W amerykańskim stanie Montana rozpoczął się pierwszy proces, w którym mieszkańcy skarżą władze stanowe o prowadzenie działań, które przyspieszają globalne ocieplenia i zagrażają ich przyszłości. Skarżący - młodzi ludzie nie przekraczający 22 lat - twierdzą, że polityka prowadzona przez stan Montana łamie ich konstytucyjne prawo do "czystego i zdrowego środowiska" - podkreśla agencja Reutera.
Prawnik powodów podkreślił, że rzeki wysychają, lodowce się kurczą, w rezultacie czego młode pokolenia doświadczają szkód materialnych, zdrowotnych i psychologicznych. Proces ma potrwać dwa tygodnie. Wniosek do sądu złożono w 2020 roku.
Jedna ze skarżących, Rikki Held, zeznała, że susze spowodowane przez globalne ocieplenie już uderzyły gwałtownie w jej rodzinne ranczo leżące na wschodzie stanu.
- Krowy są chude, cielęta umierają, a pożary lasów powodują, że z nieba spada popiół. Tymczasem mamy wiedzę i technologię, potrzebujemy tylko empatii i chęci, żeby dokonać właściwego wyboru - podkreśliła.
Powodzi twierdzą, że polityka, która "w sposób systemowy aprobuje, zachęca i ułatwia" wykorzystanie paliw kopalnych, jest prowadzona wbrew prawu stanowemu z 1972 roku, które zagwarantowało ochronę środowiska dla przyszłych pokoleń.
Adwokat stanu podkreślił, że emisje gazów cieplarnianych w Montanie maleją, a sprawa powinna być rozstrzygnięta nie na sali sądowej, ale wśród ustawodawców. Zauważył, że w procesie pojawią się "silne emocje, oskarżenia, spekulacje, założenia oraz lęk".
Proces jest pierwszym postępowaniem w USA, w którym władze skarżone są o bezczynność wobec zmian klimatu, ale nie jedynym: kilka innych wniosków zostało złożonych do amerykańskich sądów przez młodych ludzi i czekają na decyzję o terminach rozpraw.
Pozwy przeciwko władzom, które nie prowadzą odpowiedzialnej polityki klimatycznej wytaczane są także w Europie, zarówno przed sądami krajowymi jak i przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Skarżący nie wnoszą o odszkodowania, domagają się jednak zmiany polityki ekologicznej.