W styczniu dynamika cen konsumenckich w Polsce wyniosła 17,2 proc. r/r. Taki odczyt oznacza, że inflacja nie pokonała październikowego maksimum na pułapie 17,9 proc., gdy ceny rosły najszybciej od 1996 r. Wzrost cen nie powiedział jednak jeszcze ostatniego słowa. W lutym inflacja powinna osiągać szczyt, prawdopodobnie w okolicy 20 proc. r/r.
– Dane dotyczące stóp proc. budziły szczególnie silne wątpliwości. Początek roku to bowiem tradycyjnie okres podwyżek i zmian taryf. Tym razem dochodzi do nich w niestabilnym otoczeniu słabnącego wzrostu gospodarczego i konsumpcji, silnych przetasowań cen energii i mocnych rynków pracy. Dodatkowo nakładają się na wygasanie znaczącej części tarczy antyinflacyjnej i wyraźnie wyższe niż przed rokiem ceny paliw. Efekt ten był jednak słabszy, niż można było zakładać, przełożył się na nieco ponad 10-proc. skok cen energii w porównaniu z poprzednim miesiącem
– wyjaśnia Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Rynek obawiał się przymiarki do nawet 20 proc.
Konsensus rynkowy zakładał styczniowy odczyt na poziomie 17,6 proc. r/r, ale prognozy zakładały też margines na zetknięcie inflacji z barierą 20 proc. r/r już w pierwszym miesiącu 2023 r. Publikacja okazała się zatem nie tylko niższa od prognoz, ale też nie wpisuje się w tendencje obserwowane w innych gospodarkach regionu. Zarówno w Czechach, jak i na Węgrzech inflacja w styczniu były wyższa, rosła też znacznie mocniej od oczekiwań. W tym drugim przypadku ceny były przeszło 25 proc. wyższe niż rok wcześniej i rosną najmocniej w całej Unii Europejskiej.
– Odczyty inflacji w styczniu, mimo że okazała się ona niższa od prognoz, nie powinien jednak wpłynąć na perspektywy zmian stóp procentowych w Polsce. Rynek koncentruje się już na trwałym trendzie hamowania inflacji, a ten powinien zacząć się w marcu. Skłonność Rady Polityki Pieniężnej do obniżki stóp pod koniec 2023 r. będzie warunkowana nie przez poziom dynamiki CPI w szczycie, ale to, jak szybko będzie ona wygasać po jego minięciu. W tym kontekście bardzo ważna będzie marcowa projekcja NBP, której treść może sprzyjać oficjalnemu zakończeniu zatrzymanego we wrześniu na pułapie 6,75 proc. cyklu podwyżek – zapowiada analityk Cinkciarz.pl.
Zapowiedź NBP kontra realia
Prezes NBP Adam Glapiński na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej po posiedzeniu RPP zaznaczał, że jego zdaniem na koniec roku inflacja może wyhamować do ok. 6 proc.
– Lepsze perspektywy wzrostu gospodarczego w Europie i uporczywy wzrost cen mogą stanąć na drodze takiemu scenariuszowi. Trwające od miesięcy przerzucanie wzrostu kosztów na konsumentów jest kontynuowane. Szczególnie uporczywa inflacja bazowa prawdopodobnie przyspieszyła w Polsce już 19. miesiąc z rzędu i rośnie w kierunku 12 proc. rok do roku. Spodziewamy się, że w grudniu wzrost cen przyjmować będzie wartości nie 6 proc. lecz dwucyfrowe, co pierwsze obniżki odsunie prawdopodobnie na przyszły rok – prognozuje analityk Cinkciarz.pl.