Jak niewypłacalność USA może wpłynąć na twoje finanse?

Amerykański rząd jest obecnie zaangażowany w coś, co może być jedną z najbardziej kosztownych gier w w historii. Jeśli Demokraci i Republikanie nie zgodzą się na pożyczanie USA więcej – lub, w ich języku, podniesienie pułapu zadłużenia – największa gospodarka świata nie wywiąże się z długu w wysokości 31,4 biliona dolarów.

Obie strony muszą dojść do porozumienia przed złowieszczo brzmiącą „datą X” czyli 1 czerwca. Jeśli tego nie zrobią wpływ na światową gospodarkę i na kieszeń przeciętnego obywatela będzie „absolutnie druzgocący”. Co ewentualny kryzys oznaczałby dla światowej gospodarki - i dla ciebie?

Po pierwsze jednak: wszyscy eksperci, z którymi rozmawiała BBC, nie sądzą, że USA nie wywiążą się ze swojego długu. Gdyby jednak do tego doszło, globalny kryzys finansowy byłby totalny. Jeśli Stany Zjednoczone nie zniosą pułapu zadłużenia, nie będą w stanie pożyczyć więcej pieniędzy - i szybko zabraknie im środków na opłacenie świadczeń socjalnych i innych zobowiązań.

Rada Doradców Ekonomicznych Białego Domu szacuje, że jeśli rząd nie osiągnie porozumienia w sprawie limitu zadłużenia przez dłuższy czas, gospodarka może skurczyć się nawet o 6,1%.

Bankructwo to prawdopodobnie wpędziłoby USA w długotrwałą recesję. Miałoby to duży efekt domina dla reszty świata.

Oprócz szkody dla handlu, niewypłacalność USA doprowadziłaby do tego, że kredyty hipoteczne w wielu krajach stałyby się droższe i spowodowałyby wzrost bezrobocia. Poza tym ceny w większości krajów poszłyby w górę ponieważ dolar amerykański jest walutą rezerwową świata. Oznacza to, że długa lista ważnych towarów, takich jak ropa naftowa, która jest używana do produkcji benzyny, i pszenica, która jest mielona na mąkę do produkcji chleba, jest wyceniana w dolarach. W przypadku niewypłacalności rządu USA najprawdopodobniej wartość dolara gwałtownie spadnie. Wygląda na to, że może to być dobra wiadomość dla ludzi spoza USA, jednak oznaczałoby to również, że inwestorzy w towary nie wiedzieliby, jak je wyceniać. Inwestorzy wpadliby w panikę i zaczęliby się zastanawiać: czy Japonia jest następna? Czy Wielka Brytania jest następna? Niemcy następne? Kto jeszcze nie wywiąże się ze swych zobowiązań. Do cen doliczana jest premia za ryzyko i dlatego chleb staje się droższy. Jeśli żywność i paliwo staną się droższe, podniesie to koszty życia milionów ludzi. Ucierpiały by również świadczenia socjalne oraz emerytury.

Ale to nie wszystkie złe wieści. W 2011 roku Demokraci i Republikanie pozostawali w impasie w sprawie pułapu zadłużenia na kilka godzin przed potencjalnym bankructwem. Amerykańskie giełdy zanurkowały. Ale strach był krótkotrwały, a akcje odzyskały siły po gwałtownym spadku.
Miejmy więc nadzieję, że i w tym przypadku na strachu się skończy.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: