Jaki będzie wpływ epidemii na dochody państwa?

Na razie jest za wcześnie na szacowanie wpływu turbulencji związanych z epidemią na dochody podatkowe państwa - uważa wiceminister finansów Leszek Skiba. Decyzje dotyczące budżetu będą podejmowane, gdy znane będą konkretne liczby.

Skiba powiedział w czwartek w money.pl, że w dzisiejszych czasach naturalną odpowiedzią na kryzys jest powiększenie deficytu.

"Będzie w takiej skali, w jakiej będzie to konieczne"

powiedział.

Zwrócił przy tym uwagę na wymóg racjonalnego gospodarowania pieniędzmi publicznymi.

Pytany o budżet na ten rok wiceminister zaznaczył, że najpierw musi on zostać przegłosowany, żeby był aktem prawnym. 

"Następnie będzie rozważana nowelizacja, ale proszę zauważyć, że dzisiaj mamy możliwość przesuwania wszystkich środków, które są w ramach budżetu, zarządzania płynnością, co oznacza tak naprawdę, że nie ma potrzeby takiej pilnej - na już - nowelizacji budżetu, co premier zadeklarował. Ale oczywiście za miesiąc, czy za dwa miesiące może się okazać, że taka konieczność się pojawi"

powiedział.

Wyjaśnił, że jeżeli mamy w marcu trudniejszą sytuację, bo wiele sklepów jest zamkniętych, wielu usług się nie świadczy, to dopiero 25 kwietnia, kiedy będą płatności z VAT, widoczna będzie skala spadku dochodów z tego podatku za marzec.

"W związku z tym, do tego czasu trudno jest szacować, dokładnie poznać efekty tych turbulencji (...) Warto podejmować decyzje, kiedy realnie stoimy na jakiś konkretnych liczbach"

wyjaśnił.

Pytany o ewentualne oszczędności Skiba zapewnił, że na pewno nie będą to oszczędności na programach społecznych. Dodał, że są one po to, aby wspierać w trudnych czasach rodziny, czy osoby starsze.

Wcześniej w czwartek wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin powiedział, że wypłata świadczeń socjalnych, takich jak 500 plus i trzynastej emerytury, nie jest zagrożona przez wprowadzenie ustawy o Tarczy Antykryzysowej.

W środę premier Mateusz Morawiecki poinformował, że nie ma konieczności natychmiastowej nowelizacji budżetu, ale jak trzeba będzie, to w czerwcu czy drugiej połowie roku rząd ją zaproponuje. Powiedział, że można założyć, że o ile koronawirus nie odszedłby w tak szybki sposób, w jaki do nas doszedł, to prawdopodobnie będziemy mieć w tym roku deficyt budżetowy.

"Nie ma jednak konieczności natychmiastowej nowelizacji budżetu, ponieważ (...) mamy budżet bardzo płynny, mamy zabezpieczone potrzeby pożyczkowe rządu w wysokości 77 proc. już na ten rok. A więc jesteśmy w bardzo bezpiecznym momencie"

powiedział Morawiecki.

Uchwalony przez Sejm budżet na 2020 r. zakłada, że będzie on zrównoważony, czyli że wydatki i dochody państwa będą takie same, po 435,3 mld zł - na koniec roku nie będzie deficytu. Przygotowując ustawę założono, że w tym roku PKB w ujęciu realnym wzrośnie o 3,7 proc., inflacja utrzyma się na poziomie 2,5 proc., a wzrost przeciętnego rocznego funduszu wynagrodzeń w gospodarce narodowej oraz emerytur i rent sięgnie nominalnie 6,3 proc. Ministerstwo Finansów zapewnia, że budżet na 2020 r. spełnia kryteria deficytu sektora finansów według metodyki unijnej niższego niż 3 proc. PKB.

Sejmowa komisja finansów publicznych, która zajmowała się senackimi poprawkami do budżetu na 2020 r., negatywnie zaopiniowała wszystkie 94 zgłoszone przez Senat. Poprawki te czekają na głosowanie w Sejmie.

Źródło

Skomentuj artykuł: