, rzutów rożnych, a nawet wrzutów z autu). Nie brakuje jednak typowania zwycięzców tanecznych show, konkursów fortepianowych, laureatów filmowych Oscarów, triumfatorów wyborów parlamentarnych w Polsce lub prezydenckich w USA, czy dowolnych referendów. Są też zaskakujące propozycje - jeden z bukmacherów zaproponował zakład o to kiedy… pojedziemy tunelem przez „zakopiankę”.

Kto gra?

W ostatnich latach, wraz z rozwojem technologicznym, zawieranie zakładów bukmacherskich stało się bardzo łatwe, bo już nie trzeba fatygować się do salonu danej firmy, wystarczy mieć aplikację oraz dostęp do internetu. I widać tego efekty.

„Z oferty bukmacherów korzysta 24% Polaków w wieku produkcyjnym, a wśród zainteresowanych sportem już ponad połowa: 27% regularnie, a 25% okazjonalnie”

– podkreślono w podsumowaniu badania Pentagon Research na zlecenie Superbet. 

 Czyli dość pokaźna grupa próbuje swoich sił w bukmacherce.

Wśród ankietowanych, którzy przyznali, iż obstawiają wyniki meczów, 33% określa siebie jako „bardzo zainteresowanych” różnego rodzaju dyscyplinami sportowymi. Wśród Top 3 są: piłka nożna (66%), skoki narciarskie (51%) i siatkówka (44%). Na dalszych pozycjach plasują się lekkoatletyka (37%), piłka ręczna (26%) i tenis ziemny (23%).

„Z badania wynika, że dla polskiego gracza ważne są trzy główne czynniki: atrakcyjność oferty, jej intuicyjność oraz bezpieczeństwo środków finansowych. Wszystko to pokazuje, że w 2022 roku mamy do czynienia z graczem świadomym”

– stwierdził Adam Lamentowicz, prezes zarządu Superbet Polska. 

Od razu jednak zwraca uwagę: „kluczowa kwestia bezpieczeństwa i ochrony gracza oraz jego środków kłóci się w znaczny sposób z dużą skalą szarej strefy, w której gracze nie są chronieni. Często nieświadomie korzystają z usług nielegalnych dostawców zakładów i gier”.

Cytuje też dane, że 43% klientów w Polsce gra wyłącznie za pośrednictwem legalnych operatorów.

Ustawa uporządkowała branżę

Jeszcze całkiem niedawno w „bukmacherce”, czy ogólnie grach hazardowych online, dominowała „wolna amerykanka”. Rynek pozostawał praktycznie bez kontroli, a gracze z Polski mieli poprzez internet dostęp do oferty firm działających poza granicami naszego kraju. Przez to tzw. szara strefa była gigantyczna. 

Sytuację uporządkowały dopiero zmiany legislacyjne. I przyniosły skutek. Co potwierdził chociażby ubiegłoroczny raport H2 Gambling Capital (H2GC), globalnej firmy z siedzibą w Wielkiej Brytanii, która od ponad dwóch dekad pozyskuje i analizuje dane o rynkach hazardowych na całym świecie. 

Jego omówienie przedstawił jesienią Totalizator Sportowy. 

„Dzięki nowelizacji ustawy o grach hazardowych z 2016 r. udział szarej strefy gier hazardowych online spadł z ok. 80% w 2016 r. do nieco ponad 20% w 2020 r. Obecnie 78% rynku gier i zakładów w internecie jest w rękach legalnych operatorów. Niestety, w najbliższych latach wzrost szarej strefy w grach online przyśpieszy w porównaniu z latami 2017-2020. H2GC prognozuje, że stopa wzrostu nielegalnego rynku do 2026 r. wyniesie średnio 3,9% przy 4,1% wzroście rynku legalnego”

– podkreślono w komunikacie.

Na efekty wprowadzonych sześć lat temu zmian w prawie, a także obecną sytuację zwracają uwagę eksperci.

„Z naszego badania wynika, że ponad 120 stron aktywnie kieruje swoją ofertę hazardową do polskich graczy. Do tego dochodzi szereg operatorów, którzy co prawda nie komunikują się z Polakami proaktywnie, ale przyjmują od nich zakłady”

– wyjaśniał David Henwood, dyrektor H2GC.

„Wszystko to złożyło się na szacunkową wartość szarej strefy gier hazardowych online wynoszącą ok. 629 mln zł w 2020 roku. Należy jednak wyraźnie podkreślić, że gdyby nie regulacje wprowadzone w 2017 roku nowelizacją ustawy o grach hazardowych, ta wartość byłaby najprawdopodobniej kilkukrotnie wyższa”. 

Henwood także ocenia: „w porównaniu z kilkoma innymi krajami Polska bardzo dobrze radzi sobie na polu blokady stron nielegalnych operatorów i blokad płatności. Problemem pozostają jednak regulacje, w szczególności podatkowe, i restrykcje dotyczące reklamy legalnych operatorów, które przekierowują klientów do szarej strefy”. 

„Z naszych szacunków wynika, że ok. 1,5% dorosłych Polaków zagrało przynajmniej raz u nielegalnego operatora zakładów bukmacherskich online, a 2,6% w nielegalnym kasynie lub w pokera w internecie. Oznacza to, że łącznie 1,16 mln dorosłych Polaków grało w gry hazardowe online nielegalnie w ciągu ostatnich 12 miesięcy”
 

– wyjaśnia dyrektor H2GC. 

Kurczy się szara strefa

Co ważne – jak wskazują kolejne dane, utrzymuje się trend z ograniczaniem udziału szarej strefy w grach hazardowych online. Pod koniec marca tego roku Ministerstwo Finansów opublikowało informację za lata 2016-2021, z której wynika, iż w Polsce jest ona - zarówno w zakładach wzajemnych, jak i w grach kasynowych online - poniżej unijnej średniej.

O ile na początku tego okresu szara strefa obejmowała ogromną część polskiego rynku gier hazardowych w internecie, bo aż 79,6 procent, to w zeszłym roku spadła do zaledwie 17,9 proc.

Czyli gigantyczna różnica. W tym samym czasie średnio szara strefa w grach hazardowych online spadła z 33 do 25,2 proc.

„Szacunki zostały oparte w całości na danych niezależnej spółki badającej światowe rynki gier hazardowych H2 Gambling Capital (H2) w zakresie tzw. GGR (kwota stanowiąca różnicę między sumą wpłaconych stawek a sumą wypłaconych wygranych”

– wyjaśniało Ministerstwo Finansów.

Natomiast w zakładach wzajemnych szara strefa w Polsce spadła z 64,3 proc. w 2016 r. do 8,2 proc. w 2021 r.; w tym samym okresie unijne dane to spadek z 41,2 proc. do 27,9 proc. 

Z kolei szara strefa w grach kasynowych online w Polsce spadła ze 100 proc. w 2016 r. (wówczas nie było żadnych legalnych firm prowadzących tego typu działalność) do 37,7 proc. w 2021 r.; w Unii Europejskiej analogicznie: 69,9 proc. i 40 proc.

Na koniec informacja, która robi autentyczne wrażenie – chodzi o pieniądze, jakimi obraca branża hazardowa. To gigantyczne sumy. Jak podało Ministerstwo Finansów, przychody w zeszłym roku nie tylko wzrosły w porównaniu do 2020 r. o 52,5 proc., ale równocześnie przekroczyły barierę… 14 miliardów złotych! 

Największy wzrost zanotowano w grach kasynowych organizowanych w internecie (o 108,9 proc., 9,56 mld zł) oraz zakładach wzajemnych (o 46 proc., 3,34 mld zł). Ciekawostka - jedynym segmentem gier hazardowych, który odnotował spadek przychodów, były kasyna (-1,1 proc., 0,05 mld zł).
 

Źródło

Skomentuj artykuł: