Wraz z rozwojem urządzeń mobilnych popularność zyskały tzw. casualowe gry free-to-play (F2P), czyli takie, które można pobrać za darmo ze sklepu z aplikacjami i zagrać w wolnej chwili dla zabicia czasu - np. w drodze do pracy. Są zwykle intuicyjne, łatwe, relaksujące i nie wymagają poświęcania dużo czasu - by zagrać, wystarczy dosłownie parę minut. Tyle że wbrew nazwie wcale nie są takie „free”. W 2021 roku aż 8 gier F2P zdołało zarobić ponad 1 mld dolarów. Czy można jeszcze grać naprawdę za darmo?
W 2021 roku gracze pobrali ponad 80 mld gier mobilnych. W USA, gdzie rynek ten należy do największych na świecie (ma wartość 26 mld USD), królowały łamigłówki (21,8%), gry kasynowe (18,9%) oraz strategie (17,8%). Część z nich to gry free-to-play, których nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z rozrywką w pełni darmową. To jednak pozory. W “darmowych” grach użytkownicy bardzo często spotkają się z mikrotransakcjami, dzięki którym szybciej mogą robić postępy w rozgrywce - i to właśnie jest czynnik, pozwalający producentom gier zarabiać.
Paradoks: darmowe staje się płatne…
Popularne gry free-to-play często wykorzystują pod tym względem mechanikę gier hazardowych. Przykładem może być Coin Master – popularna gra przygodowa, polegająca na rozwijaniu swojej wirtualnej wioski wikingów, a także podbijaniu sąsiadujących. Zyskała ona ogromną popularność nie tylko w USA (30 mln pobrań), ale również na świecie (ponad 100 mln pobrań z Google Play i App Store) i chociaż ściągnąć można ją za darmo, to zarobiła już ponad 1 mld dolarów, stając się jedną z najbardziej dochodowych gier 2021 roku. Jak to możliwe? Otóż prosta rozgrywka oparta jest na zarabianiu monet, potrzebnych do rozwoju swojej wioski. Żeby je zdobyć, korzystamy z systemu zbliżonego do gier slotowych. Oczywiście gracz ma do dyspozycji darmowe spiny, natomiast sama liczba obrotów na godzinę jest już ograniczona. Dodatkowe można jednak… kupić. Gra zdobyła ogromną popularność również na portalach społecznościowych (FB: 19 mln obserwujących, IG: 7,5 mln), co jest sygnałem dla wszystkich developerów, że mechanizmy znane z gier hazardowych przynoszą realne korzyści.
Innym sposobem na monetyzację aplikacji są reklamy - np. dodatkowe kredyty w grze można odebrać dopiero po obejrzeniu jednej lub kilku reklam. Tu jednak cierpi komfort samego użytkownika, który przecież uruchamia aplikację po to, żeby choć chwilę się zrelaksować.
…a płatne może być darmowe
Czy to znaczy, że free-to-play stało się już wyłącznie marketingowym wabikiem? Nie. Nadal istnieją jeszcze naprawdę darmowe gry F2P, które nie tylko nie zawierają mikrotransakcji i reklam, ale przede wszystkim pozwalają zyskać stawki dochodzące nawet do kilkuset tysięcy złotych, a do wygranej wystarczy trochę wiedzy i szczęścia.
Paradoksalnie jednak, warto dziś szukać ich w miejscach niekoniecznie kojarzących się z grą za darmo - przykładem jest aplikacja Superbet, legalnego polskiego bukmachera, który poza możliwością tradycyjnego typowania, stworzył SuperGame Jackpot – prostą grę polegającą na darmowym obstawianiu wyników wydarzeń sportowych. Do tej pory firma rozdała już ponad 1 mln złotych, które trafiło do niemal 40 tys. osób korzystających z aplikacji.
- Statystyki, rozpowszechnia, że rynek darmowych gier-to-play będzie się rozwijał. Deweloperzy jednak uważać na na mimi transakcji, bo tam, gdzie zaczynają być używane programy, koniecznie, że niektóre gry F2P są dostępne na podstawie modelu pay-to-win, a więc taki, w którym bez wpłacania pieniędzy w testach nie da się ukończyć gry. Postanowiliśmy ustalić, że przeciw jest przeciwną stroną i pokazać, że nadal jest prowadzona tylko godzina, ale można nawet mieć sporo wolnego handlu za dostęp do środków antyradowych - mówi Adam Lamentowicz, Prezes Superbet Polska.
Wbrew temu, co się może wydawać, rynek gier mobilnych nie jest domeną najmłodszych. Spośród 3,7 miliarda graczy mobilnych na świecie, ponad połowa ma więcej niż 34 lata, a średni wiek użytkownika tego rodzaju aplikacji to 36 lat. Niemal 1/3 graczy mobilnych stanowią osoby powyżej 45 roku życia. To właśnie millenialsi (pokolenie urodzone w latach 80. i 90.) często decydują się na najprostsze gry, w które można grać niemal w każdych warunkach i wystarczy na nie kilka minut w komunikacji miejskiej, w kolejce do kasy w sklepie, czy w łazience (tam gra ponad 50% graczy).