Holandia musi zwiększyć wydobycie gazu ze złóż w okolicach Groningen - przekonują eksperci cytowani przez dziennik „De Telegraaf”. Technicznie nie byłoby to trudne, ale ze względu na szkody górnicze rząd zdecydował o stopniowej rezygnacji z wydobycia tego surowca.
Jeszcze kilka tygodni temu operator holenderskiej sieci gazowej firma Gasunie Transport Services (GTS) zapewniał, że Holandii nie grozi brak gazu podczas nadchodzącej zimy.
GTS wskazywała, że w wyniku prowadzonych od miesięcy analiz „można być pewnym”, iż konsekwencje utraty rosyjskiego gazu dla Niderlandów nie doprowadzą do zbytnich perturbacji w dostawach. W ocenie operatora wynika to z mniejszego zapotrzebowania na gaz, dodatkowej energii dostarczanej z elektrowni węglowych oraz wykorzystania terminali LNG na gaz skroplony.
Wprawdzie eksperci rynku gazowego nie biją jeszcze na alarm, ale ostrzegają, że bez zwiększonych dostaw z pól w północnej części kraju, Holandia może mieć zimą kłopoty z tym surowcem.
Dodatkowo wskazują oni, że dzięki zwiększonemu wydobyciu z pól Groningen budżet państwa mógłby zarobić nawet 40 mld euro rocznie.
- Znacznie lepiej, abyśmy wydobywali z ziemi niewielkie ilości gazu co miesiąc, zamiast dużych podczas kryzysu - mówi analityk ds. energii Jilles van den Beukel cytowany przez „De Telegraaf”.
Zima bez gazu z Groningen będzie trudna - zgadza się z nim inny ekspert Martien Visser.
- Jeśli wytworzy się mniej energii wiatrowej lub nadejdzie ostrzejsza zima, będziemy musieli przecież gdzieś pozyskać gaz, a wtedy ten surowiec pozyskany z pól Groningen będzie najlepszą opcją – powiedział gazecie Visser.
Rząd zakłada, że do końca września z tego źródła zostanie wydobyte około 4,5 miliarda metrów sześciennych gazu. Technologia pozwala na pozyskanie nawet ponad trzy razy więcej.
Pomimo złóż gazu w okolicach Groningen, holenderski rząd ogranicza jednak wydobycie tego surowca ze względu na występujące z tego powodu trzęsienia ziemi. Mieszkańcy prowincji oraz lokalne władze od lat protestowały przeciwko eksploatacji pól gazowych.
