Satelity telekomunikacyjne, nawigacyjne czy obserwacyjne, które na co dzień ułatwiają nam życie, wymagają ochrony przed kosmicznymi śmieciami. Polska dzięki - m.in. robotycznym teleskopom - pomaga śledzić te kosmiczne śmieci i informować o zagrożeniach - mówili przedstawiciele Polskiej Agencji Kosmicznej.
"Kosmiczne śmieci stanowią zagrożenie dla całej infrastruktury w kosmosie"
Wymienił, że ochrony przed kosmicznymi kolizjami wymagają m.in. satelity nawigacyjne, satelity obserwacyjne, meteorologiczne, ale i prywatne satelity telekomunikacyjne.
Ekspert w dziedzinie kosmicznego bezpieczeństwa Arkadiusz Chimicz z PAK sprecyzował, że na orbicie znajduje się teraz 5 polskich satelitów: dwa satelity BRITE (Lem i Heweliusz), KRAKsat, PWSat2 oraz Światowid. Na orbicie znajduje się też polsko-fiński projekt ICEYE.
"Musimy dbać o nasz krajowy interes i nasze satelity zabezpieczać"
I tak np. niewiele brakowało, a 25 grudnia 2019 r. uległby zniszczeniu polski satelita BRITE2-PL Heweliusz, służący do obserwacji zmian jasności gwiazd. Satelita znalazł się w odległości zaledwie 11 metrów od odrzuconego członu rakiety Pegasus. Obydwa obiekty poruszały się wobec siebie z prędkością około 15 tys. km/h. Gdyby się zderzyły, na orbicie znalazłoby się zapewne bardzo wiele odłamków (a więc nowych kosmicznych śmieci), z których każdy stanowiłyby zagrożenie dla innych satelitów. A przy tak ogromnych prędkościach nawet kilkumilimetrowy element zamienia się w rodzaj pocisku.
Dlatego ważnym elementem polityki związanej z programami kosmicznymi jest monitorowanie kosmicznych śmieci i ostrzeganie przed nimi - m.in. operatorów satelitów. Satelity wyposażone w silnik - odpowiednio wcześnie ostrzeżone - mogą bowiem wykonać manewr i uniknąć zderzenia.
Arkadiusz Chimicz poinformował, że teraz na orbicie śledzonych jest 20 tys. obiektów (to np. czynne i nieczynne satelity, ich części) ale potencjalnie zagrożenie może nieść aż 1 mln obiektów - satelitę uszkodzić może bowiem nawet obiekt o średnicy 1 cm. A z rosnącą liczbą satelitów, które trafiają na orbitę, problem ten będzie coraz trudniejszy.
Szaniawski poinformował, że PAK jest członkiem europejskiego konsorcjum, które realizuje unijny program dotyczący świadomości sytuacyjnej w kosmosie. W ramach tego konsorcjum PAK uzyskała grant na operowanie siecią sensorów monitorujących kosmiczne śmieci - to kilkanaście teleskopów i stacja laserowa. W kolejnym kroku PAK planuje rozbudowę tej sieci o kolejne sensory.
Astronom prof. Maciej Konacki z PAK wyjaśnił PAP, że część z polskich teleskopów monitorujących kosmiczne śmieci powstała 10 lat temu w ramach projektu naukowego Solaris. W ramach niego naukowcy szukali planet obiegających układ gwiazd podwójnych. Zrobotyzowane teleskopy powstały np. w Argentynie, RPA czy Australii - przy istniejących obserwatoriach astronomicznych. Kiedy jest pogodna noc kopuła teleskopu się otwiera, a teleskop - komunikujący się z polskimi operatorami za pośrednictwem Internetu - wykonuje zdjęcia nieba zgodnie z listą zadań.
Po jakimś jednak czasie okazało się, że teleskopy mogą znaleźć nowe zastosowanie - mogą śledzić kosmiczne śmieci.
"Z naszymi kompetencjami doskonale wpasowaliśmy się więc w dziedzinę, która na duże znaczenie komercyjne, ale i cywilizacyjne"
Dodał, że teleskopy bez problemu są w stanie obserwować na orbicie obiekty - np. niedziałające już satelity - o rozmiarach 10cm x 10cm x 10cm. Dzięki temu można poznać orbity kosmicznych śmieci i wyliczyć ich przyszłą pozycję.
"A to niezbędne, aby prognozować kolizje obiektów"
"Powtarzanie obserwacji jest niezbędne"
Wyjaśnił, że orbita kosmicznego śmiecia nie jest dana raz na zawsze - ulega zmianom.
"I to jest źródło problemów"
Zaznaczył, że jedna sieć teleskopów nie jest w stanie prognozować orbit wszystkich kosmicznych śmieci, ale jeśli dane te połączy się z danymi z innych sieci - w sumie są to setki teleskopów na całym świecie - przewidywanie kosmicznych zderzeń staje się precyzyjniejsze.
Przedstawiciele PAK zwracali uwagę na szanse, jakie rodzą się dla polskich podmiotów w związku z narodzinami nowego sektora usług. A jest to aktywne usuwanie śmieci kosmicznych i serwisowanie obiektów na orbicie. Na razie - zwracają uwagę eksperci - jest na rynku nisza w tym zakresie i może to być dobry czas, aby ją zagospodarować.