Karta wyników pomoże wybrać studia w USA

Amerykański resort edukacji opublikował w tym tygodniu Kartę wyników uczelni – zastawienie kosztów czesnego, przeciętnego zadłużenia i przeciętnych zarobków w pierwszym roku pracy po ukończeniu studiów, absolwentów 36 tys. wydziałów ok. 4,5 tys. uczelni wyższych.

Długo oczekiwana Karta wyników uczelni (ang. College Scorecard) – zarówno college’ów, jak i uniwersytetów - ma pomóc absolwentom szkół średnich w wyborze takich college’ów i uniwersytetów, które gwarantują, że ich inwestycja w coraz droższe studia wyższe będzie jak najbardziej rentowna i gwarantowała pracę z pensją pozwalającą na szybkie spłacenie pożyczki zaciągniętej na studia.

Karta dostępna w portalu amerykańskiego resortu edukacji oparta jest wyłącznie na danych absolwentów, którzy podczas studiów korzystali z pomocy federalnej w postaci niskooprocentowanych pożyczek na studia i bezzwrotnych subwencji rządu federalnego, z jakich powszechnie korzystają studenci pochodzący z średnio i mało zamożnych rodzin.

Karta wyników uczelni przedstawiona przez resort edukacji – w celu zapewnienia prywatności – nie obejmuje elitarnych programów i wydziałów, na których studiuje tylko po kilka osób rocznie. Programy takie stanowią ok. 20 proc. wszystkich programów studiów amerykańskich uczelni.

Opublikowanie Karty jest zgodne z wolnorynkową filozofią administracji prezydenta Donalda Trumpa, przewidującą, że szkolnictwo wyższe powinno być traktowane nie jako symbol prestiżu ale tak jak inwestycja, która powinna przynosić wymierne korzyści finansowe.

Zdaniem Betsy DeVos, szefowej resortu edukacji w gabinecie Trumpa, najlepszym sposobem powstrzymania lawinowego wzrostu kosztów czesnego i zadłużenia absolwentów, jest położenie w szkolnictwie wyższym większego nacisku na konkurencję pomiędzy uczelniami i na inne mechanizmy rynkowe.

„Studenci potrzebują wiarygodnych danych o kosztach kształcenia, zadłużeniu i zysku z inwestowania (w studia na uczelniach wyższych – PAP ), aby sami mogli podjąć decyzję”

– stwierdziła DeVos w oświadczeniu wydanym po opublikowaniu Karty wyników uczelni.

Karta pozwala osobom, które zamierzają studiować geologię, na znalezienie uczelni z wydziałem geologii, której absolwenci w porównaniu z absolwentami innych uczelni wyższych, posiadających wydział geologii, najwięcej zarabiają w pierwszym roku po ukończeniu studiów.

Ministerstwo Edukacji opublikowało pierwszą Kartę wyników uczelni w czasach administracji prezydenta Baracka Obamy, jednak Karta ta obejmowała tylko przeciętny koszt studiów na wybranych uczelniach wyższych i przeciętne zarobki absolwentów uczelni bez wyszczególnienia wydziałów, które ukończyli, a przecież różnice zarobków pomiędzy absolwentem wydziału historii, a osobami które ukończyły np. wydział inżynierii są duże.

Brak takiego rozróżnienia pomiędzy zarobkami absolwentów różnych kierunków studiów, powodował, że poprzednia Karta wyników uczelni, opublikowana w roku 2015, była - zdaniem DeVos - właściwie bezużyteczna.

Jak wynika z College Scorecard, w przypadku prywatnego Uniwersytetu Brown z siedzibą w stanie Rhode Island, uczelni wchodzącej w skład prestiżowej „ligi bluszczowej” – skupiającej najstarsze uczelnie Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych -- absolwenci wydziału historii w pierwszym roku po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Brown zarobili przeciętnie 30,5 tys. USD rocznie o 12,4 tys. USD więcej niż w pierwszym roku po ukończeniu studiów zarobili absolwenci wydziału biologii tego uniwersytetu.

Jak podkreśliła DeVos, dzięki nowej metodologii opracowywania Karty wyników uczelni absolwenci szkół średnich „będą mogli się przekonać, czy kariera zawodowa i kształcenie techniczne w ramach dwuletniego programu w instytucjach zawodowych może przynieść większe zyski z inwestycji ( w naukę – PAP) niż tradycyjne studia w ramach czteroletniego programu na uczelniach wyższych.

"Zamiast kierować się w klasyfikacjach prestiżem uczelni, Karta pozwoli potencjalnym studentom wybrać program w oparciu o rezultaty, tj. wysokość zarobków osób, które już skończyły programu"

– argumentowała szefowa resortu edukacji.

Dowodem, że prestiż uczelni nie jest gwarancją wyższych zarobków, mogą być absolwenci wydziału biznesu i zarządzania (Business and Administration) Bismarck State College – stanowego college’u z siedzibą w Bismarck w Dakocie Północnej.

Absolwenci tej uczelni w pierwszym roku po ukończeniu studiów przeciętnie zarobili 100,5 tys. USD o wiele więcej niż absolwenci renomowanych wydziałów biznesu i zarządzania prywatnych uczelni takich jak np. Uniwersytet Emory w Atlancie w stanie Georgia.

Nie oznacza to, że prestiż uczelni nie jest przeliczalny na przyszłe dochody absolwentów. Prestiżowe uczelnie to z reguły uczelnie bardzo bogate, posiadające własne fundusze stypendialne. Dlatego np. absolwenci wydziału matematyki renomowanego Massachusetts Institute of Technology – uchodzącego za najlepszą uczelnię techniczną w Stanach Zjednoczonych – ukończyli dwuletnie studia prowadzące do tytułu bakałarza z niewielkim, najniższym w tabeli resortu edukacji długiem w wysokości przeciętnie 8219 USD i zarobili w pierwszym roku przeciętnie 120,3 tys. USD każdy.

Niektóre dane Karty wyników uczelni są mylące. Według nich najbardziej zadłużeni są absolwenci wydziałów medycznych i stomatologicznych. Absolwenci tych wydziałów także stosunkowo mało zarabiają w pierwszym roku po ukończeniu studiów, ponieważ lekarze i dentyści bezpośrednio po studiach muszą odbyć niskopłatne praktyki zawodowe. Oczywiście ich zarobki w następnych latach są o wiele wyższe. Przykładem mogą być absolwenci wydziału stomatologii Uniwersytetu Nowego Jorku (New York University). Świeżo upieczeni dentyści z dyplomem tego prywatnego uniwersytetu są po uszy zadłużeni, przeciętnie na 387,6 tys. USD każdy i w pierwszym roku, kiedy byli na stażu, zarobili „zaledwie” 69,7 tys. USD.

Zasadniczo College Scorecard potwierdza starą prawdę, że inwestycja w studia jest opłacalna. Jak wynika z ostatniej tabeli resortu edukacji, absolwenci ponad 80 proc. wydziałów, których dane obejmuje CS, w pierwszym po studiach roku pracy zarobili więcej, niż wynosiły ich pożyczki na studia; długi absolwentów 15 proc. wydziałów w statystykach resortu edukacji były wyższe, niż ich zarobki w pierwszym roku, a pożyczki absolwentów 2 proc. wydziałów (z reguły humanistycznych i artystycznych), objętych tabelą, były przeciętnie dwa razy wyższe, niż ich zarobki w pierwszym roku po studiach.

Zdaniem amerykańskich ekonomistów długi za studia są coraz poważniejszym problemem gospodarczym i społecznym Stanów Zjednoczonych. Obecnie – jak wynika z danych resortu edukacji - wartość pożyczek na studia, zaciągniętych przez ok. 45 mln mieszkańców Stanów Zjednoczonych, wynosi ponad 1,6 bln USD, co stanowi ok. 7,5 proc. rocznego PKB Stanów Zjednoczonych.

Źródło

Skomentuj artykuł: