KE nie chce słuchać argumentów europejskich rolników

Jeżeli Zielony Ład w rolnictwie zostanie wprowadzony w zapowiedzianym przez UE kształcie, to zapłacą za niego nie tylko rolnicy, ale i konsumenci - uważa Instytut Gospodarki Rolnej. Ocenia, że KE nie chce słuchać argumentów europejskich rolników.

Instytut zwraca uwagę, że decyzje które są podejmowane przez Unię w coraz większym stopniu wpływają na poszczególne sektory polskiej gospodarki. Rosnące ceny energii elektrycznej w dużej mierze wynikają z realizacji pakietu klimatycznego, czyli z polityki realizowanej przez Unię Europejską - wskazuje IGR.

"W naszej opinii najwyższy czas zacząć bić na alarm w związku z tym, że to co teraz dotyczy energetyki za chwile będzie dotyczyło rolnictwa, przetwórstwa rolno-spożywczego a odbije się na polskim konsumencie" - podkreśla Instytut.

W ocenie analityków jeżeli Zielony Ład w rolnictwie zostanie wprowadzony w zapowiedzianym przez Unię Europejską kształcie, to spadnie dochodowość rolników, przetwórstwo zacznie borykać się z problemem dostępności surowca - to rozłoży nasz eksport a więc cała gospodarka będzie miała problem. Ceny żywności drastycznie pójdą w górę, a to z kolei odbije się na konsumentach.

"Niestety tych zagrożeń nie widzi Komisja Europejska przekazując do społeczeństw Wspólnoty komunikat, że dzięki Zielonemu Ładowi będzie bardziej ekologicznie i +fajnie+ - a to nieprawda" - stwierdza Instytut.

"Pomimo jasnych wyników badań publikowanych przez Wspólne Centrum Badawcze Komisji Europejskiej oraz czołowe jednostki naukowo-badawcze zlokalizowane w różnych krajach, KE pozostaje głucha na głos rolników domagających się rzetelnej debaty na temat przyszłości europejskiego rolnictwa oraz wycofania się ze szkodliwych pomysłów" - zauważa.

- Także ministrowie rolnictwa państw UE nie mogą przeforsować swoich racji, KE nie słucha unijnych przedstawicieli organizacji rolniczych i przetwórczych, dlatego istnieje konieczność zjednoczenia się europejskich rolników - tłumaczy prezes Instytutu Gospodarki Rolnej Szczepan Wójcik, szef projektu #EUnitedAgri. - Wystąpiłem do szeregu organizacji z Państw należących do wspólnoty z propozycją współdziałania. Dziś mogę powiedzieć że udało się. Udało się nam zgromadzić wokół Nas, wokół platformy EunitedAgri inne państwa, które są tak jak my, są niezadowolone z tego, że Unia Europejska rości sobie prawo do zamykania naszych gospodarstw, do ograniczania działania naszego przetwórstwa - poinformował Wójcik.

Dodał, że "udział we wspólnych działaniach już teraz zapowiedziały organizacje reprezentujące rolników z Holandii, Niemiec, Polski, Belgii, Danii, Francji, Irlandii, Włochy. Kolejne kraje potwierdzają gotowość do działania" . - Jest to szczególnie ważne teraz. Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy pokazuje jak ważne jest bezpieczeństwo, suwerenność. Jeżeli rolnictwo w Europie przestanie istnieć, bo przestanie być opłacalne, to nasz kontynent nie będzie bezpieczny i Polska nie będzie bezpieczna. Walcząc w Unii o nasze gospodarstwa walczymy o bezpieczeństwo Polski. - przekonuje prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

Zaznaczył, że jednym z działań jest przygotowanie do wspólnego, ogólnoeuropejskiego protestu rolników zaplanowanego na 13 grudnia w Brukseli.

Instytut Gospodarki Rolnej to powstały w 2015 roku think tank o profilu rolniczym. Organizacja skupia swoje działania na monitoringu procesów legislacyjnych dotyczących branży rolnej, dokonywaniu analiz oraz uczestnictwie w bieżącym życiu społeczno-gospodarczym.

Źródło

Skomentuj artykuł: