Chińska ofensywa „elektryków”. Czy amerykańscy i europejscy giganci ją przetrwają?

IAA w Monachium, jedne z najbardziej prestiżowych targów motoryzacyjnych w Europie, będzie najprawdopodobniej w tym roku zdominowany przez chińskich producentów aut elektrycznych. Chiny najwyraźniej chcą rozszerzyć swoją obecność także na naszym kontynencie.

Chińskie firmy od BYD do Leapmotor wprowadziły już pojazdy elektryczne na rynki międzynarodowe, podczas gdy Xpeng ogłosił właśnie plany ekspansji na Niemcy.

Wielu europejskich producentów samochodów jest postrzeganych jako pozostających w tyle w nowym trendzie produkcji pojazdów elektrycznych. Tymczasem chińscy gracze na tym rynku wprowadzili dziesiątki nowych modeli.

Największy rynek elektryków

Chińskie start-upy i firmy motoryzacyjne posiadają jedne z największych stoisk na targach w Monachium z licznymi konferencjami prasowymi i premierami pojazdów, podkreślając zamiar zrobienia zamieszania na rynku europejskim.

Chiny to obecnie największy na świecie rynek pojazdów elektrycznych, który w ciągu ostatnich kilku lat przestawił się na produkcję samochodów elektrycznych. Jednak spowolnienie na rynku krajowym, spowodowane niskimi wydatkami konsumpcyjnymi po zniesieniu ograniczeń Covid-19, w połączeniu z atrakcyjnym rynkiem w Europie, spowodowało, że chińskie firmy wprowadzają samochody za granicę i rozszerzają swój dotychczasowy rynek.

Wspierani przez Buffetta

BYD, znany chiński producent samochodów wspierany przez Warrena Buffetta, wprowadził w poniedziałek na Europę elektrycznego sedana Seal, którego ceny zaczynają się od 44 900 euro (48 479 USD). Również Xpeng poinformował w poniedziałek, że rozszerzy sprzedaż swoich samochodów na rynek niemiecki w 2024 roku. Obecnie firma sprzedaje sedana P7 i SUV-a G9 w Norwegii, Szwecji, Danii i Holandii. 

Wejście chińskich firm do Europy jest odbierane jako zagrożenie dla dużych producentów samochodów, którzy są postrzegani jako zbyt wolno przestawiający się na produkcję pojazdów elektrycznych.
 

Ile straci Europa?

Analitycy Bernstein'a stwierdzili, że jeśli chińscy producenci samochodów wejdą na rynek „normalnie”, to „zasiedziałe” firmy europejskie mogą stracić do 5% udziału w rynku do 2030 roku. Zdaniem ekspertów nowi uczestnicy mogą zyskać do 20% udziału w rynku, jeśli ich wejście do Europy będzie bardziej agresywne niż oczekiwano.

Tymczasem same chińskie firmy stoją w obliczu rosnącej konkurencji wewnątrz, ale także poza rodzimym rynkiem. Tesla wywołała wojnę cenową na początku tego roku, która wywarła presję na zyski i marże niektórych mniejszych chińskich graczy, takich jak Xpeng.

Nowym wyzwaniem dla chińskich firm jest także budowanie rozpoznawalności marki, posunięcie, które może rozciągnąć budżety marketingowe i zająć dużo czasu.

Źródło

Skomentuj artykuł: